W ostatnich miesiącach obserwowaliśmy, jak Boski coraz bardziej zmienia się na naszych oczach. Kryzysy pojawiały się coraz częściej i chociaż wychodziliśmy z nich obronną ręką, wiedzieliśmy, że nie oszukamy czasu.
Tydzień temu zrozumiałam, że to jest kwestia kilku dni. Robiliśmy wszystko, aby czuł się jak najlepiej, pobraliśmy krew do kolejnych badań kontrolnych, wykupiliśmy neorecormon w nadziei, że uda się jeszcze wyjść z nerkowej niedokrwistości, ale wiedzieliśmy, że nie mamy już zbyt wiele czasu. W tym czasie Boski nie nocował w DK, ponieważ wymagał też opieki w nocy, ale w ciągu dnia wracał do domu. Tak rzadko mamy okazję przeżyć proces ich odchodzenia w taki sposób. Kiedy dochodzimy do ściany i nie możemy już nic zrobić, często podejmujemy decyzje o eutanazji. Wiemy, kiedy nachodzi „ten” moment. Dajemy sobie chwilę czasu, aby oswoić się z własną bezsilnością, ale niemal zawsze dotyczy to sytuacji, w których jesteśmy bezsilni wobec choroby lub kiedy przegrywamy z zaniedbaniami. Tym razem było inaczej i za to jesteśmy wdzięczni. W całej tej niezwykle trudnej dla nas sytuacji, to było niezwykle ważne i cenne doświadczenie.
Boski odszedł tak, jak tak powinien. W sobotę wieczorem po tych dniach kilku dniach braku apetytu, zastałam go wieczorem w Azylu z przednimi łapkami w dużej misce z papką – od 20 minut tak siedział i jadł…Może kiedyś uwierzylibyśmy, że nastąpił przełom i będzie już tylko lepiej, ale nie tym razem.To był ten ostatni moment, ostatni zryw…przed śmiercią tak po prostu się zdarza. W niedzielę zdążył jeszcze złapać trochę promieni słońca. Wszyscy mogliśmy się z nim pożegnać. Niektórzy przyjechali do Azylu specjalnie po to, żeby to zrobić…Czy można chcieć czegoś więcej?
***
Byliśmy razem 7 lat. Nasza działalność dojrzewała razem z upływem tych wspólnych lat. W tym czasie wydarzyło się w Azylu to, co najlepsze i to, co najtrudniejsze. Ten rok właśnie tak jest. Pełen sprzeczności.
Boski był od zawsze i wydaje się, że zaraz wróci do Azylu. Podbiegnie po smakołyki. Przytuli się do Królowej. Położy obok Muszki. Przyjedzie do Doktora. Przecież od lat kręcił się pod nogami w gabinecie Doktora, a wczoraj tak bardzo nam tego brakowało. Na listach królików, które jechały na wizytę, widniało hasło: Boski z Królową albo z Boski z Muszką. Królowa niemal zawsze jeździła w charakterze wsparcia, ponieważ to ona była głową i szyją w tej rodzinie, a Boski z biegiem lat był coraz większym pantoflarzem. Na listach z lekami był od zawsze. Wśród tysięcy sms-ów w moim obecnym telefonie, wciąż mam te pochodzące z 2016 r., kiedy po śmierci Sarabi do Boskiego dołączyła na chwilę Pocieszka, będąca już wtedy w złym stanie. To po śmierci Pocieszki bardzo martwiłyśmy się o Boskiego i uznałyśmy, że musi mieć 2 żony, tak na wszelki wypadek, gdyby 1 coś się stało…(trochę straszne, ale jakże prawdziwe!). Za Boskim szalały zresztą wszystkie azylowe dziewczyny, więc znalezienie żony nie było zbyt skomplikowane, a zresztą Królowa sama wkroczyła z impetem do jego życia i nie miałyśmy w tej kwestii totalnie nic do powiedzenia (pewnej nocy po prostu wyszła z klatki kennelowej i zamieszkała z Boskim i tyle w temacie). Największym uczuciowym wyzwaniem było dla Boskiego zaakceptowanie Sheldona. Kiedy kilka miesięcy temu Sheldon zaczął przyklejać się do Królowej, Boski bił go łapami po głowie i zrzucał z łóżeczka…Obserwując to, trudno nam było zachować powagę, ale trzeba było trzymać fason, bo w końcu dla Boskiego to była bardzo poważna sprawa…
Takich historii jest mnóstwo. Mnóstwo niesamowitych wspomnień, za które jesteśmy wdzięczni. I tysiące zdjęć, również te z ostatnich tygodni, które pewnie na zawsze zostaną w telefonie. Nawet morze łez jest tego warte.
