Wczoraj wieczorem podjęliśmy decyzję o konieczności przeprowadzenia u Skittles kolejnego zabiegu. W j. ustnej była nadal ropa, ale problemem były też oczy, szczególnie lewe, silnie ropiejące oko.
Skittles odszedł chwilę przed rozpoczęciem zabiegu. Zatrzymał się i mimo długiej reanimacji nie udało się go uratować.
Każdy zabieg to ryzyko, nawet rutynowy, nie wspominając o jakimkolwiek zabiegu u chorego, mocno obciążonego zdrowotnie królika, ale tygodniowo przeprowadzamy kilka ciężkich zabiegów i to, co się wydarzyło, było dla nas bardzo przykrym doświadczeniem. Nie spodziewaliśmy się też tego, co pokazała sekcja zwłok.
Po otwarciu j. brzusznej okazało się, że w środku było dużo krwi. Okazało się, że krew sączyła się z wątroby – płat wątroby był pęknięty. Doktor znalazł też kilka skrzepów, świadczących o tym, że delikatne krwawienie musiało zacząć się wcześniej. Skittles nie miał szans.
Mimo leczenia czuł się dobrze. Biegał. Jadł. Miał dobry humor. Nie dawał oznak jakiegokolwiek osłabienia, związanego z krwawieniem. Gdyby nie zabieg z ogromnym prawdopodobieństwem odszedłby nagle w nocy…wskutek powolnego krwawienia. Nie mielibyśmy nawet szansy zauważyć, że coś się dzieje i zareagować. Dobrze, że po prostu zasnął…
Nie wiemy co było przyczyną pęknięcia płata wątroby. Wątroba nie była idealna, ale nie rozpadała się w dłoniach, a takie nieraz widzieliśmy. Analizowaliśmy to wiele razy i nie znaleźliśmy na to odpowiedzi.
Poza tym sekcja potwierdziła to, co wiedzieliśmy. Szczęka była zajęta procesem ropnym. Baliśmy się ropnia zagałkowego, ale z tym mieliśmy szansę wygrać.
Skittles był kochanym stworzeniem. Mówiłam o nim, że to taki „dobry królik” (te niedobre, z diabłem za skórą kochamy równie mocno). Został znaleziony w grudniu przy śmietniku. Był z nami (i z Landrynką) zdecydowanie za krótko, ale dobrze, że był.
***
Wczoraj zabiegowi kastracji został poddany Bursztyn. Nie był to standardowy zabieg, ponieważ okazało się, że asymetria jądra miała jednak związek z ropniem (był to obrzęk związany z ropniem znajdującym się niedaleko powrózka). Rana po zabiegu goi się częściowo na otwarto i wymaga oczyszczania. Miejmy nadzieję, że nie będzie komplikacji.
Dzisiaj wieczorem Bursztyn odwiedził Doktora w ramach wizyty kontrolnej. Jutro Doktor zobaczy go po raz kolejny.
Franek czuje się lepiej. W j. ustnej utrzymuje się ziarnina i nieco ropy, ale w j. brzusznej jest już dobrze. Poza tym Franek zaczął jeść samodzielnie papkę.
W perspektywie czeka nas pewnie zabieg usunięcia siekaczy, ale to już temat dalszej przyszłości (oby).
Raduga bez większych zmian, chociaż zaczęła podjadać zioła i o dziwo siano. W j. ustnej w zębodołach po lewej stronie gromadzi się pokarm i trochę ropy. Póki co kontynuujemy dotychczasowe leczenie.
Sheldon cały czas boryka się z problemami z układem pokarmowym. Wczoraj byliśmy zmuszeni wprowadzić u niego antybiotyk, bo wrócił silny stan zapalny jelit. Niełatwy z niego zawodnik. Dotychczasowe życie i dieta odcisnęły na nim duże piętno, ale musi się w końcu ustabilizować.
Dzisiaj na kontroli poza Bursztynem byli również Adia, Aleja i Amera – Adia ma zgrubienie wokół kikuta macicy i najprawdopodobniej jutro zdecydujemy się na jego usunięcie – normalnie poczekalibyśmy z tym, ale musimy myśleć 3 kroki do przodu również z uwagi na sytuację w kraju. Poza tym dziewczyny ok.
Na zabieg jutro pojedzie również Fruczek, którego czeka korekta zębów.
Dzisiaj na kontrolę zabraliśmy również Mystique, u której po zeszłotygodniowym zabiegu wszystko goi się prawidłowo.
Dzisiaj do domu tymczasowego w Poznaniu (dom naszej adopcyjnej Jedwab!) pojechali Kubik i Fibi – niezwykła para, która na szczęście zagościła u nas na krótko.
Bardzo dziękujemy za otoczenie opieką Kubika i Fibi ❤️
Ogromne podziękowania należą się też opiekunom naszego Tre za błyskawiczną reakcję i dedykowany transport do Poznania ❤️
cdn.
3 komentarze
Szkoda Skittlesa 🙁 Dzięki Azyl za opiekę nad nim.
My (ex azylant Kejen) przeżyliśmy skręt płata wątroby 2 miesiące temu. Szczęśliwie, objawy wystąpiły szybko i ròwnie szybko zostały przeze mnie dostrzeżone (co potwierdziły wyniki z krwi wskaźników wątrobowych). Skręcony płat pękł i Kejen także krwawił wewnętrznie.
Dlatego NIGDY nie bagatelizujmy nawet niespecyficznych objawòw naszych uszaków (o ile je dają). Naprawdę, brak apetytu i bobkòw przez kilka godzin plus nienaturalne zachowanie i brak reakcji na leki to wystarczające sygnały!
Mały w ciągu doby był już zoperowany. Nie obyło się później bez komplikacji (zapalenie nerek + ma też swoje obciążenia), ale wyszedł na prostą i po 6 tygodniach odebraliśmy wyniki krwi z większością wskaźnikòw w normie :))
Tre, ale masz fajnych opiekunów!
U Skittelsa niestety nie było żadnych objawów 🙁 Zachowywał się w pełni ok. Był aktywny – niezadowolony, że jedzie do Doktora, wcześniej jadł, trzymał prawidłową temperaturę ciała. Zero objawów 🙁