Wracamy po zbyt długiej przerwie, chociaż jak wiecie, nigdzie nie zniknęliśmy.
Przez ostatnie niemal 2 tygodnie życie w Azylu toczyło się oczywiście intensywnie, a towarzystwo nie dawało nam odpocząć.
Dzisiaj musimy zacząć od tych najgorszych wiadomości.
Milori była z nami przez chwilę. Przyjechała z okolic Krakowa z zaawansowanym ropniem, który rozwinął się najprawdopodobniej wokół sutka. Mieliście okazję poznać ją na naszym profilu na fb.
Ropień udało się usunąć. Zabieg przebiegł bez przeszkód, wybudzanie również odbywało się bez problemów. Kiedy Milori po zabiegu trafiła do inkubatora, już siadała. Nic nie wskazywało na to, aby miało wydarzyć się cokolwiek złego. Niestety stało się inaczej. Milori w nocy umarła.
Sekcja zwłok wykonana u Milori wykazała silne zmiany zwyrodnieniowe wątroby oraz co kluczowe obecność skrzepu w tętnicy płucnej, który był bezpośrednią przyczyną, nagłej śmierci Milori.
Niestety w ten weekend pożegnaliśmy jeszcze jedną naszą podopieczną – cudowną Vienę, dziewczynę, o którą tak bardzo walczyliśmy jesienią. Viena była rocznym królikiem, ale we wrześniu walczyliśmy u niej z bardzo poważnymi problemami z układem pokarmowym i wątrobą, a poza tym już latem zdiagnozowano u niej kardimiopatię rozstrzeniową, w zw. z tym Viena od miesięcy otrzymywała leki.
Ostatnie 1,5 miesiąca to był dla Vieny świetny czas. Udało nam się ją w pełni ustabilizować, chociaż oczywiście cały czas kontynuowaliśmy podawanie leków na serce. W czwartek u Vieny został wykonany zabieg kastracji, który przebiegł bez problemów, chociaż macica Vieny rozpadała się w dłoniach.
Po zabiegu Viena wybudziła się bez problemów. Poza tym, że w piątek rano i w ciągu dnia martwił nas u Vieny brak bobków, wszystko było w porządku, mała zaczęła nawet jeść. W piątek w nocy jej stan nagle się pogorszył. Viena była osłabiona. Oddychała spokojnie, dlatego obawialiśmy się, że być może coś złego dzieje w j. brzusznej. Podczas mierzenia temperatury Viena wpadła we wstrząs. Z j. ustnej wydostała się zielona/brązowa piana i było po wszystkim.
Sekcja zwłok wykazała brak nieprawidłowości w j. brzusznej. Po zabiegu wszystko było w porządku. Płuca były przekrwione, ale bez wodopiersia. Przyczyną śmierci Vieny była nagła śmierć sercowa.
***
Vivien osiągnęła wagę, która pozwala nam już myśleć o przeprowadzeniu u niej w najbliższych dniach zabiegu kastracji. Po otyłości u Vivien nie ma już śladu, ale patrząc na Vivien, nietrudno dostrzec złą budowę ciała. Przy okazji kastracji albo w kolejnym zabiegu u Vivien trzeba przeprowadzić też zabieg usunięcia nadmiaru skóry – fałdu skórnego, w którym u Vivien gromadzi się nadmiar kału.
Viserys bez większych zmian – czuje się dobrze, ale musi być dokarmiany. Poza tym w poniedziałek przeszedł korektę zębów policzkowych, które miały zbyt ostre krawędzie.
Vela po zabiegu kastracji czuje się bardzo dobrze, chociaż miała moment, kiedy nieco schudła, a poza tym cały czas utrzymuje się u niej nieco powiększony kikut macicy – ok 1 cm. Pododermatitis, z którym mała trafiła do Azylu, na szczęście goi się dość dobrze.
Ti-Ti w poprzedni weekend czuła się gorzej. Nie działo się nic nadzwyczajnego, ale była mniej ożywiona, również wtedy, kiedy przychodził czas na jej ukochane rodi. Podczas badania nie udało się ustalić nic nadzwyczajnego, jednak biorąc pod uwagę całokształt, wygląda na to, że mimo braku gorączki ani osłabienia, mieliśmy do czynienia z zakażeniem wstępującym, którym Ti-Ti jest cały czas zagrożona z uwagi na nietrzymanie moczu.
