Amigo przyjechał do nas z Poznania ponad 2 lata temu. Był wtedy wyjątkowo zaniedbany, walczył z ciężką pasterelozą. Ten okres życia Amigo najlepiej pamiętają Marta i Kuba, dzięki którym Amigo dostał szansę na lepsze życie. Do dzisiaj pamiętam to pierwsze zdjęcie Amigo, które otrzymałam od Marty.
Amigo
[pe2-image src=”http://lh5.ggpht.com/-0y1uZ9L4UJA/U3uBkNo9qII/AAAAAAAAxAw/HroIiddf68A/s144-c-o/DSC06760.JPG” href=”https://picasaweb.google.com/116670096946015854768/20140520Amigo#6015544186420177026″ caption=”” type=”image” alt=”DSC06760.JPG” ] [pe2-image src=”http://lh4.ggpht.com/-qCy63Nq8lhc/U3uBr6P1VeI/AAAAAAAAxBA/HnSXmdRf-Mk/s144-c-o/DSC06763.JPG” href=”https://picasaweb.google.com/116670096946015854768/20140520Amigo#6015544318653453794″ caption=”” type=”image” alt=”DSC06763.JPG” ] [pe2-image src=”http://lh6.ggpht.com/-9lhAORpbnPM/U3uB8KN2TQI/AAAAAAAAxBo/TNscFIuE4HM/s144-c-o/DSC06806.JPG” href=”https://picasaweb.google.com/116670096946015854768/20140520Amigo#6015544597818002690″ caption=”” type=”image” alt=”DSC06806.JPG” ]
Kiedy udało nam się ustabilizować jego zdrowie, Amigo wyjechał do domu tymczasowego w Olsztynie i to właśnie u Darii spędził najwięcej czasu. To był dla niego wyjątkowy czas – chociaż nigdy nie trafił do domu stałego, u Darii miał prawdziwy dom. Niestety stan zdrowia Amigo był coraz bardziej niestabilny. Objawy encephalitozoonozy pojawiały się i znikały, ropny katar nie zaostrzał się. Ostatecznie musiałyśmy wspólnie podjąć decyzję o tym, aby Amigo wrócił na stale do Torunia. Przez kilka ostatnich miesięcy Amigo walczył, a my razem z nim. Podnosił się po kolejnych kryzysach, wciąż dając nam nadzieję, że mamy jeszcze czas. Tak było do wczoraj, kiedy zdecydowaliśmy, że musimy pozwolić mu odejść.
Przyczyną pogarszającego się stanu zdrowia Amigo był przede wszystkim problem z centralnym układem nerwowym – skutek encephalitozoonozy. Nie byliśmy już w stanie przywrócić u Amigo odruchu przełykania. Gdyby nie to, Amigo mógłby być jeszcze z nami…
Myśl o tym, że z Amigo zbliżamy się do pewnej granicy, towarzyszyła nam od pewnego czasu. Śmierć Rusałki była dla nas szokiem, przez chwilę…
Rusałka należała do grona naszych podopiecznych, którzy tylko z pozoru wyglądają na w pełni zdrowe króliki. Czy ktoś patrząc na Boskiego, Edwarda, Milkę czy nie tak dawno Batacika powiedziałby, że mają niewydolną wątrobę…? Dlatego badania krwi stały się u nas standardem. Widziałyśmy zbyt wiele. Setki chorych królików, setki królików będących ofiarami fatalnego żywienia i nadwagi.
Kiedy Rusałka trafiła do nas we wrześniu tego roku, szybko okazało się, że ma chorą wątrobę oraz kokcydiozę. Była królikiem porzuconym, takim, o którym nie wiemy nic poza tym, że ktoś postanowił się go pozbyć. Nadwaga, kokcydioza i związane z nim zaburzenia pracy jelit – z tym udało nam się wygrać. Kilka miesięcy podawania leków na wątrobę nie zdołało jednak jej zregenerować. To było ponad nami.
Jeszcze wczoraj zachowanie Rusałki nie odbiegało od normy – była pogodna, jadła z apetytem, robiła bobki, z małym wyjątkiem. Pojawiło się lekkie krwawienie. Do tej pory wstrzymywaliśmy się ze sterylizacją z uwagi na wyniki wątrobowe Rusałki, ale dzisiaj postanowiliśmy przeprowadzić laparotomię. Po otworzeniu jamy brzusznej okazało się, że wewnątrz jest krew, dużo krwi…Początkowo wydawało się, że to krwawienie pochodzi z macicy, ale nie. To wątroba Rusałki była źródłem krwawienia. Okazało się, że jest tak zwyrodniała, że w wielu miejscach popękała – była wręcz porozrywana. Podjęliśmy decyzję o tym, aby nie wybudzać Rusałki z narkozy. Odeszła spokojnie…W przeciwnym razie doszłoby do wykrwawienia…
Rusałka
[pe2-image src=”http://lh5.ggpht.com/-6RoKursapjg/VAysIVhbSPI/AAAAAAAA92E/RbvhwGgfcqk/s144-c-o/DSC01538.JPG” href=”https://picasaweb.google.com/116670096946015854768/20140907#6056404858122750194″ caption=”” type=”image” alt=”DSC01538.JPG” ] [pe2-image src=”http://lh3.ggpht.com/–G1aTyQGgY4/VB2bikjLzuI/AAAAAAAA_3o/Pp1UOqadMVI/s144-c-o/DSC03784.JPG” href=”https://picasaweb.google.com/116670096946015854768/20140920#6061171691739664098″ caption=”” type=”image” alt=”DSC03784.JPG” ] [pe2-image src=”http://lh3.ggpht.com/-Amkjj0B71Eg/VB2ckaDA9BI/AAAAAAAA_64/O5TPa871850/s144-c-o/DSC03827.JPG” href=”https://picasaweb.google.com/116670096946015854768/20140920#6061172822791746578″ caption=”” type=”image” alt=”DSC03827.JPG” ]
Dla Rusałki nie mogliśmy zrobić nic więcej. Była z nami przez ostatnie kilka miesięcy i to jest najważniejsze. Tak już po prostu będzie. Będą pojawiać się i odchodzić, a my będziemy zawsze o nie walczyć. Niczego innego nie jesteśmy w stanie zagwarantować.
