Myślałam, że nie uda mi się dzisiaj nic napisać, tym bardziej, że pisanie na blogu nie jest moją mocną stroną (zdecydowanie bardziej wolę fizyczną pracę w Azylu ;-), ale ponieważ Ola jest na zasłużonym urlopie, postaram się chociaż w jakiejś części zastąpić ją i w tym zakresie. Tym bardziej, że w Azylu dużo się dzieje i sporo osób czeka na wieści o naszych podopiecznych. Niestety nie mam też aparatu i jedyne zdjęcia jakie udało mi się dzisiaj zrobić telefonem to zdjęcia Cejlonka:
Cejlonek, wczoraj wieczorem miał poważną zapaść – zaczął się dusić i oddychać przez pyszczek. Podałam mu furosemidum, po którym nastąpiła poprawa, dlatego też zestaw leków jakie otrzymuje, poszerzył się o jeszcze ten jeden. Leki Cejlonek przyjmuje bardzo spokojnie, przerywa na chwilę jedzenie i pozwala zrobić ze sobą wszystko. Jest niezwykłym i niesamowicie wdzięcznym stworzeniem… Dzisiaj jak go wypuściłam, żeby posprzątać mu klatkę, ochoczo zabrał się do zwiedzania otoczenia a jeszcze chętniej do wciągnięcia kolejnej porcji zieleniny 😉
Jego stan nadal jest poważny, ale walczy… A my walczymy razem z nim.
Niestety Lebiodka i Lubczyk, którzy powinni być wzorem dla Cejlonka postanowili zastrajkować zdrowotnie… Lebiodka bardzo źle oddycha, w jamie nosowej gromadzi się olbrzymia ilość ropy. Praktycznie po kilku godzinach na nowo robi się strup, który trzeba regularnie odrywać, żeby mogła oddychać. A żeby dotknąć nosa Lebiodki… trzeba mieć olbrzymią odwagę 😉 O dziwo (na całe szczęście!) i mimo gorączki ma apetyt i to duży.
Lubczyk oddechowo bez zmian, płuca, oskrzela jak na niego w porządku, ale postanowił, że dla odmiany będzie miał zapalenie jelit i również gorączkę. Tak więc oprócz standardowych leków jakie dostawał, dołączył metacam i metronidazol. Apetytu i chęci do rozniesienia całego mieszkania w tym do zamordowania Oli Ruska i mojego Grzybka – nie stracił 😉 Taki jest właśnie Lubczon…
Z innych „atrakcji”, które lubią fundować nam króle – wczoraj Madagaskar postanowił korzystać z paśnika w bardzo niebezpieczny sposób tj. wskakując do środka. Jak przyszłam do Azylu wisiał głową w dół, ale na szczęście skończyło się na niegroźnym zwichnięciu stawu biodrowego – za 3 dni będzie jak nowy. A co najważniejsze, być może szykuje się dla niego nowy dom 🙂 Nowy opiekun na pewno będzie musiał na niego uważać, bo to niezły świr.
Aksamitka póki co bez zmian, ma momenty kiedy jest spokojna i nie kręci się wokół własnej osi, ale bywa też tak, kiedy nie może utrzymać równowagi 🙁 Skręt głowy jest dość silny, ale oby wszystko wróciło do normy – tak jak jeszcze kilka dni temu kiedy byłysmy pewne, że najgorsze mamy u niej już za sobą…
Dzisiaj na wizycie był też Duszek, który na szczęście jest stabilny oddechowo, Jodełka u której bedziemy kontynuować tylko lydium i inhalacje – nie ma potrzeby żeby wchodzić z antybiotykami oraz Kukawik i Satynek, którzy zostali wykastrowani i tym samym polecają się do adopcji 🙂
Dzisiaj na spotkanie adopcyjne do Azylu przyjechała bardzo fajna rodzina, która adoptuje naszego Szarusia, stacjonującego w DT w Olsztynie. Tak więc poszukujemy transportu na trasie Olsztyn – Toruń 🙂
Całe szczęście, że Rusek i Grzybek – nasze „sercowe” króliki postanowiły odpuścić sobie ciężkie chorowanie i poza podawaniem im leków co kilka godzin nie ma potrzeby aby czuwać nad nimi non stop. Dobrze jest mieć wyrozumiałego królika 😉
A z innych wiadomości, chciałabym podziękować naszym wspaniałym wolontariuszkom, które w tym tygodniu i nie tylko w tym tak dzielnie, mimo upałów i bardzo dużej ilości królików w Azylu są z nami i na które zawsze można liczyć. Od dawna wiadomo, że darmowa praca w Azylu to nie zawsze tylko przyjemność, to naprawdę duży wysiłek, pot, czasami i łzy 😉 Ale każdy, kto decyduje się na pomoc tego rodzaju wie, że robi to nie dla siebie i nie dla byle kogo – bo każdy króliczy azylant, jest po prostu wyjątkowy i jak to już nie raz zostało powiedziane, potrzebuje swojej służby i już 😉
Dziewczyny, jeszcze raz wielkie dzięki :*
Jutro na spotkanie przyjdzie być może nowa wolontariuszka Azylu, trzymajcie kciuki aby została z nami jak najdłużej.
I jak to Ola pisze – c.d.n. 🙂
3 komentarze
Oh my godness. I hope Cejlonka pulls through and get’s better! Same for Lebiodka i Lubczyk ! I am so worried about them and hope they get better soon!!! It seems like you have your hands full so keep up the good work and let’s pray that these bunnies get better soon!!
Vanessa
Cejlon <3 Coś czuję, że spędzimy wspólnie duuużo czasu w weekend 🙂 🙂
Powinnaś, Madziu, wziąć się za wpisy na blogu, bo idzie Ci równie dobrze jak Oli! 😀
Cejlon lepiej wygląda, ma bardziej przytomne spojrzenie, przynajmniej na zdjęciu tak to wygląda. Madagaskar, Ty mnie do grobu wpędzisz, miśku kochany. Martwię się o Ciebie i proszę, żebyś juz tak nie wariował! A o domek dla chłopczyka prosimy najlepszy, najpiękniejszy, kochający 🙂 Jak dla każdego uszaczka :*