Po 1 dniu od wprowadzenia antybiotyku i leku przeciwbólowego, Ti-Ti poczuła się lepiej. Śmiga po pokoju, kumpluje się ze wszystkimi, najczęściej razem z Bernim je rodi i beaphara, a poza tym nie wychodzi z kuwety z sianem i zioła – mimo swoich katastrofalnych siekaczy, których póki co nie będziemy usuwać, Ti-Ti bardzo lubi siano i zioła.
Tygryska ostatnią kontrolę u Doktora zaliczyła na 5. Po tym, co przeżyliśmy, walcząc tygodniami o jej życie, to bardzo dużo i oby tak było jak najdłużej, bo problemy mogą niestety wracać.
Severus kontrolę przedadopcyjną przeszedł bez zastrzeżeń i tym samym pojechał do nowego, ale informacje z frontu adopcyjnego przemycimy w kolejnym wpisie na blogu.
Rozalię dopadła infekcja górnych dróg oddechowych, bez tkliwej krtani/tchawicy oraz zajętych oskrzeli/płuc, dlatego od kilku dni otrzymuje antybiotyk.
Rose zaliczyła we wtorek kontrolne USG j. brzusznej. Lewa nerka Rose jest objęta procesem zwyrodnieniowym, prawa nerka wygląda dobrze. Pozostałe narządy na USG nie budzą zastrzeżeń. Oddechowo – krążeniowo Rose jest w tej chwili stabilna, co oznacza, że ograniczamy się wyłącznie do podawania cardisure bez furosemidum.
W zw. z wynikiem Rose do jej leczenia wprowadzamy nefrocrill.
Mysaria ma za sobą echo serca. Lewa komora w skurczu i w rozkurczu okazały się w niewielkim stopniu powiększone, dlatego za ok 2 miesiące przeprowadzimy u Mysarię kontrolne echo serca.
Muszka jak to Muszka. Oddechowo – krążeniowo stabilnie, chociaż podczas każdego osłuchiwania Muszki słychać…- „od razu słychać, że to jest kardiologiczny królik”. Waga ok – 6,300 kg. Brak czucia w tylnych skokach, szczególnie w prawym skoku dość mocno nam dokucza, sztywność w stawach biodrowych też, ale Muszka mimo wszystko daje radę. Poza tym na szczęście ataki padaczki, o ile występują, nie nabierają ostatnio na sile.
Missandei przeszła zabieg ekstrakcji 4 zębów policzkowych, które rosły w poprzek – 2 pierwsze zęby policzkowe po lewej i 2 pierwsze zęby policzkowe po prawej stronie szczęki. Pozostałe zęby nie wymagały póki co interwencji.
Po zabiegu Missandei czuje się dobrze, żeby nie powiedzieć, że za dobrze – charakterek tej panienki jest nieco nad wyraz rozwinięty.
Lusek, czyli azylowy troll jest w bardzo dobrej formie. Po ropie w j. ustnej nie ma śladu, chociaż oczywiście w perspektywie przed nami jeszcze usuwanie górnych i dolnych zębów policzkowych po lewej stronie.
Larys po zabiegu ekstrakcji zębów czuje się bardzo dobrze, ale ostatnio w j. ustnej była jeszcze obecna ziarnina, dlatego póki co kontynuowaliśmy antybiotykoterapię, a Larysa w tym tygodniu czeka kontrola stanu zdrowia.
Sytuacja z Laguną uspokoiła się. Lewa gałka oczna zmniejszyła się, a proces zapalny nie pogłębia się. Laguna często ma przymknięte lewe oko, ale ogólnie czuje się bardzo dobrze – nie można jej odmówić ani braku energii, ani apetytu. Jest naprawdę niesamowicie dzielna.
Królowa kontrolę u Doktora zaliczyła na 5. Przybrała na wadze 300 gramów – ufff, ku naszemu zaskoczeniu, ponieważ wydawało się, że grymas na pyszczku związany z porażeniem, pozostanie, wszystko wróciło do normy.
