Piątek minął w Azylu dość spokojnie.
Nasza Agnes przeszła dzisiaj zabieg kastracji. Freya kontrolę pozabiegową – jeszcze protestuje z jedzeniem, ale jej ogólny stan zdrowia jest prawidłowa. Rewa straciła apetyt i okazało się, że ma silny stan zapalny jelit – mamy nadzieję, że to nic poważnego i tylko nieszczęśliwy zbieg okoliczności, ale również obawy czy to zapalenie jelit nie ma drugiego dna, ale to okaże się w najbliższych dniach. Póki co Rewa nie je i nie robi bobków, jednak jej samopoczucie jest dobre.
Poza tym jak to w Azylu od rana do wieczora zamieszanie. Myślami jesteśmy już na etapie wiosny – musimy przygotować wybieg po zimie i wykonać kilka akcji remontowych (tak to już jest w domu). Na kwiecień zaplanowaliśmy zresztą remont kwarantanny, który mieliśmy już przeprowadzić latem zeszłego roku, ale jedna interwencja za drugą nam to uniemożliwiły. Zresztą nie tylko kwarantanna woła o pomoc. Ściany w kuchni i w korytarzyku również (ciekawe dlaczego?! króliki wcale, ale to wcale nie są za to odpowiedzialne) itd., ale o tym wszystkim będziemy jeszcze pisać.
Podsumowując, nigdy się nie nudzimy. Zresztą jak można się nudzić w takim doborowym towarzystwie?
Tajga po kilku tygodniach rozmyślań na osobności w końcu wyszła ze swojej strefy komfortu i nabrała odwagi. Znalazła nawet kumpelę w postaci samej Królowej!
Rugia to lump i ciemna strona mocy – trochę oczywiście żartuję, ale naprawdę ona i jej siostra Sumba o białym umaszczeniu są jak noc i dzień. Rugię roznosi. Ma energię za 10. Zawsze fajnie patrzy się na takiego królika jak ona, który ma w sobie tyle radości (a to, że bywa niegrzeczna, co to w ogóle znaczy w przypadku królika, który nie jest pluszową maskotką?!).
Miffy to niesamowita agentka. Jest z nami niecałe 2 tygodnie, a mam wrażenie, że już od dawna. Jej ulubiona miejscówka to krzesło w kuchni – czasami siedzi też na pufie, ale krzesło jest najlepsze. Jeśli człowiek zajmie jej krzesło, nie ma problemu – usiądzie na kolanach. Nie ma też nic przeciwko temu, żeby usiąść na stole, np. na zeszycie i zacząć się myć, jakby nigdy nic. Jest urocza, tym bardziej, że w tym bardzo drobnym ciele mieści się wielka osobowość. Oby tylko nie poszła w ślady Franciszka i nie zaczęła nią przygniatać innych…
Madera bardzo długo była wycofana, ale w ostatnim czasie niesamowicie się zmieniła. Jest aktywna, radosna i nieporównanie bardziej kontaktowa – Cascais to wciąż stan umysłu, ale czasami myślę, że tak już zostanie, co w sumie nie stanowi dla nas żadnego problemu. W każdym razie być może dlatego Księżycówka go polubiła?
Księżycówka zalega na kanapie. Stopień jej lenistwa przekracza wszelkie normy. Swoją drogą kanapa też wymaga renowacji…i to też mamy w planach. Takie życie z królikami.
Franciszek każdego dnia pokazuje, że jesteśmy porażkami wychowawczymi. Codziennie cieszymy się też, że nie ma siekaczy…Nie wiem, co się będzie działo jak już na dobre zaczną korzystać z wybiegu, bo póki co Franciszek ustawia wszystkich do pionu. Ma to też swoje dobre strony, bo dzisiaj zaganiał do domu intruzów, którzy też wyszli na chwilę na dwór (i kręcili takie piruety, że szok! jeden przez drugiego). Uwierzcie, że widok Franka, wobec którego respekt ma nawet Mucha (dobra, w sumie to nas nie powinno dziwić, bo Muszka to Muszka…), jest komiczny. 5 osób stoi i się śmieje…
cdn.dobranoc!
Brak komentarzy