Fotograficznie, Z życia Azylu

Sobota (3.04.2021 r.)

3 kwietnia 2021

Mikołajek czuje się lepiej. Udało się zbić temperaturę. Je co prawda tylko rodi instant ze strzykawki, ale z apetytem, bez jakichkolwiek problemów z karmieniem.

IMG_6926

Oczodół jest w tej chwili czysty i póki co ropa się nie pojawiła. 2-3 razy dziennie jest oczyszczany/dezynfekowany. Z uwagi na otwór w sklepieniu oczodołu jest to dość stresujące, ale dajemy radę.

Pyrka…jesteśmy Wam winni trochę informacji na jej temat.

Ponad dwa tygodnie temu pisałam o tym, że we wtorek 16 marca Pyrka przeszła zabieg ekstrakcji fragmentu jelita grubego.

We wtorek okazało się, że u naszej Pyrki doszło do pęknięcia jelita grubego…To, że jeszcze przed wizytą u Doktora jej kuweta wypełniła się bobkami, na szczęście nas nie zmyliło. Inaczej odeszłaby od nas w nocy…

Póki co walczymy, ale sytuacja jest bardzo trudna. Resekcja jelita to po prostu hardcore, ale nie było żadnej innej opcji. W miejscu, w którym jelito pękło, nie można było zszyć go w sposób zapewniający jego drożność. Jelito po prostu się rozpadało. Więcej na ten temat napiszę jutro…

Przeprowadzanie zabiegów gastrotomii (otwierania żołądka) u królików nie jest niczym nadzwyczajnym, czasami nie ma innej opcji chociaż niewątpliwie również bardzo ryzykownym. Operacja ratująca życie królika z pękniętym jelitem to jednak zupełnie inny poziom abstrakcji i trudno znaleźć na ten temat jakiekolwiek informacje. Nie mieliśmy jednak innego wyjścia. Jeśli chcieliśmy spróbować ją uratować, musieliśmy zdecydować się na taki zabieg.

W przypadku Pyrki nieszczęście polegało też na tym, że pękło jelito grube, które w wbrew nazwie jest bardzo cienkie i to na odcinku prowadzącym do odbytu (bardzo blisko ujścia jelita grubego do odbytu).

Ostatecznie jelito udało się zszyć z zachowaniem jego drożności (wyobraźcie sobie bardzo cienkie jelit o bardzo małej średnicy, które trzeba idealnie zszyć, tak żeby nie zamknąć przy okazji światła jelita), jednak wiedzieliśmy, że najbliższe dni będą decydujące. Nie ma nawet sensu wymieniać co mogło się nie udać.

Po zabiegu wprowadziliśmy u Pyrki niemal płynną dietę – często, ale mało. Do tego leki na pobudzenie perystaltyki jelit, z jednej strony konieczne, aby nie doszło do ich zastosuj i sklejenia się jelit, z drugiej podawane z ogromną ostrożnością, aby zbyt silne ruchy perystaltyczne nie doprowadziły do rozejścia się szwów.

Od środy z niepokojem czekaliśmy na to, aż jelita zaczną pracować i pojawią się bobki. Niestety bezskutecznie. W środę Pyrka miała biegunkę, ale potem było już coraz gorzej – zero kału.

Pyrka byla dość aktywna (nie wiem jakim cudem…), a my coraz bardziej się martwiliśmy, przeczuwając, że to co się dzieje to poważniejszy problem.

Kiedy w piątek rozmawialiśmy o Pyrce przez telefon, Doktor powiedział, że ma pomysł. Brzmiało to niewiarygodnie, ponieważ wobec niepowiedzenia wtorkowej operacji (w piątek byliśmy już przekonani, że mamy niedrożność jelit i powikłania, których nie da się naprawić przy pomocy leków, chociaż żadne badanie nie mogło pokazać tego, co się dzieje w środku) trudno było myśleć o tym, żeby móc zrobić dla Pyrki jeszcze coś.

