Chłopcy dostali rycerskie imiona – Galahad i Lancelot.
Galahad waży 55 dag. Jego kończyny są całkowicie zniekształcone, miednica również. Podczas badania trudno zidentyfikować, gdzie u Galahada znajdują się jelita. Wszystko jest przesunięte. Zęby policzkowe nie wyglądają dramatycznie, ale nie ścierają się idealnie i będą wymagały kontroli.
W przyszłym tygodniu razem z doktorem zdecydujemy co dalej, ale nie jest wykluczone, że konieczne będzie amputacja przynajmniej jednej tylnej łapy. Wiemy na pewno – nie ma najmniejszej szansy na korektę tych łap. Ze splay – leg mieliśmy do czynienia już nie raz, ale splay-leg u Galahada ma skrajną postać.
Lancelot waży 1,200 kg. Jego zęby wyglądają w tej chwili dobrze. Zobaczymy jak będzie rozwijać się sytuacja.
w Azylu
Imir
Tangens sieje w Azylu zamęt. Nie może biegać z żadnym innym królikiem – myślałam, że może Scarlett pokaże mu, gdzie jest jego miejsce (tzn. w ostateczności urządzi mu jesień średniowiecza), ale nie…Tangens za każdym biega z ogonem podniesionym do góry. Nie daje też żyć królikom w dolnych klatkach, skutecznie im dokuczając, kiedy one siedzą w środku.
W klatce Tangens udaje, że go nie ma i robi z siebie ofiarę, ale to tylko pozory…
Tangens przytył, wygląda coraz lepiej, jest w trakcie leczenia ornipuralem. Przed nami jeszcze RTG klatki piersiowej i tak – kastracja! To jest nasz cel i wybawienie 🐰
Urania jest od dzisiaj dumną posiadaczką tytułu azylowego pasożyta. Urania na wybiegu oznacza zero spokoju. Podgryza kostki, ciągnie za pasek od spodni, podejmuje samobójcze próby wskoczenia na parapet (a przy okazji ściąga z parapetu, to co na nim leży), biega za człowiekiem jak opętana, podsumowując – jest cudowna. Patrząc na nią, odczuwamy potężną ulgę – jaki koszmarny ból/dyskomfort musiał jej towarzyszyć zanim trafiła pod naszą opiekę oraz chwilę po zabiegu. Wtedy nie pomyślałabym nawet, że Urania okaże się tak niesamowicie kontaktowym królikiem.
Nasi sopoccy podopieczni powoli się rozkręcają. Dzisiaj zakończyliśmy leczenie wszystkich królików ornipuralem. To jeszcze nie koniec, ale rany się goją (jestem ciekawa czy na zdjęciach poznacie m.in. Daphnis, która przyjechała do nas z ogromnymi ranami na grzbiecie czy wyłysiałą Kordelię), wątroby regenerują (dzisiaj z radością patrzyłam na naszą Calisto, która powoli zrzuca swoją potężną nadwagę), a siano i zioła zaczynają cieszyć się uznaniem.
Anthe (z jednym uchem), Daphnis (z ranami na grzbcie) i Pandora (z niewidocznym na zdjęciu zaropiałym prawym okiem)
w dniu przyjęcia do Azylu
Anthe i Daphnis możecie odnaleźć na dzisiejszych zdjęciach
Chyba nigdy w życiu nie cieszyliśmy się tak bardzo, widząc króliki wyciągająca źdźbła siana z paśników – przez ostatnie tygodnie żaden z 29 sopockich królików nie interesował się sianem, ziołami, a nawet rodi care. One były z nami, ale nieobecne. Teraz to zaczyna się zmieniać. Część królików przenieśliśmy już z kwarantanny do Azylu, co daje im większą możliwość wybiegu/socjalizacji. Kolejne króliki będziemy przenosić jak tylko w Azylu zwolnią się kolejne miejsca. Właśnie! Jutro w Azylu zamieszka Deimos (niesamowicie uroczy stwór) wraz ze swoją Herse. Dlaczego? Marin postanowił zamieszkać u naszej Kasi (przynajmniej tymczasowo ❤️) i tym samym zwolnił miejsce w Azylu dla swoich kumpli🐰
Z głównego zdjęcia do dzisiejszego wpisu spogląda na Was cudowny Imir (sopocki chłopak). Imir oraz jego towarzysz Skol mają już za sobą zabiegi kastracji (oboje byli wnętrami) i niedługo będą mogli trafić do domu tymczasowego lub stałego.
cdn.
Brak komentarzy