Fotograficznie, Z życia Azylu

Wtorek (13.04.2021 r.)

13 kwietnia 2021

Amalię po długiej przerwie czeka kolejny zabieg stomatologiczny. Tym razem problem dotyczy zębów policzkowych po prawej stronie (Amalka nie ma siekaczy, ani zębów policzkowych po lewej stronie, ponieważ trafiła do nas z mnogimi i zaawansowanymi ropniami). Mała zaczęła kichać ropą i okazało się, że problem nie dotyczy tylko j. nosowej, ale również jedynych zębów, które jej zostały, spod których wychodzi ropa.

Wstępnie zabieg u Amalki zaplanowaliśmy na czwartek.

Boski ma ropień zagałkowy. Oko znowu wygląda gorzej i chociaż na pierwszy rzut oka nie jest dramatycznie (znamy przypadki, kiedy dochodzi do wytrzeszczu oka itd.), mamy bardzo duży problem. Długo udało nam się utrzymywać status quo i unikać radykalnych kroków, ale stoimy pod ścianą. Decyzja o zabiegu ekstrakcji oka jest nieunikniona i w niedługim czasie musimy go wykonać.

Póki co Boski jest zabezpieczony gentamycyną zagałkową i lekiem przeciwbólowym.

Franek czuje się dobrze, goni każdego, kto mu się nie podoba, przytula się do tych, których lubi i biega za człowiekiem, kiedy tylko zgłodnieje. ale sytuacja jest poważna. Dokucza mu bardzo silny ropny katar. Wysięk z oka i z j. nosowej oczywiście dotyczy prawej strony. Na najnowszym RTG widać zmiany ropne w obrębie kości, ale niestety w kości pozostały jeszcze odłamki korzeni zębów.

Plan na najbliższy czas to bezwzględnie kolejny zabieg. Konieczne jest nadpiłowanie kości nosowej i założenie drenu, dzięki któremu możliwe będzie oczyszczanie kości. Poza tym standardowo próba udrożnienia kanalika łzowego.

Helga w zeszłą środę przestała jeść. Pojawił się u niej stan zapalny jelit. Mimo dokarmiania w ciągu niecałych 2 dni schudła 100 gramów. USG j. brzusznej wykazało ogniska zwyrodnieniowe w obrębie wątroby. W badaniu krwi podwyższony był poziom mocznika.

Po wdrożeniu intensywnego leczenia, w tym dożylnych leków w weekend Helga poczuła się lepiej. Wciąż nie chce jeść granulatu i jest dokarmiania, ale zaczęła jeść ładnie siano i zioła. Robi też dobre bobki i ma dużo lepszy humor – pod koniec tygodnia było mocno słabo.

Póki co waga bez zmian. W przyszłym tygodniu wykonamy u Helgi kontrolne badanie krwi.

Niestety biorąc pod uwagę to, jak dotychczas żyła i co jadła, to, że Helga ma problem z wątrobą wcale nas nie dziwi. Na szczęście, o ile w wątrobie nie ma zmian ropnych ani nowotworowych, wątroba ma zdolność do regeneracji.

Zobaczymy jak rozwinie się sytuacja…

Ludwika najprawdopodobniej w przyszłym tygodniu czeka zabieg ekstrakcji części zębów. Niestety nie tylko krony jego zębów wyglądają bardzo źle, ale również korzenie szczególnie dolnych zębów zarówno po lewej, jak i prawej stronie – są tak przerośnięte i zwyrodniałe, że niedługo mogą przebić żuchwę.

Mamička nie jest w najlepsze formie. W niedzielę gorzej się poczuła. Wczoraj przeszła zabieg płukania ucha środkowego, w którym znowu zaostrzył się stan zapalny. Mimo, że do zabiegu podana była wyłącznie premedykacja, Mamička długo dochodziła do siebie. Biorąc pod uwagę pracę jej serca, pełne znieczulenie mogłoby być dla niej zabójcze.

Dzisiaj Mamička nie czuje się zbyt dobrze, ale mam nadzieję, że będzie lepiej…

Poza tym Mamička schudła 200 gramów. Musimy wykonać jej kontrolne badanie krwi.

Mikołajek ma wzloty i upadki. Po ostatnim kryzysie pozabiegowym w zeszłym tygodniu zaczął jeść. W weekend było znowu gorzej, teraz jest lepiej.

Oczodół wygląda dobrze. Jest czyszczony 2-3 razy dziennie i po każdym czyszczeniu wkładamy do niego gazik z rivanolem w wysokim stężeniu (rivanol w tabletkach, który został po Pasikoniku, niestety znowu poszedł w ruch).

RTG Migotka nie przyniosło dobrych wiadomości. Problemem Migotka są nie tylko korony zębów, ale też korzenie.