***
Pozwolę sobie zacytować jeden z komentarzy, który pojawił się na naszym profilu na fb.
Azyl jest taki sam, a jednocześnie inny, rozwija się i obrasta historią, na którą składają się też Duszek, Pasikonik, Tulika, Franek, Boski i pozostałe Dobre Duchy Azylu – zarówno uszate jak i dwunogie 🥰. To co naprawdę istotne, nie zmienia się – to miejsce, gdzie króliki sponiewierane przez los i ludzi mogą znaleźć bezpieczną przystań by odżyć, uwierzyć że świat może być fajny i wart poznawania.
Dzisiaj jak nigdy wcześniej doceniamy te historie i to, że możemy je z Wami dzielić. To, że możemy pokazywać króliki w zupełnie innej odsłonie. To, że hasło Boscy już zawsze będzie miał niepowtarzalną siłę.
***
Dlaczego Boski? „Bo jesteś boski”.
Dziękujemy, że jesteście z nami. Dajecie nam ogromną siłę.
Przyczyną śmierci Boskiego była niewydolność wielonarządowa związana z wiekiem. Nerki, wątroba i serce – wszystko to, na co Boski od lat był leczony.
***
Darwin boryka się nie tylko z porażeniem pęcherza, ale poważnymi problemami z perystaltyką jelit, co oczywiście ma bezpośredni związek z uszkodzeniem rdzenia kręgowego. To wszystko wpływa na konieczność wyciskania pęcherza oraz pobudzania perystaltyki jelit i dokarmiania.
Leczenie jest w trakcie. Mam nadzieję, że sytuacja chociaż trochę się poprawi. W przypadku pęcherza widzę małe światełko w tunelu.
Doss w badaniu klinicznym ok, ale…ale pobraliśmy mu dzisiaj krew do badań i zobaczymy. Rozumiem, że można być wyluzowanym i odpływać, ale Doss odrobię przesadza.
Waga – 1,6 kg więcej niż waga wyjściowa.
Wyniki badania krwi będą jutro.
Harnasia w przyszłym tygodniu czeka kolejny zabieg udrażniania ropnego kanalika łzowego i oczyszczania j. ustnej. Oddechowo jest stabilnie. Furosemidum x dziennie póki co wystarcza, a to i tak dla nas ogromny powód do radości.
Helmi ma zbliznowacenia w tkance podskórnej, ale w końcu mogliśmy odstawić u niej leki i zakończyć okres bezruchu. Minie pewnie jeszcze trochę czasu zanim wszystko się idealnie zagoi, ale jesteśmy na ostatniej prostej.
Maestro przeszedł wczoraj poważny zabieg. Ropa od długiego czasu nie dotyczy już tylko prawego kanalika łzowego, ale również małżowin nosowych i zatok. Podczas wczorajszego zabiegu Doktor wykonał u Maestro dwie przetoki – pod okiem i w kości nosowej. Obie przetoki są przepłukiwane przy pomocy antybiotyku i możliwie jak najdłużej nie mogą zarosnąć.
Dzisiaj Maestro nie czuje się najlepiej, ale ropy jest mniej niż przed zabiegiem. Oby tak było dalej.
Muszka raz lepiej, raz gorzej. Od poniedziałku gorzej. Ataki nasiliły się. Pojawiły się też znowu rzuty gorączki. To wszystko powoduje, że u Muszki podejrzewamy zmiany ropne w obrębie mózgu. To mogłaby wykluczyć tylko tomografia/rezonans, ale nie zdecydujemy się na to badanie. Przy stanie serca Muszki każda narkoza jest dla niej ogromnym zagrożeniem, dlatego nie zaryzykujemy i zdecydowaliśmy się wprowadzić u Muszki dodatkowo odpowiednią antybiotykoterapię.
Póki co wstrzymujemy się z wejściem z kolejnym lekiem przeciwpadaczkowym.
Waga Muszki – 7,100 kg. Papki 5 razy dziennie pozwoliły przekroczyć magiczne 7 kg (chociaż do Księżycówki i tak jej jeszcze brakuje…;)).
Po złamaniu u Nayli nie ma śladu, a dzisiaj Nayla przeszła zabieg kastracji.
Nini ma znowu nawrót infekcji – krtań/tchawica są bardzo tkliwe, w j. nosowej jest ropa. Po raz kolejny wróciliśmy do stanu zbliżonego do tego z chwili przyjęcia do Azylu. Tym razem postanowiliśmy z Doktorem zastosowań połączenie dwóch niestosowanych dotychczas standardowo w takich przypadkach antybiotyków i zylexisu. Zobaczymy jaki będzie efekt.
