W ostatnich dniach stan ropny u Mikołajka znacznie się zaostrzył. Mimo kilkukrotnego oczyszczania oczodołu w ciągu dnia, ropa cały czas się pojawiała. W związku z tym wczoraj Mikołajek przeszedł kolejny zabieg oczyszczania oczodołu/usunięcia zajętych przez ropę tkanek/udrożnienia kanalika łzowego.
Niestety podczas zabiegu okazało się, że u Mikołajka mamy nie tylko znacznie poszerzone wejście do kanalika łzowego – zniszczone przez ropę, ale również zniszczone sklepienie oczodołu – pisząc wprost – otwór w kości prowadzący bezpośrednio do mózgu, wydrążony przez ropę. Żeby było jeszcze gorzej, kiedy oczodół jest czysty, widać jak z tego otworu sączy się płyn rdzeniowo – mózgowy…
Ropień gałki ocznej – ropa w oczodole to zawsze ogromny problem z uwagi na bliskość do mózgu. Bardzo łatwo może dojść do przerzutu ropy do mózgu. To było przyczyną śmierci naszego ukochanego Tobiasa kilka lat temu, chociaż w jego przypadku problem z okiem był nieporównanie mniejszy niż u Mikołajka.
To wszystko oznacza, że tak naprawdę balansujemy na granicy. W każdej chwili wszystko może się wydarzyć.
Oczodół musi być cały czas otwarty – od grudniowego zabiegu ekstrakcji gałki ocznej w zasadzie nigdy się nie zamknął, ale teraz nie ma nawet opcji, żeby zaczął wypełniać się ziarniną/tkankami. Musi być też oczyszczany, ale wszędzie poza sklepienim oczodołu, ponieważ tego miejsca trzeba unikać jak ognia.
Noc była bardzo ciężka. Mikołajek miał gorączkę. Dopiero teraz spadła do 40 st., ale przez ostatnie godziny dochodziła do 40,5 st. Mikołajek świszczy – wszystko przez ten nieszczęsny kanalik łzowy i jeśli tylko coś się do niego dostanie, kicha. Ma apetyt co prawda wyłącznie na rodi ze strzykawki, ale to nam wystarczy.
Oby najbliższa noc i dzień były lepsze. Chcielibyśmy dostać jeszcze trochę czasu tym bardziej teraz, kiedy wiemy, że wszystko może się w każdej chwili zmienić…
Więcej informacji z frontu już jutro.
cdn.
Brak komentarzy