Bernie ma co najmniej 8 lat. Znaleziono go w kartonie – podobno Bernie przebywał w nim kilka dni, zanim ktoś zajrzał do środka.
Kiedy w piątek wieczorem Bernie trafił do Agaty ❤️, był w stanie skrajnego wycieńczenia, zasikany i zaklejony odchodami. Baliśmy się czy przeżyje noc.
Bernie jest wychudzony, ma zanik mięśni i tkanki tłuszczowej. Bernie ma bardzo silne procesy zwyrodnieniowe w stawach kolanowych, co razem z wyniszczeniem organizmu i zaawansowanym pododermatitis ma niewątpliwie wpływ na to, jak Bernie się porusza. W przypadku przednich łap mamy najprawdopodobniej również ze zmianami zwyrodnieniowymi, ale to wymaga dalszej diagnostyki. Dolne i górne zęby policzkowe szczególnie po lewej stronie są przerośnięte.
Bernie podjada sam granulat, ale musi być dokarmiany ze strzykawki. Pierwsze 15 ml rodi instant pochłania sam z apetytem.
Wczoraj Bernie miał gorączkę – ponad, dzisiaj po wprowadzaniu leków mały trzyma temp. ok 39,5.
W tej chwili najbardziej martwi nas to, że wydala mocz z krwią, ale biorąc pod uwagę chociażby jego wiek, możemy mieć do czynienia m.in. z niewydolnością nerek, oby nie z procesem nowotworowym.
Jutro Berniego czeka badanie krwi, echo serca, badanie USG j. brzusznej i klatki piersiowej. W tygodniu w zależności od sytuacji być może wykonamy dodatkowo RTG głowy i klatki piersiowej.
Tak bardzo chcielibyśmy, żeby Bernie dostał od losu więcej niż chwilę z nami (nic tak bardzo nie dotyka nas jak tego typu historie i wtedy nawet czarny humor, który na co dzień nas ratuje, nie pomaga), ale najważniejsze jest to, że dzisiaj Bernie jest już czysty, najedzony, zabezpieczony przeciwbólowo. I to musi nam wystarczyć za całego jego dotychczasowe życie. Tak niewiele brakowało, że nie dostałby od losu nawet tego i to jest po prostu beznadziejne, aczkolwiek należałoby to podsumować bardziej dosadnie (ale to już poza blogiem :|).
***
Viena w piątek wieczorem poczuła się źle, miała wysoką gorączkę – 40,6 st. Po wprowadzeniu baterii leków w nocy było lepiej, temperatura spadła, a Viena zaczęła podjadać siano i zioła, pojawiły się nawet bobki, ale w ciągu dnia dopadł ją silny kryzys. Bardzo silny stan zapalny jelit, obniżona temperatura, całkowite osłabienie – w pewnym momencie nie miała już siły podnieść głowy. Sytuacji nie ułatwiał fakt, że Viena jest królikiem kardiologicznym.
Po kilku godzinach dożylnych wlewów, po wprowadzeniu dożylnych antybiotyków, wczoraj wieczorem stan Vieny zaczął się stabilizować. Jeszcze o północy miała obniżoną temperaturę, ale od ponad 12 h trzyma prawidłową temperaturę ciała. Viena zaczęła też jeść z ogromnym apetytem rodicare instant, a co dzisiaj popołudniu najważniejsze pojawiły się dość ładne, duże bobki.
Podejrzewamy, że wczorajsza zapaść może mieć związek z niewydolnością wątrobą – tak podpowiada nam doświadczenie, ale zobaczymy co pokażą wyniki krwi.
Jaskierka po czwartkowym zabiegu nie może dojść do siebie. Wczoraj było tragicznie. Brak bobków, brak moczu, obniżona temperatura.
Po wielu godzinach dożylnych wlewów Jaskierka poczuła się nieco lepiej – w nocy pojawił się miękki kał, ale w tej chwili
Feniga przeszła wczoraj zabieg laparotomii. Okazało się, że doszło u niej do pęknięcia jelita cienkiego…Gdyby nie zabieg, kilka godzin później Feniga już by nie żyła.
Jelito udało się zszyć – alternatywą była stomia jak u Pyrki, ale uznaliśmy, że jest szansa na zszycie, a teraz czekamy…
Feniga trzyma prawidłową temperaturę ciała – tylko po nocy miała podwyższoną, zrobiła też kilka bobków. Rokowania są bardzo ostrożne, ale walczymy. Feniga jest dokarmiania płynnym pokarmem w niewielkiej ilości, dostaje też dożylne wlewy.
***
Dziewczyny są pod całodobową opieką i tutaj jest miejsce na małą refleksję. Jeśli Wasz królik poważnie choruje, po pierwsze zastanówcie się czy nie na pewno nie możecie zapewnić mu opieki we własnym domu , tak, aby królik nie przebywał tygodniami w obcym miejscu – tzw. szpitalu dla zwierząt. Wiemy, że są takie sytuacje, kiedy nie ma innego rozwiązania i szpital dla zwierząt to najlepsze wyjście, ale naprawdę nie każda, nawet bardzo poważna choroba tego wymaga, a leczenie w warunkach domowych może być dużo bardziej komfortowe. Po drugiej upewnijcie się, jak faktycznie wygląda opieka w tego typu miejscu. Wiemy, że istnieją szpitale dla zwierząt, w których od godziny 20:00 do godziny 8:00 rano nikogo nie ma, a opiekunowie są tego nieświadomi i jednocześnie przekonani, że ich zwierzę jest cały czas pod ścisłą kontrolą, są przekonani, że jest bezpieczne. Niestety ściany nikogo nie wyleczą i nie zareagują, kiedy będzie działo się coś złego, szczególnie w przypadku zwierząt pooperacyjnych, a u chorych królików sytuacja potrafi się zmieniać niezwykle dynamicznie.
cdn.
2 komentarze
Bacznie obserwuje ile wysiłku wkładacie w to by zapewnić im jak najlepsze warunki. 3 mam pampuchy za was o dzielnych króliczków. Trawjcie w tych dobrych uczynksch.Pozdrawiam z moją uszata rodziną
Nie tylko dosadne słowa cisną się na usta. Mnie się włącza kodeks Hammurabiego; odpowiednio mocny karton i niech ta osoba w nim siedzi, bez jedzenia, bez picia, we własnych odchodach. A i z dostępem powietrza, żeby się kara za szybko nie skończyła.
Bernie, trzymaj się staruszku ♥♥♥
Wszystkim króliczkom życzę zdrowia, a Wam jak najmniej takich i podobnych przypadków. I mocnych nerwów w razie czego.