2. i 4 . ząb policzkowy po prawej stronie u góry kwalifikują się do usunięcia – korzenie uległy zwapnieniu. Na dole po prawej stronie 1 ząb policzkowy kwalifikuje się również do usunięcia. Pozostałe zęby bez szaleństwa, ale też bez dramatu.

Plan – zabieg w najbliższym czasie.

Muminek postanowił nas uszczęśliwić i rozwalił sobie ranę po kastracji, co skończyło się wczoraj wycinaniem tkanek i czyszczeniem. Poza tym ma objawy neurologiczne – skanuje głową od lewej do prawej, czasami się zawiesza.

Pyra tydzień temu zrobiła nam niemiłą niespodziankę (geny chyba biorą górą, tzn. Pyra też chciała zwrócić na siebie uwagę) i stanęła jej perystaltyka jelit – zaczęła mniej jeść i robić mniejsze bobki.  Na szczęście po podaniu leków na perystaltykę jelit, sytuacja się ustabilizowała. I niech tak zostanie.

Pyrka jest w miarę litościowa, co nie zmienia faktu, że cały czas mam ale i coś mi się nie podoba – wzdłuż szycia powstał odczyn od nici, a u Pyrki tego typu komplikacje mogę mieć wyjątkowo złe konsekwencje. Poza tym nie można jej odmówić dobrego samopoczucia (jest ciekawska, energiczna, a przy zmianie kubraczka i zabiegach pielęgnacyjnych wychodzi z niej mała jędza) oraz apetytu na siano i zioła – rodi oczywiście dostaje z urzędu ze strzykawki, bo nie wpadła jeszcze na to, że mogłaby jeść je samodzielnie.

Jelita pracują. Bobki są. Rana wokół stomii wygląda ok.

Ryjek jest niesamowicie dzielny. Po ostatnim hardcorowym zabiegu, po którym mógłby czuć się fatalnie, funkcjonuje dość dobrze. W j. ustnej jest ziarnina, ale nie ma ropy.

Po zabiegu Ryjek schudł 200 gramów, ale już odbił 100 gramów i zaczął jeść samodzielnie  papkę z miski.

Miejmy nadzieję, że nie dopadnie nas żaden kryzys.

Scooby w świąteczny weekend gorzej się poczuł. Miał podwyższoną temperaturę, w sobotę nie chciał jeść, ale po lekach wszystko wróciło do normy. Po kilku dniach problem wrócił. Od niemal tygodnia Scooby gorączkuje – raz jest lepiej, raz gorzej, ale był moment, kiedy doszliśmy do 40,8 st. Od niedzieli jest już lepiej z apetytem, lepiej też pracuje układ pokarmowy, ale temperatura utrzymuje się wciąż na poziomie około 40 stopni.

Nie wiemy czy ma to związek ze zmianą w żuchwie, o której wspominałam ostatnio – torbiel/ropień w kości. Sytuacji na pewno nie ułatwia też to, że Scooby mi kardiomiopatię, a gorączka w takim przypadku jest szczególnym zagrożeniem.

USG j. brzusznej nie daje odpowiedzi na pytanie, co się dzieje. RTG klatki piersiowej było wykonane niedawno.

Zobaczymy jak w czwartek będzie wyglądać sytuacja i jakie dalsze kroki podejmiemy.

Żelka nas dobiła. Od marca walczymy u niej z ropą. Początkowo mieliśmy nadzieję, że wszystko zagoi się bez większych problemów, ale szybko zaczęły się schody, a to, co dzieje się teraz, przekracza granice.

W czwartek 2 tygodnie temu Żelka przeszła zabieg usuwania kolejnych tkanek, które obejmował stan ropny. Było idealnie…do soboty, kiedy podczas standardowego oczyszczania okazało się, że tkanki znowu ropieją. W okolicy lewego kolana powstała przetoka, przez którą ropa zaczęła wdzierać się głębiej. Od tego momentu walczymy tak, jak walczyliśmy u Pasikonika.

Żelka ma otwartą ranę. Kilka razy dziennie oczyszczamy ranę,  i wymieniamy opatrunki, zanurzone w wysoko stężonym rivanolu. Potem zakładamy kubraczek i po jakimś czasie zaczynamy od zera.

Żelka czuje się dość dobrze. Je, bobkuje, ale też traci na wadze, bo zbyt dużo białka ucieka.

Boimy się, że ropa przedostanie się dalej, że trzeba będzie wykonywać przeciwotwory itd. Jest to mocno przygnębiające i frustrujące.

Więcej informacji w kolejnym wpisie na blogu.

cdn.

Brak komentarzy

Napisz komentarz

*