Fotograficznie, Z życia Azylu

Piątek (7.05.2021 r.)

7 maja 2021

Bardzo trudno o tym pisać, ale tak trzeba.

Zawsze niezwykle ważne było dla nas to, aby podopieczni Azylu nie byli anonimowi. Chciałyśmy, abyście ich znali. Chciałyśmy dzielić się z Wami wszystkim, co dzieje się w Azylu. Tym, co dobre, ale również tym, co trudne. Chciałyśmy pisać o leczeniu w taki sposób, aby miało to również wymiar edukacyjny. Chciałyśmy, abyście wiedzieli, w jaki sposób wykorzystujemy Wasze wsparcie. Chciałyśmy, abyście widzieli, że codzienność w Azylu ma bardzo wiele barw i bez względu na to, jak jest ciężko, staramy się, aby to, co złe nigdy nie przysłaniało tego, co dobre. Chciałyśmy, żeby temat chorób i śmierci nie był tematem tabu. Chciałyśmy, aby króliki, które są chore i którym możemy zapewnić czasami wyłącznie najlepszą opiekę hospicyjną, a potem pomóc im odejść, nie budziły w Was tylko żalu i smutku. Może dlatego dzisiaj jest nam szczególnie ciężko. Czasami byłoby łatwiej przemilczeć i przeczekać to, co trudne. Przykryć głowę poduszką i zapomnieć. Nie pisać albo napisać krótko i bez szczegółów. Przecież gdybyście ich nie znali, to byłoby takie proste…

Od tygodni wiedzieliśmy, że to wszystko to tylko kwestia czasu, że przed nami to, co najtrudniejsze. Robiliśmy wszystko, co w naszej mocy i to nie są tylko frazesy. To codzienna niemal 24 godzinna opieka nad wieloma chorymi królikami, którym poza najlepszym leczeniem i profesjonalnym podejściem, trzeba dać coś więcej  – swoją obecność, czułość, czas.

Ostatni czas to nie tylko potworne zmęczenie fizyczne, ale też mnóstwo emocji – lęk, smutek, tęsknota za tym, co dobre. Ogromne poczucie odpowiedzialności i świadomość tego, że wiele rzeczy jest poza nami, że na pewne rzeczy nie mamy wpływu bez względu na to, jak bardzo będziemy się starać, że pewne rzeczy są nieuchronne i że musimy nauczyć się sobie z tym radzić, jeśli chcemy dalej robić to, co robimy. I dlatego piszę o tym dzisiaj. Dlatego dopiero dzisiaj.

Ukradliśmy dla nich tyle czasu, ile się dało. Być może wielu z Was nie zna ich historii, być może pamiętacie w jakim stanie trafili do nas ponad 3 lata temu Amalia, ponad 1 rok temu Franek i Mamička, jaka była historia Żelki…

W poniedziałek rano odeszła Żelka. Nie byliśmy w stanie zwalczyć gorączki. Rany w dolnej części tułowia udało się doczyścić, ale ropa pojawiła się w tkance podskórnej i mięśniowej na wysokości klatki piersiowej. Sekcja zwłok ujawniła również całkowicie zwyrodniałą wątrobę.

W środę rano odeszła Mamička. W czwartek popołudniu Amalia. W czwartek wieczorem Franek.

Wczoraj wieczorem wykonaliśmy 3 sekcje zwłok. Nie pytajcie, co czuliśmy…

Mamička podniosła się po ostatnim kryzysie, ale w ostatnich dniach jej stan znowu się pogorszył. Bezpośrednią przyczyną jej śmierci była niewydolność oddechowo – krążeniowa. Sekcja zwłok wykazała też bardzo zły stan wątroby. W uchu środkowym po ostatnim zabiegu było czyste od ropy.

Amalka ponad tydzień temu przeszła zabieg usunięcia zębów. Problem z zębami i ropą powrócił po dość długiej przerwie, ale Amalia nie mogła dojść do siebie. Nie odzyskała apetytu, fatalnie znosiła też karmienie, ale mimo to we wtorek wieczorem nic nie zapowiadało tego, co się stanie. W j. ustnej było niewiele ropy/ziarniny. Amalia straciła na wadze 100 gramów, ale w przeszłości bywało dużo gorzej. Oddechowo – krążeniowo nie działo się nic niepokojącego.

W środę u Amalki pojawiło się osłabienie. Przestała trzymać temperaturę. Odmawiała jakiejkolwiek współpracy. Mimo intensywnego leczenia w czwartek u Amalki pojawiły się objawy niewydolności oddechowo – krążeniowej. Słyszalna była wyraźna różnica między lewym, a prawym płucem. Serce biło coraz słabiej. Dobę po odejściu Mamički, która była dla niej najlepszą towarzyszką, Amalka odeszła.

Sekcja zwłok wykazała obrzęk płuc i zmiany zapalne w płucach.

Franek.

To nieznośne uczucie, kiedy wiesz, że to jeszcze nie koniec, że to się wydarzy. Kiedy wiesz, że za chwilę to się stanie. Boisz się i wiesz, że wtedy pękniesz.

IMG_8615

11 komentarzy

  • Odpowiedź Ninka 8 maja 2021 at 15:57

    Każdy kto uważnie czyta posty i tu, i na Facebooku, zdaje sobie sprawę, że dla wielu Waszych podopiecznych szanse całkowitego wyleczenia nie są realne, że chodzi o miłość, wspaniałą opiekę i czas, który od Was dostają. Często z drżeniem serca otwieram stronę bojąc się tych najgorszych wiadomości. Rozumiem, z czym się stale mierzycie i wspieram z całego serca. Trzymajcie się.