Królową za jakiś czas czekają kontrolne badania krwi.
Jaskierka w tym tygodniu przeszła poważny i bardzo inwazyjny zabieg. Odczyn, który pojawił się przy ranie wymusił ostatecznie otwarcie j. brzusznej. Narządy nie były na szczęście objęte procesem ropnym ani pokryte włóknikiem, ale jelita były połączone/sklejone w sieć. Poza tym okazało się, że niewielka zmiana ropna w okolicy karku to był tylko wierzchołek góry lodowej. Wydawało się, że chociaż tam jest już w porządku, ale niestety ropa szła dalej i Doktor znalazł kawerny ropne niemal wzdłuż całego kręgosłupa.
Zabieg u Jaskierki trwał długo i był bardzo inwazyjny, ale Jaskierka dała radę i mimo wszystko czuje się dość dobrze. Je, bobkuje. Pytanie tylko czy uda nam się zatrzymać proces ropny.
Hydra wizytę kontrolną u Doktora zaliczyła bez zastrzeżeń, otrzymując też zielone światło do zabiegu kastracji. Aquila – córka Hydry w poniedziałek miała obrzęk prawego oka – na szczęście bez uszkodzenia rogówki, ale po wprowadzeniu antybiotyku, wszystko wróciło do normy. Z zabiegiem kastracji u Aquili musimy jeszcze trochę poczekać.
Hydra
Aquila
Ginny kontrolę po zabiegu kastracji zaliczyła bez zastrzeżeń.
Devinette…w niedzielę 2 tygodnie temu pisałam o tym, że na poniedziałek zaplanowany jest u Devinette zabieg. W nocy z niedzieli na poniedziałek Devinette wydaliła bardzo dużo moczu – przez weekend moczu było niewiele, a po nocy klatka wyglądała tak, jakby mała opróżniła naraz cały – duży pęcherz. W ciągu dnia nie było moczu, a jedynie małe, pojedyncze bobki. Popołudniu – wieczorem Devinette wydalała mocz bardzo często – wszystko z krwią. Kiedy wieczorem wykonaliśmy u Devinette kontrolne RTG j. brzusznej byliśmy w szoku – ciało obce umiejscowione na wysokości prostnicy, zniknęło…Jak i kiedy? Nie wiemy. Do głowy przychodzi tylko myśl, że doszło do tego w nocy z ndz. na pon. i kiedy mała miała o 5 rano sprzątaną klatkę, coś nam umknęło i ciało obce zostało wyrzucone wraz z zasikanym podkładem…aczkolwiek biorąc pod uwagę, że kuweta była regularnie sprawdzana, to też wydaje się nieprawdopodobne. Magia. O naszych kosmicznych teoriach na to, co się wydarzyło, nie będziemy pisać…;)
To jednak nie wszystko i nie koniec naszych przygód, ponieważ Devinette jest pełna tajemnic.
Lewa nerka Devinette jest wyczuwalna w badaniu palpacyjnym oraz dobrze widoczna na obrazie USG. Prawej nerki nie można wyczuć w badaniu palpacyjnym, a na USG wygląda na bardzo małą i skamieniałą. Prawda o prawej nerce Devinette jest natomiast taka, że jej nie ma, a zamiast nerki mamy wyłącznie zmineralizowane nadnercze, które widać zresztą na każdym z wykonanych u Devinette zdjęć RTG.
Samopoczucie Devinette nie zmienia się. Skubnie trochę siana i ziół, ale nic poza tym. Wydala mocz, ale rzadko i w małych ilościach. Jej układ pokarmowy wrócił do normy – z niechęcią, ale zjada rodicare instant i dzięki temu robi ładne, teraz już dość duże bobki.
W tym tygodniu wykonamy u Devinette kontrolne badanie krwi, aby sprawdzić czy parametry nerkowe nie uległy pogorszeniu. W tej chwili Devinette dostaje już nefrocrill, a my czekamy na jakiś pozytywny przełom.
Cygnus kontrolę po zabiegu kastracji zaliczył bez zastrzeżeń.
