Weekend w Azylu minął bardzo aktywnie, ale dość spokojnie. Azylowi pacjenci nie odpuszczają, ale do tego można się przyzwyczaić i liczy się tylko to, aby nie przesadzali…
Arwena czuje się trochę lepiej. Po zmianie leczenia zaczęły pojawiać się bobki. Są małe i suche, ale w jelitach już się nie przelewa, a było naprawdę tak źle, że można było to przelewanie z łatwością usłyszeć. Miejmy nadzieję, że w najbliższych dniach sytuacja w pełni się uspokoi.
Beniaminek bez większych zmian. Nie ma typowych objawów neurologicznych, jakie występowały u niego 2 tygodnie temu – oczopląs, problemy z poruszaniem i zaburzenia równowagi, ale cały czas patrzę na niego z pewnymi obawami. Próbuje jeść samodzielnie granulat i podjadać zioła, ale robi to z wyraźnym trudnym i myślę, że póki co najbezpieczniej będzie wyjąć z jego klatki wszystko, czym mógłby się zadławić. Beniaminek źle gryzie i momentami widać, że ma wyraźne problemy z przełykaniem. Tylko papkę ze strzykawki je bezproblemowo.
Poza tym od 2 dni zachowuje się jak totalny świr, kiedy ma dostać doustnie leki – przewraca się, wykręca, wyrywa, a ponieważ jest tak wątły i mimo wszystko słaby neurologicznie, towarzyszy mi wrażenie, że zaraz zacznie się dusić. Podsumowując, nie jest zbyt przyjemnie. Beniaminek to doprawdy dziwna istota.
U Franka mamy mocny wysięk ropy z prawej strony j. nosowej. Póki co leki nie pomagają. Zabieg będzie mało przyjemny. Poza tym na szczęście Franek bez większych zmian. Franek poluje tylko na to, żeby wejść do domku, a jak tam wejdzie, bo z łatwością jest w stanie przechytrzyć człowieka, bawi się z nami doskonale…dzisiaj między 13, a 16 wychodził głównie na jedzenie. Nie ma lekko.
Laverda bez większych zmian. Nie jest lekko. Ma już chyba dosyć nieustającego zainteresowania z mojej strony i daje to odczuć. Dzisiaj dodatkowo zafundowałam jej obcinanie sierści przy pyszczku i mycie, więc jestem już całkowicie przegrana. W każdym razie Laverda i Rudge tworzą dość trudny i…brudny duet. Zaśliniony duet. W sumie wszystko co z nimi związane szybko jest brudne. Pozostaje łudzić się, że to się jeszcze kiedyś zmieni…;)
Riju walczy razem z nami. Karmimy – kilka razy dziennie, podajemy leki. Wciąż liczę na to, że uda nam się wyjść z tego kryzysu i będzie jeszcze lepiej.
Sheldon teoretycznie ok, ale jest bardziej wyciszony i spokojny. Może to tylko urojenia, ale sprawdzimy mu krew, ponieważ po nim można się wszystkiego spodziewać.
Świstak poprawił się ostatnio pod kątem wagi. Jest w miarę dobrej kondycji – adekwatnej do wyników krwi, dotyczących nerek, które są obecnie w miarę stabilnie.
Timor czeka z niecierpliwością na powrót Doktora i zabieg stomatologiczn oraz udrożnienie kanalików łzowych. Czuje się raz lepiej, raz gorzej. Cały czas go monitorujemy. Podobna sytuacja dotyczy zresztą naszego seniora Jerseya – kumpla Timor z interwencji.
Więcej informacji z frontu, w tym o naszych Radysiakach już jutro!
W Azylu codziennie pojawiają się goście – z najróżniejszych stron kraju, od Leszna, przez Poznań, Słupsk, Zabrze…- trudno to wręcz ogarnąć i wyliczyć i ująć na zdjęciach! Dziękujemy, że jesteście z nami.
Dziękujemy również za wszelkie przekazywane przez Was dary ❤️ To naprawdę fantastyczne, że Dom Królika tak przyciąga!
W tym tygodniu do nowego domu trafiła nasza Storm ❤️ Azyl opuścili również Fiora i Wyciorek! Fiora pojechała do domu tymczasowego w Poznaniu, a Wyciorek pojechał razem z Fiorą do krótkoterminowego domu tymczasowego, z którego za niecałe 2 tygodnie trafi do domu stałego ❤️
Do Azylu wrócił natomiast Kapiszonek. Powrót Kapiszonka był związany z jego zachowaniem, które w ostatnich tygodniach było bardzo niepokojące. Wspólnie z tymczasową opiekunką Kapiszonka zdecydowaliśmy, że przywieziemy Kapiszonka do Azylu i zobaczymy jak będzie rozwijać się sytuacja.
cdn.
1 Komentarz
Buziaki dla mojego Kapiszonka. Mam nadzieje, ze naleśniki i ciasto zjadliwe!