    • Odpowiedź Waldi 9 maja 2021 at 02:46

      Tylko nie franuś on jest taki kochany ach nie mogę przeczytać tych witryn bo jestem załamany od razu trzymajcie się

    • Odpowiedź Waldi 9 maja 2021 at 12:53

      No dlatego tak jest że oni mają najcięższe przypadki jakoś dużo króliczków odchodzi bo są delikatne nie wiem czy domowy królik tak choruje na szczęście Chyba nie ale dobrze że ktoś jest kto się zajmuje tymi ciężkimi przypadkami❤️ nie lubię tylko kiedy wystawiają zdjęcia jak jest martwy królik wolałbym żeby tego nie było nigdzie ale cóż to mi się nie podoba ale dziękuję że się opiekujecie tymi uszakami

  • Odpowiedź Kaśka 8 maja 2021 at 07:42

    Mam prawie 40 lat a każde Wasz wpisy o śmierci którego kolwiek z królisiów doprowadzają mnie do łez. Tym bardziej teraz, gdy odeszły takie Uszaczki. Sama mam Krwinka od 1,5 roku i nie wyobrażam sobie życia bez Niego. Moje dzieci nazywaja go swoim bratem! A Wy? A Wy jesteście tak wspaniałymi ludźmi, jak czytam ile serca i czasu zostawiacie dla swoich podopiecznych to aż chwyta za serducho! Praca jaką wykonujecie jest czymś niesamowitym! Mam dla Was olbrzymi szacunek i jestem cholernie wdzięczna że są tacy ludzie jak Wy. Nie macie limitu czasu, poświęcacie każdemu tyle ile potrzebuje. Dziękuję Wam za to że jesteście i za to co robicie

  • Odpowiedź Mini Mini 8 maja 2021 at 07:25

    Dziewczyny trzymajcie się dzielnie choć wiem że wam ciężko. Macie tyle dzieci którym trzeba dać miłość, wygłaskać i poświęcić uwagę. Beczę od czwartku za Frankiem i nie mogę przestać. Wydaje mi się momentami nierealne to co się stało. Ostatni wpis calkiem mnie rozlozyl. Strasznie wam współczuję. Trzymajcie się dzielnie. Uszaki potrafia dać w kość. Każdy dzień to wielka niewiadoma i radość że kolejny dzień bez niespodzianek za nami. Ale są to cudowne stworzenia i wspaniale że mają taki dom jak wasz. Ściskam Was wszystkie mocno.

  • Odpowiedź Natalia 8 maja 2021 at 06:39

    Kto raz zakochał się w króliczych uszach, ten rozumie wszystko… Uśmiechamy się, gdy opowiadacie radosne historie. Często płaczemy z Wami, gdy mali bohaterowie odchodzą. Niezmienne pozostaje uczucie podziwu dla tego co robicie. Uczycie innych, że chociaż jeden dzień będzie ciężki, następnego warto wstać, bo na świecie jest nadal tyle króliczych uszy, serduszek, piętek i brzuszków, o które warto się troszczyć.

  • Odpowiedź Ania 8 maja 2021 at 06:34

    Wiem, że kochacie każdego uszaka, który do Was przychodzi i który odchodzi. W każdym Waszym wpisie widać ogromną miłość, troskliwość i poświęcenie dla tych, którzy często zostali potraktowani jak przedmioty, jak śmieci. Od kilku lat śledzę Waszego bloga i przeżywam z Wami wzloty i upadki króliczej rodziny tworzonej wciąż na nowo z porzuconych, niechcianych uszu. Ogromnie szanuję Waszą pracę i to, że dajecie miłość z pełną świadomością, że tym mocniej zaboli odejście uszaka. I wiem, że wiele kolejnych śmierci przed Wami. Ale dzięki Wam, wszystkie te króle dostają dom i odchodzą w domu. Kochane. Opłakiwane. Dzięki Wam. Napiszę to jeszcze raz. Ogromnie szanuję Waszą pracę i Wasze pęknięte serca. Trzymajcie się.

  • Odpowiedź Anna 8 maja 2021 at 03:49

    Wiem, że czasem może to wyglądać na puste słowa. Ale tak nie jest. Robicie syzyfową pracę, dla tych o których inni często myślą jak o towarze do zaspokojenia ich potrzeb. Straciłam rok temu w lutym jednego uszatego przyjaciela. Po 3 miesiącach adoptowaliśmy parkę ponad 5 letnich uszów. Zaczęły niedawno chorować. Dajecie nam siłę by walczyć o nie każdego dnia. Dziękuję ❤️

  • Odpowiedź Kasia 8 maja 2021 at 03:04

    To co robicie dla tych kochanych zwierzątek jest niesamowite. To, że pokazujcie jak wyglada życie w Azylu przywiązuje również nas -obeserwatów- do nich i również przeżywamy to co się dzieje. Przytulam Was mocno

  • Odpowiedź Beata 8 maja 2021 at 00:16

    Słów brakuje, gestów brakuje, ramiona mocno Was przytulają. Zrozumie to ten kto musiał przegnać swojego przyjaciela. Ja żegnałam nie jednego Dlatego podziwiam Waszam siłę , wytrwałośc i po prostu dziękuję w imieniu tych słabszych że JESTESCIE ❤️

  • Odpowiedź Niesia 7 maja 2021 at 23:54

    Wielkie serca macie. Robicie niesamowitą pracę. Trzymajcie się ❤️

  • Skomentuj Anna Anuluj

    *