Fotograficznie, Z życia Azylu

Środa (4.11.2020 r.)

4 listopada 2020

Makatka odeszła w poniedziałek wieczorem. Przygotowywaliśmy się na ten moment i chociaż funkcjonowanie Makatki nie zmieniło się drastycznie w ostatnich dniach, w poniedziałek podjęliśmy decyzję o eutanazji. Nie chcieliśmy czekać do momentu, aż będzie wyniszczona i jej organizm całkowicie odmówi posłuszeństwa. Nerki niestety z każdym dniem pracowały gorzej. W poniedziałek na przestrzeni kilku godzin stan lewej nerki znacznie się pogorszył – rano na USG obserwowaliśmy początek wodonercza, wieczorem mieliśmy już do czynienia z pełnym wodonerczem i całkowitym zatkaniem moczowodu. Nerka nawet w badaniu palpacyjnym była znacznie powiększona. Serce niestety też pracowało już gorzej.

Makatka zasnęła bardzo spokojnie. Tak jak powinna. Jeszcze wieczorem zjadła ukochaną natkę pietruszki. Tak jak przez te ostatnie miesiące, cały czas byłyśmy razem.

Sekcja zwłok potwierdziła to, co doskonale wiedzieliśmy, chociaż mimo wszystko stopień degradacji nerek i ilość kamieni, które mimo tak intensywnego leczenia powstały w ciągu zaledwie kilku tygodni, zrobił na nas wrażenie.

Z Beniaminkiem od czerwca balansowaliśmy na granicy i z jednej strony byliśmy przyzwyczajeni do jego „wymysłów”, z drugiej nie byliśmy gotowi na to, co się stało. Kiedy wieczorem wychodziliśmy od Doktora, pomyślałam, że „to” może się wydarzyć, zaśmiałam się do Beniaminka, że mógłby dzisiaj odpuścić i nie dołączać do Makatki…Mimo wszystko liczyłam na to, że  znowu uda nam się oszukać los okazała się tym razem iluzją…

W niedzielę u Beniaminka pojawił się silny obrzęk pod brodą, sięgający krtani. Po otwarciu zmiany okazało się, że  oczywiście mamy do czynienia z ropą, ropą zmieszaną z krwią i śliną. W poniedziałek rano wszystko zostało oczyszczone. Beniaminek miał podwyższoną temp. – 40,1 st., ale w ciągu dnia się ustabilizował. Rana była oczyszczona, dostawał gentamycynę (pomijam inne leki, z którymi nie rozstawaliśmy się od dawna…) Wieczorem jego stan zaczął się pogarszać. Zaczął gorzej oddychać, a kiedy temp. zaczęła spadać – najpierw do 37, 7, wiedzieliśmy, że to posocznica. Mimo dożylnych leków, temperatura leciała w dół i w pewnym momencie było już tylko 36,6 st. Zostało nam tylko czekanie i nadzieja, że leki zadziałają. Siedzieliśmy razem i czekaliśmy. O 3 Beniaminek odszedł.

Jeszcze przed sekcją wiedzieliśmy, czego możemy się spodziewać – ropa. Od dnia, kiedy Beniaminek do nas trafił walczyliśmy z nią codziennie. Jeszcze w zeszły weekend po zabiegu usunięcia siekaczy, wydawało się, że będzie lepiej, ale już w poniedziałek okazało się, że ropa mimo wszystko szaleje…

Bezpośrednią przyczyną sekcji była posocznica, ale badanie sekcyjne wykazało obecność ropnia na ścianie serca i przerzuty ropne w płucach.

Wygraliśmy dla Beniaminka kilka miesięcy. Beniaminek miał taką osobowość, że bez względu na wszystko nie pozwalał na to, żeby się nad nim litować. Był kosmitą. Dziecko w ciele staruszka. Miał wytartą sierść, był koślawy, zazwyczaj nieco zaśliniony, wciąż brudny od rodi, nieporadny, a jednocześnie taki uparty i pełen życia – o apetycie na życie nie wspomnę, bo czasami mnie wręcz wkurzał, kiedy na nadążałam z karmieniem, a on zachowywał się jak totalny świr. Do niedzieli nigdy bez względu na to, jak było ciężko, nie doprowadzał mnie do łez. Wywoływał najlepsze uczucia.

Historie Beniaminka czy Makatki to historie w pewnym sensie beznadziejne – bez szansy na klasyczny happy end, ale czas spędzony z takimi królikami jest bezcenny i warty łez. Kiedy takie króliki odchodzą, to chociaż opieka nad nimi jest w pewnym sensie wyczerpująca, robi się pusto. Nagle po miesiącach plan dnia się zmienia i co prawda po chwili wszystko wraca zazwyczaj do „trochę chorej normy” i ta pustka bardzo szybko się wypełnia, i tak zostaje jakaś tęsknota. To niesamowite, ile taki chory zwierzak może dać.