Poza tym kosmitka czuje się ok.
Pasiki stabilnie.
Pasik Pierwszy oczywiście specjalnie z okazji wizyty i planowanego USG opróżnił pęcherz, ale palpacyjnie nie podpada. Gdyby taki stan się utrzymał, to byłoby naprawdę „coś”, ponieważ sytuacja była skrajnie trudna i ciężko rokująca. Wagowo Pasik też zbliżył się już do brata, a było między nimi 0,5 kg różnicy.
Pasik Drugi w porządku.
Pasiki Pierwszy i Pasik Drugi = huragan, ale za to jaki uroczy….;)
Talita od soboty była markotna. Po pierwsze okazało się, że tym razem mamy problem z kością śródstopia, która była objęta stanem zapalnym i należało ją amputować. Po drugie bardzo zmartwiło nas to, że Talita ma mocno obrzękłe i powiększone nerki oraz stan zapalny jelit – do tej pory zjawisko u niej niespotykane. Oddechowo standardowo – bez rewelacji.
Na USG poza obrzękiem nerek nie widać niczego szczególnie niepokojącego, ale zobaczymy co przyniosą wyniki krwi.
Minari, Seila, Steeny kontrolę pozabiegową zaliczyły na 5. Skye otrzymała od Doktora 4, ponieważ ma jeszcze dość duży obrzęk przy kikucie macicy. Poza tym Skye nie pamięta już o porażeniu. Kiedy do nas trafiła, ciągnęła często łapy. Teraz śmiga jak nakręcona i pięknie podciąga łapy.
Minari
Seila
Skye
Steeny
Wczoraj u Doktora była też z nami Jasiri, która przyjechała prosto z Konika oraz nasze 2 interwencyjne rodziny. 2. część wpisu z wczorajszej wizyty u Doktora pojawi się na blogu jutro.
cdn.
7 komentarzy
Podczas ostatniej wizyty w Domu Królika zrobiłam – nie wiem dlaczego – jedno zdjęcie. Tylko jedno – Boskiemu. Wyszło nieostre trochę.
Kiedy pojawiła się informacja o tym, że Boski odszedł cały czas myślałam o Was, którzy na co dzień są w Azylu. Że to dla Was tak trudne doświadczenie ale nie macie nawet chwili, żeby się zatrzymać bo przecież zostaje gromada trusi, które trzyma „ogarnąć”- czas się nie zatrzymał. A Boski miał najlepsze życie dzięki Wam. Miałam okazję odwiedzić Azyl. Po powrocie mam wyrzuty sumienia, że moje uszate nie mają tyle wolności, żeby pół dnia kicać, kopać dziury, wygrzewać dupki na słońcu 🙂 Stworzyliście wspaniałe miejsce, dzięki Wam Boski i inne królisie mają takie życie na jakie zasługują. Dziękuję za wasze poświecenie, dobroć i też za to w jaki sposób prowadzicie fundację . Nie znam drugiej takiej, która by tak szczegółowo opisywała co się dzieje, historie podopiecznych i potrafiła przywiązać nas wirtualnych obserwatorów do nich. Dużo, dużo siły i wytrwałości Wam życzę. A hejterów miejcie w …. wiecie gdzie 🙂
Boski był ikona Azylu! Tak ciężko będzie już nie czytać o tym małym Gnomie, tak bardzo będzie brakowało Jego nowych zdjęć z Żonami Dziękuję że jesteście i wykonujecie tak wspaniałą pracę! Już nie raz to pisałam, ale nigdy zdania nie zmienię, jesteście najwspanialszymi ludźmi Boski żegnaj, będziemy cholernie tęsknić
4 nad ranem, a ja czytam to trzeci raz…
I płaczę…..
Mogę sobie popłakać jedynie będę tęsknił za Boskim bardzo♥️ i za waszymi wpisami dbajcie o tę damę króliczą która się nim tak wspaniale opiekowała lizała tuliła itp. dobra królica❤️ muszę pomyśleć nad wsparciem jako podziękowanie umarł kochany to dla mnie najważniejsze
Czytając o Boskim łzy same napływają do oczu… Jak to możliwe, że to małe stworzonko tak zawładnęło sercami obserwujących życie Azylu… Boski, jakże wspaniały z Ciebie gość ❤️ będziemy o Tobie pamiętać, może czas ukoi ból i rozpacz, po Twoim odejściu… Zawsze dla nas będziesz BOSKI ❤️
Dziękuję że jesteście za całą Wasza dobroć i okazałe serce. Ściskam mocno