Dzisiaj zmartwił nas Boski.
Wczesnym popołudniem nie chciał jeść. Miał prawidłową temperaturę, ale od razu pojechał na kontrolę do Doktora. Okazało się, że u Boskiego doszło do zatrzymania perystaltyki jelit i lekkiego wybrzuszenia żołądka w górnej części po lewej stronie. Boski od razu dostał zestaw leków, ale niestety do tej pory jeszcze się nie rozkręcił…Wieczorem wrócił do Florydy i od razu pobiegł się z nią przywitać, ale zobaczymy co nam przyniosą najbliższe godziny.
Edit: Boski zaczął jeść zioła. Są bobki i oby nic nie zmajstrował, bo nie narzekamy na deficyt atrakcji…, szczególnie w ostatnich dniach.
Skittles przeszedł wczoraj zabieg usunięcia dolnych i górnych zębów policzkowych po lewej stronie oraz siekaczy, a także zabieg udrażniania kanalików łzowych.
Zabiegi były planowane, chociaż podczas okazało się, że spod dolnych zębów policzkowych po lewej stronie wydostaje się ropa. Z kanalików mimo ich 2-krotnego udrażniania również wydostawała się ropa.
Póki co Skittles jest dość obolały, ale trudno się dziwić. Miejmy nadzieję, że powoli wszystko będzie szło w dobrym kierunku.
Niestety dużo zmartwień dostarcza nam Vileda.
Vileda ma poważny problem z pododermatitis i takie predyspozycje, że mimo drybedu w klatce problem pojawił się przy przedniej łapie przy jednym palcu, przy którym zaczęła się infekcja ropna.
Dodatkowo chociaż opatrunki na skoki dają radę i same podeszwy wyglądają dość dobrze – wyłysienia pod sierścią nie są już zaczerwienione, Vileda ma ropną przetokę z boku pięty – dość wysoko, dlatego trudno powiedzieć jak doszło do jej powstania.
Najgorsze w tym wszystkim jest to, że Vileda jest królikiem o bardzo trudnym kontakcie z człowiekiem. Miałyśmy nadzieję, że to się trochę zmieni, kiedy zacznie się okres wybiegowy na dworze, ale póki co to nie wchodzi w grę, a zachowanie Vileda jest coraz trudniejsza do opanowania.
Na widok człowieka „płacze” – dosłownie. Nie zdążę nawet zbliżyć się do jej klatki. Wszelkie zabiegi przy niej – od karmienia przez podawanie leków, nie wspominając o zmianie opatrunków na łapach, to ciężkie przeżycie dla obu stron. Vileda piszczy, kuli się, spina i kopie. Trudno powiedzieć, czy ma gorączkę związaną ze stanem zdrowia czy wzrost temperatury ciała to efekt bardzo silnego stresu.
Kolejny problem to apetyt i bobki Viledy. Od początku jest z tym bardzo duży problem – raz je, raz nie, raz robi w miarę dobre bobki, raz mikroskopijne.
Czeka nas ciężka przeprawa.
Doktor był bardzo zadowolony ze stanu Wolverina – odpukać!, ale rana po zabiegu sprzed 2 tygodni goi się świetnie i nie widać żadnej ropy.
rana po zabiegu
2 tygodnie temu
W bardzo dobrym stanie jest też interwencyjna koleżanka Wolverine – Storm, u której po zabiegu kastracji nie dzieje się nic niepokojącego.
Poppy po ostatnim zabiegu czuje się dobrze. Póki co wszystko goi się prawidłowo.
Dla równowagi mamy problem z olsztyńską Mistique, u której przy mięśniach i otrzewnej pojawiły się niewielkie zgrubienia – reakcja na nici i najprawdopodobniej będą wymagały operacyjnego usunięcia w przyszłym tygodniu, chociaż to nie wpływa w żaden sposób na jej zachowanie.
Wczoraj wizytę kontrolę u Doktora na 5 zaliczyli Baal oraz Flamenco, którzy już jutro wybierają się w podróż do nowych domów w Poznaniu.
Baal
Flamenco
poza tym w Azylu
cdn.
Brak komentarzy