Bernie to dla nas wszystkich zaskoczenie. Liczyliśmy na to, że po amputacji łapy poczuje się lepiej, ponieważ zniknie ból, ale nie spodziewaliśmy się, że Bernie zacznie się ruszać. Nawet w swoich najlepszych momentach przemieszczał się tylko nieznacznie, na co na pewno wpływ miały też jest bardzo silnie zniekształcone przednie łapy, o ogólnym stanie organizmu nie wspominając. Spędzał całe dnie na średniej wielkości drybedzie i nawet nie próbował zawędrować dalej. Ostatnio dzieje się z nim jednak coś nadzwyczajnego. Dołączył do ekipy – Zoltan, który jak Mucha lubi poduszki, polubił Berniego aż za bardzo i potrafi nawet podnieść się na przednich łapach, żeby przewędrować przez cały wybieg, który pokrywają drybedy. Oby tak było jak najdłużej.
Niedługo Berniego czeka kontrolne badanie krwi i kolejna seria ornipuralu oraz być może neorecormonu, który na pewno też dał Berniemu niezły zastrzyk energii.
Artie ma za sobą zabieg usunięcia zgrubienia tkanek po prawej stronie żuchwy u Artiego okazało się oczywiście ropniem. Artie nie ma żadnych zębów, więc ropa pochodziła ze zniekształconej już zresztą kości, ale sam ropień był niewielki i otorbiony. Udało się go usunąć w całości – z torebką. Być może sytuacja jeszcze się powtórzy, ale będziemy na bieżąco reagować.
Po zabiegu Artie czuje się dobrze.
Alicent stabilnie. W j. ustnej po zabiegu ekstrakcji zębów jest czysto. Alicent w tej chwili porusza się prawidłowo, chociaż jak się okazało u Alicnet mamy do czynienia z niestabilnością rzepek w obu stawach kolanowych – po prawej większą, po lewej mniejszą. Największym problemem jest na pewno to, że ma bardzo delikatną budowę ciała i pod tym kątem ją trzeba najbardziej pilnować.
Alegoria, która trafiła do nas po tym, gdy znaleziono ją w lesie w Grudziądzu, badanie kliniczne zaliczyła na 5.
Vasyl, Primavera, Nietoperka, Luciano, Kastor, Doppio i Albert mają za sobą szczepienie 2. dawką na pasterelozę.
Vasyl jest w dobrej kondycji. Z uwagi na zaostrzoną infekcję górnych dróg oddechowych (ciągnie się to za nami z lepszymi i gorszymi fazami od czasu przyjazdu z UA), Vasyl jest na antybiotyku, ale poza tym wszystko jest w porządku. Po ropniu też nie ma śladu. Oby, odpukać!
Primavera jest obecnie w trakcie rehabilitacji.
Nietoperka po zabiegu kastracji czuje się bardzo dobrze. Charakterek jej się natomiast nieco wyostrzył.
Kastora jutro albo w czwartek czeka zabieg udrażniania prawego kanalika łzowego i ekstrakcji części zębów policzkowych po prawej stronie – wszystko przez utrzymujący się wysięk ropny i obrzęk prawej gałki ocznej. Musieliśmy poczekać z zabiegiem, ponieważ Kastor otrzymał 2. dawkę szczepionki na pasterelozę.
Doppio ostatnio się rozkichał, ale na szczęście po wprowadzeniu antybiotyku, udało nam się nad tym zapanować.
Albert i Luciano być może jeszcze w tym roku muszą zaliczyć kolejne zabiegi stomatologiczne – Albert ma do usunięcia pozostałe zęby policzkowe, a Luciano siekacze, które odrosły.
Albert
Luciano
W piątek pobraliśmy krew do kontrolnego badania krwi u Alicent, Paszczaka, Rose, Tygryski i Viserysa.
Dam znać jakie są wyniki.
Jutro wieczorem walczymy oczywiście dalej. Wśród pacjentów będzie na pewno m.in. nasza szalona Zadra.
Dobranoc!
dziękujemy Wam z całego serca za Wasze wsparcie! ❤️❤️❤️
Brak komentarzy