Fotograficznie, Z życia Azylu

Środa (1.09.2021 r.)

1 września 2021

Dzisiaj dotarło do nas zgłoszenie w sprawie trzech królików znalezionych w lesie w okolicy Inowrocławia. Po otrzymaniu pierwszych informacji na ich temat, pojawiła się myśl – myxomatoza, ale zdjęcia nie oddawały powagi sytuacji. Szybko okazało się, że sytuacja jest dużo gorsza niż przypuszczaliśmy.

Dzięki błyskawicznej pomocy Dawida, króliki w krótkim czasie od zgłoszenia znalazły się pod naszą opieką. Jeden chłopak od kilku godzin był w takim stanie jak na zdjęciu – agonalnym. Jeszcze podnosił głowę, jeszcze reagował, ale…

IMG_1998

Drugi chłopak tylko pozornie był w lepszym stanie. Siedział, ale dusił się i miał potężne obrzęki wszędzie, włącznie z jądrami. Może dostałby od nas kilka godzin. Nic więcej.

Chociaż niejednokrotnie podejmowaliśmy walkę o króliki z myxomatozą, w tym przypadku eutanazja była jedynym wyjściem.

IMG_1999

Stan trzeciego królika – Zurii jest poważny, ale musimy dać jej szansę. Wiemy, że może się nie udać, nawet najlepsze i bardzo kosztowne leczenie nie daje żadnej gwarancji, nie w przypadku myxomatozy, jednak jeśli istnieje jakakolwiek szansa, chcemy ją wykorzystać. I jak zawsze w przypadku królika z myxomatozą korzystamy z pomocy Agn z Hospicjum dla Kotów, bez której to wszystko nie byłoby możliwe ❤️

IMG_2004

Leczenie Zurii to koszt 300 zł dziennie – tyle kosztuje ampułka interferonu. Póki co chcemy zamówić 10. Jak będzie dalej? Zobaczymy. Być może będą potrzebne kolejne i kolejne. Oby. Każdy dzień, a potem tydzień będzie na wagę złota.

IMG_2030

Na naszym profilu na fb znajdziecie zbiórkę na leczenie Zurii. Będziemy Wam niezwykle wdzięczni za pomoc.

1. dawkę leku Zuria już otrzymała.

IMG_2007

Poza tym wciąż z czymś walczymy.

Tak jak wspominałam w niedzielę, Boski zaczął się ślinić. Okazało się, że powróciły problemy z zębami. Wczoraj Boski przeszedł korektę, ale liczymy się z tym, że czeka nas ekstrakcja przynajmniej 1 – 2 zębów. Jak ognia próbowaliśmy unikać przeprowadzania u Boskiego jakichkolwiek zabiegów (w zw. z tym zdecydowaliśmy o tym, żeby nie ruszać tematu lewego oka), ale jak widać niestety postanowił nam zrobić niespodziankę.

Boski dzisiaj wygląda już lepiej. Miał też całkiem ładny apetyt.

Floetta ma za sobą zabieg usunięcia przepukliny. Czuje się dość dobrze. Martwią nas jej nerki.

Harnaś dość stabilnie, chociaż oko delikatnie łzawi. Oddechowo nie jest w tej chwili źle – furosemidum raz dziennie.

Maestro ciężko. Są lepsze dni, ale kiedy przychodzą te złe, ropa zalewa lewą i prawą stronę j. nosowej. Z lewym okiem jest źle.

Muszka czuje się lepiej. Po fatalnym zeszłym tygodniu i weekendzie sytuacja wydaje się trochę stabilizować. Wciąż zdarzają się ataki, ale nie tak jak kilka dni temu – nawet 9-10 razy pod rząd wiele razy dziennie, nie wspominając o nocy…Wydaje się, że leki zaczynają działać.

Co najważniejsze Muszka ma bardzo dobry humor. O życiu z nią pod jednym dachem można napisać książkę. Jest wszędzie. Roznosi wszystko. Wskakuje na kanapę po to, żeby posiedzieć z przednimi łapami w powietrzu. Kładzie się przy drzwiach wejściowych do mieszkania i utrudnia wejście do domu…i niestety nie można jej przekonać, że powinna wstać. Kiedy Muszka nie ma na coś ochoty, nikt i nic nie jest w stanie na nią wpłynąć…Patrzę na nią i wciąż nie wiem, jak my mogliśmy bez niej żyć.

Z apetytem jest dobrze, ale Muszka pochłania głównie papkę rodicare instant…O tym w jakim tempie w związku z tym znika nie pytajcie.

IMG_1927

Jeśli stan Muszki będzie stabilny, niedługo wróci do domu…

Więcej informacji jutro.

cdn.

Brak komentarzy

Napisz komentarz

*