Środa w Azylu minęła dość spokojnie, dość, ponieważ…
U Amorena pojawił się ropny katar – zobaczymy czy ma to związek z ropnym kanalikiem łzowym, z którym do nas przyjechał.
Jego kumpel z interwencji Ellio po ciszy znowu zaczął kichać. U Ellio to nic nadzwyczajnego, bo trafił do nas z zapaleniem oskrzeli i bardzo silnym ropnym katarem – pasterelozą. Udało nam się wbić ze szczepieniem i to jedyne pocieszenie, że Ellio zdążył nabyć odporność. Teraz będziemy dalej nad nim pracować.
Co jeszcze?
U Dożynki na prawej, przedniej łapie i na lewej, tylnej łapie znaleźliśmy dzisiaj strupy – martwice, których wcześniej nie było widać. Szczególnie dziwnie wygląda to na tylnej łapie – od pięty wyżej. Mała czuje się bardzo dobrze i jej zachowanie w ogóle się nie zmieniło, dlatego sama jestem tym bardzo mocno zdziwiona. Dzisiaj stwierdziłam, że ona po prostu chce z nami zostać…
I dla równowagi Louise po ponad 2 tygodniach od zabiegu zrobiła ranę w miejscu szycia – wszystko wyglądało idealnie tak jakby zabieg był dawno temu, ale wygląda na to, że 1 szew się nie rozpuścił i mała zaczęła się interesować. Na szczęście rana jest czysta, niewielka i powinna wystarczyć dezynfekcja, ale…
Petarda ma obrzęk opuszka jednego palca w lewej łapie i chociaż jest aktywna jak zawsze, lekko unosi łapę. Wydaje mi się też, że w nadgarstku jest mały opór.
Podsumowując, dzień naprawdę minął dość spokojnie. Mała seria, ale do opanowania.
Besa po zabiegu ma jeszcze mały apetyt, ale ogólnie wszyscy pacjenci pozabiegowi w porządku.
Poza tym dzień minął w Azylu słonecznie i towarzystwo wracało do klatek mocno zmęczone 🐇🐇🐇
cdn.
Brak komentarzy