Czasami wyjątkowo trudno pogodzić się z tym, co jest od nas niezależne, zwłaszcza, że staramy się zrobić wszystko, aby jednak temu zapobiec. Tak jest w Azylu. Podejmujemy się opieki nad królikami takimi jak Amigo, Rusałka, czy w ostatnich dniach Cynamon, Irokez, Przylepka i Przystojniak, o które również będziemy musieli powalczyć. Patrząc na Niezapominajkę widzimy, co się w niej kryje, spodziewamy się wszystkiego, przyglądając się królikowi takiemu jak Cynamon większość osób myśli – piękny, zdrowy królik. My podchodzimy do tego z dużym dystansem, jednak o tym napiszę wieczorem…
18 komentarzy
[…] Źródło: http://www.azyl.vot.pl/2014/12/o-amigo-o-rusalce/#more-3683 […]
[…] http://www.azyl.vot.pl/2014/12/o-amigo-o-rusalce/ […]
Bardzo, bardzo mi przykro 🙁 🙁
Amigo to był niesłychanie silny królik bo długo walczył dla mnie to smutne bardzo 🙁 mi czasem zdarza się że lubię jakiegoś samca bo generalnie to wolę samice są bardziej ciekawskie świata dlatego wg samce są nudne i tyle mam trójkę samiczek(Duszek to też wyjątek) ale amigo był fajny spójrzcie na pyszczek i sierść.Chciałbym żeby było inaczej albo aby nie cierpiały.Miałem kiedyś takiego kolegę co nie bardzo czół ból Dentysta mu leczył wyrywał i borował zęby na żywca „no bo ja czuje tylko ukucie w mózgu i wytrzymuje” twierdził.Ech do kitu dzisiejszy dzień ale dzięki że się nimi tak opiekujecie POZDRAWIAM
Stupid question here.. I know in the case of my mother who was paralyzed and started having problems swallowing and eating food we put in and would alternate a nasal feeding tube along with a tube directly leading into the stomach for feeding.
Is such a thing not possible with rabbits and other small animals? Just asking…
Vanessa
Dr Krawczyk tried that, but in Amigo’s case it didn’t help 🙁 Amigo was so stressed, that he stoped breathing, having a tube in his nose…It was few weeks ago, when the first problems with swallowing happened.
Damn… I’m shaking my head… I knew Dr. K must have tried something like that, he’s not one to give up on any of the animals… as I wait to get my little girl Marilyn back from the vets from intestinal blockage.. when it rains it pours with these rabbits….
Vanessa
We send hugs to you and Marylin :*
Thanks so much for the hugs they are greatly appreciated! Today she avoided surgery by finally producing feces after 4 days of none!! PHEW!
🙂
Vanessa
I am so so sad to hear that Amigo and Rusałki are gone and I’m reading this after running yet another of my rabbits, Marilyn to the vet for an intestinal blockage..
I was hoping and praying that Amigo would pull through and I’m shocked to hear that Rusalki is gone also. I’ve got tears in my eyes reading about Amigo and I know how Marta saved him from being snake food and helped start him off from a short life as a meal for another animal to getting him into Azyl. Now he is gone 🙁
I hope all the other rabbits recover and we have happier stories instead of hearing about his horrible virus that has been taking the lives of these wonderful rabbits in Azyl.
Vanessa
I am sad as I look at the calendar I see amigo:(
Ditto! Me also..
🙁
Vanessa
Za każdym razem, kiedy któryś króliś odchodzi, jest mi niesamowicie przykro i smutno – pomimo, że ich nie znałam osobiście. Dziewczyny podziwiam Was, że tak dzielnie to znosicie, przecież jesteście z nimi na co dzień. Mocno kibicuję zarówno Wam, jak i Waszym podopiecznym.
Żegnajcie kochane stworzonka, już was nic nie boli 🙁
Mój maleńki Aniołeczek 🙁 Wrócisz tutaj jeszcze 🙁 Bądź szczęśliwy i zdrowy z TM 🙁
Dario, bardzo, bardzo współczuję…
W Azylu dostają to co najpiękniejsze i najważniejsze.
Nigdy nie odchodzą bezimienne i niechciane…są w setkach serc.
Żegnajcie Amigo,Rusałko <3
Amigo tyle razy „oszukiwał przeznaczenie” i wychodził cało z sytuacji, w których nie jeden by się poddał. Nasz ulubieniec… Strasznie mi go będzie brakowało 🙁 Dziękuję Darii, że tak cudownie się nim zajmowała i dała mu namiastkę domu :* A Tobie Olu, że tak bardzo o niego dbałaś :*
Rusałka to mała czarnuszka.. Wiadomo kogo mi przypominała 🙂 Przerażające jest to, jak pozornie zdrowe Uszy, mogą skrywać w sobie „rozrywające się” wątroby 🙁
Żal ściska serce,oczy pełne łez -tak mi smutno:(
Pocieszeniem jest myśl,że są już tam gdzie nie ma chorób,bólu ,samotności.AMIGO i RUSAŁKO-kicajcie zdrowe i radosne po zielonych łąkach za TM [*]. 🙁 🙁 🙁