Towarzystwo nie odpuszcza.
Dzisiaj popołudniu bardzo zmartwiła nas Muszka. Przewróciła się, miała drgawki i wyraźną duszność. Serce Muszki pracuje źle – pogorszyło się w stosunku do tego, co uznawaliśmy za normę. Ostatecznie Muszkę udało się ustabilizować, ale wciąż bardzo się o nią martwimy.
Minari nadal nie ruszyła. Nie chce jeść. Nie robi bobków. Wyniki krwi nie są tragiczne, wręcz przeciwnie – niestety wskaźniki wątrobowe są zbyt dobre, jak na to, w jakim stanie jest wątroba Minari (czasami kiedy stan wątroby jest już katastrofalny, wyniki krwi są ok…). Jelita Minari nie chcą ruszyć. Zwały tłuszczu utrudniają ich pracę. Minari jest dokarmiania na siłę, ale to nie przekłada się na pracę układu pokarmowego. Sytuacja jest patowa.
Maestro zaczęły mocno łzawić oczy, a w szczególności jedno, a dzisiaj wieczorem miał gorączkę. Wydawało się, że z jego apetytem jest nieco lepiej i może unikniemy zabiegu stomatologicznego w najbliższym czasie, ale nic bardziej mylnego…
***
To był wpis ze środy, a dzisiaj mała aktualizacja.
Pasik przeszedł dzisiaj ciężką operację. Wczoraj podczas kontroli w Azylu (sprawdzaliśmy, kiedy będzie się kwalifikował do kastracji), okazało się, że coś nie gra. Zamiast jąder w j. brzusznej można było wyczuć coś innego – dziwne i przede wszystkim duże zgrubienie. Od razu zapadła decyzja o tym, że trzeba to sprawdzić, hipotezy były różne, ale ale nie spodziewaliśmy się, że będzie tak źle. Po otwarciu j. brzusznej okazało się, że pęcherz Pasika jest uwięźnięty między powłokami brzusznymi i częściowo zrośnięty z nimi – to cud, że nie uległ martwicy. Kosmos. Wada genetyczna? Wynik jakiegoś urazu z przeszłości? Nie wiemy, będziemy to jeszcze analizować z Doktorem. Pasik ma dopiero ok 4-5 miesięcy.
Operacja trwała 1,5 h. Udała się, ale co będzie dalej? Istnieje ryzyko wielu powikłań. Od ropni przez zrosty…Póki co Pasik wydala mocz z krwią. Zobaczymy co przyniosą najbliższe godziny i dni.
Muszka czuje się lepiej – ma świetny humor, już wczoraj robiła wokół siebie demolkę jak na Muszkę przystało. Muszka to stan umysłu. Jest po prostu rozbrajająca – w końcu nie bez powodu śmiejemy się, że Muszka stanęła w kolejce po uszy…;) Dzisiaj rano Muszka wróciła do swojej szalonej rodziny i oby nas już tak nie straszyła, chociaż niestety pewnych rzeczy nie przeskoczymy i z tym musimy się liczyć.
Minari trochę lepiej – dzisiaj po nocy pojawiły się pierwsze od kilku dni bobki, ale nadal źle. Minari nie ma apetyt, jej układ pokarmowy pracuje źle, ale nie mamy do czynienia ani z typowym stanem zapalnym ani z zatorem itd. Problem tkwi niestety w stanie wątroby Minari, a jej nadwaga i otłuszczenie narządów nie pomaga.
Maestro ma czasami rzuty gorączki. Jego oczy – szczególnie jedno łzawią. Jest też cały czas dodatkowo dokarmiany.
Harnaś w miarę stabilnie. Boski też. Objawy neurologiczne się nie pogorszyły, ale z jedzeniem nie ma szału, dodatkowo je więc ze strzykawki i wszyscy wokół niego skaczemy.
itd.
Więcej informacji z frontu już jutro, a będzie o czym pisać…Dobranoc.
1 Komentarz
Życzę choć jednej okazji do napisania: dzisiaj właściwie nie ma o czym pisać, jedynym dramatycznym wydarzeniem w azylu było że zabrakło miejsca w łazience.
Trzymajcie się!