Fotograficznie, Z życia Azylu

Piątek (13.11.2020 r.)

13 listopada 2020

Zwójka jest taką stateczną Panią. Damą z Radys. Dziewczyna spokojna i ułożona. Mam wrażenie, że kiedy patrzy na Muchę, myśli sobie „o co ona się tak ciągle rzuca?”. Ma duże wole, worki pod oczami – jak po ciężkiej i nieprzespanej nocy oraz mało atletyczną budowę. Po prostu kolejny azylowy oryginał!

Sheldon jak to Sheldon. Codziennie zastanawiamy się, co tym razem wykombinuje. Poza tym jest cały czas tak samo uparty i zainteresowany kontaktem z człowiekiem. Nigdy nie może się też zdecydować, czy chce być na wybiegu na zewnątrz, czy też w domu. Świat najbardziej lubi obserwować z pozycji kanapy – z bocznego oparcia, a my wcale nie jesteśmy tym zachwyceni, ponieważ nie bez powodu Sheldon ma pseudonim…Pan Bąbelek (nie będę rozwijać tematu, żeby nie zawstydzać Sheldona, ale ma to związek z pracą jego jelit).

Pik-Pok to taki Pik i Pok. Piłeczka. Żywe srebro. Mały świr. Uroczy. I nie żałujemy, że nie ma siekaczy, bo nadrabia charakterkiem. I w tym miejscu możemy zdradzić, że Pik-Pok wkrótce będzie świrował w swoim własnym domu…!

Owocówka mimo swojego rozmiaru jest dość mocno wycofana i jeszcze stroni od człowieka, ale za to bardzo lubi łóżko Boskich i coraz lepiej funkcjonuje w grupie. Jest naprawdę kochaną dziewczyną i zapewniamy, że jej czerwone oczy nie zabijają…i to nie powinno wpłynąć na jej adopcję. Oby.

Muszol czuje się dobrze. Jest „cierpiąca”, bo ma chwilowo karnego jeżyka w klatce, ale za to staramy się jej to inaczej wynagrodzić i już nie musi kraść papki Franki…Uznajmy, że jest biedna i niedożywiona i po prostu należy jej się więcej niż nam się dotychczas wydawało.

Tak na poważnie to Muszka przybrała dość sporo od czasu przyjazdu z Radys i chociaż ostatnio (serio, trochę nam wstyd) użalałyśmy się nad nią u Doktora, że przy Księżycówce i Zmróżce tak biednie wygląda i ma takie zapadnięte boki, waga pokazała 6,200 kg, a ostatnio było 5,800 kg. Taki szczegół.

Landrynka jest kochana. Po prostu kochana. Powoli dochodzi do siebie po ostatnim zabiegu i wygląda jeszcze na mocno wymęczoną, ale czuje się mimo wszystko lepiej. Pikard jest dla niej na pewno dużym wsparcie, chociaż na wybiegu też zdarzają mu się odpały!

Kea i Loa czekają w Azylu na nowy dom (Karolina nie bierz tego do siebie…!) i codziennie udowadniają, że niepełnosprawność to im zdecydowanie nie doskwiera. Szczególnie rozczulający jest widok ważącej 1,150 kg Kei, która biegając jak na szczudłach (widać to często na naszych filmikach) rozstawia po kątach Radysiaki i cóż z tego, że Zwójka waży tylko kilka razy więcej niż ona?

Iga ostatnio trochę złagodniała i razem z Versace vel Foką „adoptowali” Franciszka, który generalnie zachowuje się jak rozwydrzony jedynak…Całe szczęście, że Franek nie ma siekaczy, bo byłoby ciężko. Jak coś go ugryzie, to przegania towarzystwo po wybiegu. Kumpluje się z Igą i Foką, chociaż bądźmy szczerzy Foka kocha wszystkich, a przyjaźń z Frankiem ma zapewne jedno na celu…- nieskrępowany dostęp do papki. Brutalne, ale prawdziwe. Wystarczy spojrzeć na Księżycówkę, która razem ze Świstakiem wygrała nie tylko miłość, ale również nieskrępowany dostęp do jedzenia dla niedożywionych królików…- takie tam 6,500 kg królika…

Gustaw to dobry chłopak, przy czym musimy wyjaśnić, że od dawna w Azylu funkcjonuje taka kategoria królika – dobry chłopak. Miły i ułożony (nawet przed kastracją!), z paskudną przeszłością na koncie i niesamowitym zaufaniem w stosunku do człowieka.

Flores…Flores niezmiennie nas ośmiesza, kiedy przychodzi co do czego i musi wrócić do klatki z wybiegu. Taki mały, a taki zwinny i cwany. Nie będziemy płakać, jak nie będziemy musieli już za nim biegać!

Kilka dni temu do Azylu wrócili Cabo i Estoril – synowie Madery, maluchy z interwencji w Prudniku. Madera wraz z dziećmi została oddelegowana na krótkie DT w dniu, kiedy okazało się, że przywozimy do Azylu Radysy. Maluchy były wtedy…maluchami, a teraz to już małe Foki. Kontaktowi i towarzyscy z dużym apetytem na życie. Kiedy Estoril zorientował się wczoraj, że Franek je na ławce papkę, a ja pilnuję, żeby nikt Frankowi nie przeszkadzał, biegał za mną potem po wybiegu i przeszkadzał mi nawet w robieniu zdjęć. Dzisiaj probował za to wszelkimi sposobami wejść na parapet w Azylu, gdzie stoją granulaty.

Boski jest ostatnio bardzo aktywny. Mamy wrażenie, że im chłodniej, tym lepiej Boski funkcjonuje. Odpukać, ale od październikowego incydentu z atakiem przypominającym e.c. Boski jest stabilny. I znowu bardziej kochliwy. To, że polubił Sheldona i Świstaka to jedno, ale to że najchętniej nie odklejałby się od Księżycówki to już inna historia. Na szczęście co do zasady robi to wtedy, kiedy Królowa nie widzi, bo szlaja się po wybiegu…Boscy zmienili miejscówkę i nie stacjonują już na wybiegu przy drzwiach. Boski wybrał drybed Świstaka, a Królowa oddaje się chwilom samotności niedaleko domku gospodarczego, gdzie czasem spotyka Franka i Pikardów, ale jak wiemy co do zasady z nikim nie gada.

Bodziszek to po prostu Foka. Foka pod każdym możliwym względem. Patrząc na niego i jego rodzeństwo trudno się dziwić, że Mamička nie jest do końca normalna, co nie zmienia faktu, że już się do tego przyzwyczailiśmy i nikt już niczego więcej od niej nie  oczekuje, tym bardziej, że w stosunku do innych królików Mamička jest po prostu aniołem…❤️

itd. itd. itd.

1 Komentarz

  • Odpowiedź Marta K. 25 listopada 2020 at 00:18

    Co za cudowny opis! <3

  • Skomentuj Marta K. Anuluj

    *