W sobotę spotkaliśmy się w gabinecie już po 7. Pyrka miała podwyższoną temperaturę, pojawiło się też wzdęcie. Umówiliśmy się, że spróbujemy zbić temperaturę, żeby zmniejszyć ryzyko narkozy i popołudniu Pyrkę czeka laparotomia. Wtedy wiedzieliśmy już też, że jeśli okaże się, że jelito jest niedrożne/pękło/przecieka/skleiło się, nie ma opcji kolejnej operacji zszycia jelita, ponieważ to się nie uda, na pewno nie w tym miejscu.

Niestety po otwarciu j. brzusznej wszystkie obawy się potwierdziły. W jelitach były bobki, ale nie były w stanie przejść przez ostatni fragment jelita prowadzący do odbytu. Jelito w tym miejscu zaczęło przeciekać. To zaczęło dziać się pewnie kilka godzin wcześniej, stąd temperatura, wskazująca na zapalenie otrzewnej. Fragment jelita grubego był też martwy.

Jedynym rozwiązaniem była stomia, o której rozmawialiśmy w piątek, czyli wyprowadzenie u Pyrki „odbytu brzusznego”. Domyślam się, że w tej chwili próbujecie sobie to wyobrazić, ale jest to zapewne trudne. Mi też przez chwilę trudno było uwierzyć w to, co usłyszałam, chociaż wiedziałam, że Doktor bardzo dobrze to analizował.

Już w piątek kiedy rozmawialiśmy, mówił o tym, że zastanawia się czy można coś jeszcze zrobić i z optymizmem powiedział – ludzie ze stomią muszą mieć worek stomijny, u psa trudno wyobrazić sobie to, że będzie wypadać z niego kał, ale z królikiem jest inaczej. Doskonale wiemy, że niejeden zdrowy królik i tak nie wchodzi do kuwety, a jeśli ktoś ma doświadczenie z chorymi czy niepełnosprawnym królikami, które żyją np. na drybedach, taki problem jak brak kuwetkowania to żaden problem.

Pytanie brzmiało tylko czy uda się zrobić u królika stomię, jak to będzie wyglądać, czy Pyrka da radę. Czy po tym, co przeżyła, da radę.

Zabieg trwał długo. Doktor najpierw musiał usunąć fragment martwego jelita, a potem wyszyć jelito – z otrzewną, mięśniami i skórą. Było bardzo trudno, bo znowu pojawił się problem prującego się jelita, ale udało się…Podczas zabiegu wyszywania jelita, z jelita wychodził z niego kał, zgromadzony w zdrowych partiach jelita.

fragment martwego jelita grubego

IMG_5716

IMG_5725

Po zabiegu wyglądało to tak, jakby u pyrki pojawił się pępek – delikatne wgłębienie w brzuchu z wejściem bezpośrednio do jelita.

IMG_5724

Pyrka wybudziła się z narkozy i zaczął się ten najtrudniejszy czas…oczekiwania.

Jeszcze tego samego dnia o 2 h od zabiegu pojawiły się bobki. Początkowo były bardzo małe i niekształtne, ale wychodziły. Jelito było drożne. Działało.

Pierwsza doba była najtrudniejsza. Pyrka była bardzo osowiała, ale i tak szybko zaczęła dochodzi do siebie.

W kolejnych dniach bobki były coraz lepsze. Poprawiało się też samopoczucie Pyrki.

Cały czas się martwiliśmy, tym bardziej, że Pyrka napinała się i sikała kroplami (tak też było po tym wtorkowym zabiegu), ale Doktor tłumaczył, że to efekt obrzęku tłuszczu wokół pęcherza i że musimy poczekać, aż minie…

Tydzień temu w piątek/sobotę Pyrka przestała kropelkować. Mocz pojawiał się głównie w kuwecie już w normalnej ilości. Tak, w kuwecie…- Pyrka korzysta z kuwety, w której zostawia też bobki. Jakim cudem? Część bobków zapewne po prostu wypada przypadkowo do kuwety spod kubraczka, ale co bardzo ciekawe podczas ostatniej czwartkowej wizyty Doktor powiedział, że wygląda na to, że u Pyrki pojawiają się naturalne zwieracze (tego nikt nie oczekiwał…).