***

Tęsknimy.

***

W niedzielę pod naszą opiekę trafiła 5-osobowa rodzina. Jak się okazało trójka dzieci to dorosłe już króliki – 2 samice i 1 samiec, które musieliśmy rozdzielić.

Grimsby nie ma przedniej, prawej łapy i nie jest to kwestie przebytego urazu mechanicznego, ale genetyki. Dzięki temu brak łapy nie stanowi dla niego problemu i porusza się bardzo sprawnie.

thumbnail_IMG_0587

Jego siostry Arista i Karlotta są w pełni sprawne. Ich zęby ścierają się prawidłowo, ale są pokryte specyficznym, brązowym osadem.

Arista

thumbnail_IMG_0625

Karlotta

thumbnail_IMG_0590

Adella to matka całej trójki. Jest uroczą, nieco wycofaną dziewczyną. Tak jak córki ma zęby policzkowe zabarwione na brązowo.

thumbnail_IMG_0607

Blagier, czyli ojciec rodziny jest niedożywiony. Nie zachwyca nas jego apetyt, ani praca układu pokarmowego. Badanie kału (tak jak u pozostałych członków rodziny) dało wynik ujemny, ale wykonamy u niego jeszcze badanie krwi. Poza tym wczoraj cała 5 otrzymała już pierwszą dawkę ornipuralu. Biorąc pod uwagę ich dotychczasową dietę na pewno się przyda.

thumbnail_IMG_0595

Franek ma za sobą zabieg udrażniania prawego kanalika łzowego. Po zabiegu był mocno wymęczony, ponieważ ma częściowo zwapniały kanalik i nie jest łatwo go udrożnić, ale miejmy nadzieję, że wkrótce zaobserwujemy poprawę – ropny wysięk z prawej strony j. nosowej i z prawego oka zmniejszy się.

thumbnail_IMG_8848

Samopoczucie Franka, zwanego Franciszkiem zawsze wtedy, kiedy sieje na wybiegu zamęt, przeganiając wszystkich z Radysiakami na czele…jest dobre.

Gustaw przybrał na wadze i chociaż wciąż jest chudzielcem, waży 300 gramów więcej niż 2 tygodnie temu. Jeszcze 400 gramów więcej i będziemy zadowoleni.

thumbnail_IMG_0599

Gustaw w poniedziałek przeszedł korektę zębów. Poza tym leczymy go z powodu kokcydiozy.

Mamicka dość dobrze, dość stabilnie. W uchu jest mniej ropy. Jest stabilnie. Odpukać.

thumbnail_IMG_0622

Marla badanie kontrolne u Doktora zaliczyła na 5. To, że opadło jej ucho, na szczęście nie ma podłoża zdrowotnego.

thumbnail_IMG_0612

Sheldon w poniedziałek podczas wizyty u Doktora był stabilny. Co więcej taki stan utrzymuje się do dzisiaj…Moglibyśmy stawiać zakłady, kiedy znowu zorganizuje nam jakieś atrakcje. Za nami terapia ornipuralem, chwilowo próbujemy kolejny tydzień utrzymać Sheldona bez antybiotyku.

thumbnail_IMG_0609

Podsumowując, Sheldon jak to Sheldon.

Zwójka zaliczyła jakiś konflikt na wybiegu i oberwała w nos. Rozcięcie było niewielkie, ale niestety w miejscu rany utworzył się ropień. Rana jest codziennie otwierana i oczyszczana. Do tego doszła penicylina. Oby wszystko szybko się zagoiło.

thumbnail_IMG_0618

cdn.

2 komentarze

  • Odpowiedź Monia 5 listopada 2020 at 11:30

    Tu nie ma slow zeby opisac jaki kawal dobrej roboty odwalacie! Sciskam Was wszystkich bardzo mocno❤️❤️❤️

  • Odpowiedź K_wesola 5 listopada 2020 at 03:12

    Dziękuję Wam z całego serca za walkę do samego końca o Makatkę! A Ty Beniaminku Mały Rozrabiaku wywinąłeś nizły numer!!! Kochani jesteśnie najwspanialszymi kudźmi o jakich słyszałam. A Wy kochane królisie kicajcie bez bólu za tęczowym mostem. Nigdy o Was nie zapomną ♥️

  • Skomentuj K_wesola Anuluj

    *