krótko po zabiegu 

IMG_6219

Pyrka nadal ma kubraczek, ale jest to konieczne póki wszystko idealnie nie zarośnie, a na ile będzie potrzebny w przyszłości, zobaczymy. Pyrka nosi go godnie, chociaż coraz mocniej fika. Siły charakteru nie można jej zresztą odmówić. Od kilku dni robi w klatce permanentny remont. 4 razy dziennie dostaje rodi instant, ponieważ nie chce jeść żadnego granulatu, a po tym, co przeszła, miałaby prawo tracić na wadze, ale je siano i zioła.

IMG_6881

Kiedy to wszystko piszę, nadal jest w nas strach, czy coś złego się wydarzy (podstawowa zasada w Azylu – nie ufać królikom i nigdy nie zaznawać spokoju 😎), ale jest dobrze i to, co się stało, jest dla nas niesamowitym, niezwykle cennym doświadczeniem. I nie, to nie jest eksperymentowanie, ani kwestia sztuki dla sztuki. To jest kwestia szukania nowych dróg, rozwiązań, szans.

Już teraz wiecie, dlaczego dopiero dzisiaj o tym piszemy i nie wstrzymujemy już oddechu.

Swoją drogą mój własny mąż stwierdził złośliwie, że zamiast wrzucić na bloga zdjęcie z króliczkiem  i pisankami w koszyku, piszę o stomii u królika…cóż, taki mamy styl, co zrobić. Taki żart.

IMG_7560

Ryjek w czwartek przeszedł zabieg ekstrakcji części zębów. Obraz RTG – dramat…Korzenie zębów policzkowych zbite w masę, bez możliwości ich rozróżnienia. Podczas usuwania odchodziły razem z fragmentami kości.

IMG_6929

W czwartek udało się zrobić bardzo dużo – całą górę i część dołu, ale to niestety nie wszystko. Przed Ryjkiem jeszcze przynajmniej jeden zabieg, a może i więcej. Zobaczymy.

Co do zmiany w okolicy żuchwy u Ryjka nie jest to ani nowotwór, ani zmiana ropna, ale (na szczęście) torbiel gruczołu potowego. Na zdj. u kota…;)

IMG_6930

Ryjek dzisiaj wrócił do Azylu. Co prawda nie jest zainteresowany samodzielnym jedzeniem, za to rodi ze strzykawki bardzo mu smakuje. Robi też bobki. Jest ogólnie bardzo dzielny, ożywiony.

zdjęcie (zdjęcia RTG) 

IMG_7399

i część usuniętych zębów u góry

IMG_7409

Kamalia czuje się bardzo dobrze. RTG głowy wypadło dobrze – nie widać ropnych zmian w kości. Czoło zagoiło się prawidłowo. W j. ustnej jest czysto. Oby tak zostało jak najdłużej.

IMG_7379

W najbliższych dniach chcielibyśmy ją zaszczepić.

Kamalia jest świetną dziewczyną. Radosna, odważną, ciekawską. Kiedy całe towarzystwo jest na wybiegu, ona szaleje sama po zabiegu i jest wszędzie.

U Nini w poniedziałek musieliśmy zmienić leczenie. Po tygodniu tradycyjnej antybiotykoterapii, okazało się, że nie tylko nie ma poprawy (wysięk z nosa i bardzo silna tkliwość krtani/tchawicy), ale mamy zaostrzone szmery oskrzelowe. Tak było w poniedziałek.

IMG_7376

W poniedziałek wprowadziliśmy u Nini tetravet i terapie zylexisem. W czwartek było już widać postęp.

Obraz RTG – głowa ok, klatka piersiowa – zaostrzony rysunek oskrzelowy, potwierdzający to, że u Nini mamy do czynienia z przewlekłym procesem.

Scooby to grubszy temat. Zęby policzkowe na RTG nie są najgorsze i poza 1. i 2. zębem po prawej stronie, które przerastają i mogą przyczyniać się do niedrożności kanalika łzowego, nie jest źle. Niepokoi nas natomiast widoczna w żuchwie dość duża zmiana, wskazująca na otorbiony ropień/torbiel, która będzie wymagała obserwacji (jest w samej kości, nie jest wyczuwalna przy badaniu w postaci zgrubienia/zniekształcenia).

IMG_7392

Poza tym echo serca potwierdziło, że u Scoobiego mamy powiększona lewą komorę serca w skurczu i w rozkurczu, w zw. z czym od czwartkowego wieczoru Scooby otrzymuje cardisure.

Dobra wiadomość jest taka, że Scooby waży 4,300 gramów – schudł 700 gramów i ma w tej chwili bardzo ładną budowę (to bez zw. z problemami zdrowotnymi, ale na zdrowej diecie).

Dzisiaj Scooby niestety nas martwi, ale o tym, co dzisiaj nas martwi, napiszemy jutro.

Na szczęście Daphne i Żelka kontrolne echo serca zaliczyły bez zastrzeżeń, chociaż z Żelką mamy inny problem. Znowu nabudowały się u niej patologiczne tkanki, które trzeba było usunąć. Obyło się bez otwierania otrzewnej, ale ranę trzeba znowu regularnie czyścić. Poza tym dzisiaj pojawił się problem z prawą tylną łapą – wygląda na to, że to może mieć związek z raną, która jest bardzo nisko.

Daphne

IMG_7383

Żelka

IMG_7390

Agnes, Holly, Miffy, Reszka i Tess kontrole pozabiegowe zaliczyły bez większych zastrzeżeń. U Agnes i Holly odczyny przy kikutach są już bardzo niewielkie i niegroźne. Miffy ok, ma super humor, biega jak szalona, zaliczyła nawet strzyżenie, ale dobija nas to, że 1,100 kg to wszystko, co możemy u niej osiągnąć, nawet kiedy jest dokarmiania. W tygodniu zrobimy jej nowe badanie krwi – ostatnie nie wyszło z winy laboratorium.

Agnes

IMG_7395

Holly

IMG_7373

Miffy

IMG_6901

Reszka

IMG_6907

Tess

IMG_6880

Błyszczka nas w tym tygodniu trochę nastraszyła, była niepokojąco spokojna i wyciszona, a we wtorek wieczorem nie miała apetytu, ale teoretycznie wszystko jest w porządku – wszystko wróciło do normy.

IMG_7370

Boski bez większych zmian. Oko bez dramatu i bez szału – antybiotyk do oka, póki co bez zagałkowej gentamycyny. Do wtorku kontynuujemy też antybiotyk ogólny.

IMG_7398

Bufka jest zdrową dziewczyną, musi tylko zrzucić 300 gramów 😉 Na wybiegu to będzie żywioł…

IMG_6889

Jarzębinka wybiła sobie palec w prawej, przedniej łapie, chociaż niestety nic sobie z tego nie robi i nawet w gab. próbowała wykopać dziurę w transporterze.

IMG_7393

Kapsla czeka drugi zabieg udrażniania kanalików łzowych. Lewy jest ok, prawy do poprawki.

IMG_6932

Królowa trzyma dobrą wagę (chociaż patrząc na to, jak włamuje się do cudzych klatek po powrocie z wybiegu, można mieć obawy…)! O! I niegodziwe zarządzenie, wiszące na ścianie w kuchni powinno zniknąć, zanim Królowa jednak zdecyduje się kogoś pozwać…(ciekawe kogo? 😎)

Migotek i Muminek mają za sobą zabiegi kastracji. Migotek czuje się dobrze, Muminek gorzej zniósł zabieg, ale już się ogarnął.

IMG_6918

Muminek

IMG_6018

Yoko w przyszłym tygodniu czeka zabieg kastracji i udrożnienia kanalika łzowego – mamy tyle atrakcji, że z okazji Świąt odpuściliśmy to, co nie jest bezwzględnie konieczne na już.

IMG_6908

itd.

Więcej informacji z frontu już jutro! Dobranoc ❤️

Brak komentarzy

Napisz komentarz

*