Beniaminek bardzo nas martwi. Wczoraj poza przerwami na jedzenie, cały czas spał na boku, nieprzytomny, bez kontaktu z otoczeniem, tak jakby znikał. Patrzyłam na niego i miałam nieodparte wrażenie, że to tylko jeden z kilku etapów, kiedy będą wyłączać się kolejne ośrodki odpowiedzialne za funkcje życiowe. To już kolejna taka sytuacja, kiedy u Beniaminka obserwujemy objawy mózgowe, ale do tej pory miały zupełnie inny przebieg – był nerwowy, nieskoordynowany, pobudzony.
Poza tym wieczorem pojawiła się gorączka i problemy oddechowo – krążeniowe.
Niestety podczas badania okazało się, że u Beniaminka najprawdopodobniej zaczyna tworzyć się ropień pod prawym okiem. W tej chwili jest niewidoczny i zauważalny tylko przy dotyku jako niewielkie zgrubienie tkanek, ale Beniaminek miał już ropę w uchu, a także w kanalikach łzowych i j. ustnej, nie powinniśmy więc się dziwić, że pojawiła się w kolejnym miejscu.
Sytuacja jest patowa. Każdy zabieg to narkoza, a narkoza oznacza kolejny cios dla układu nerwowego. Z drugiej strony ropa to najgorszy wróg i z łatwością może doprowadzić do zapalenia mózgu.
Od nocy temperatura jest w normie, oddechowo – krążeniowo jest stabilniej niż wczoraj wieczorem, z tym że Beniaminek otrzymuje co 8h furosemidum. Poza tym jest bardzo ciężko i trzyma nas tylko to, że kiedy biorę go na kolana, żeby zjadł, wciąż rzuca się na strzykawkę z rodi tak, jakby nie jadł wieki, a je dużo i często…Wczoraj waga pokazywała 1,800 kg. Kiedy do nas trafił ważył 1 kg.
Jutro poznamy kontrolne wyniki krwi Beniaminka. Strasznie się o niego boimy…
Makatka, co tu mądrego napisać. Żyje (i już widzę śmiech osób, które ostatnio towarzyszą Makatce u Doktora, kiedy tak określam jej stan ;)) Jakkolwiek to nie brzmi, to w pewnym okolicznościach najlepsze, co można napisać. Wciąż trudno pisać o rokowaniach, ponieważ wciąż może wydarzyć się wszystko.
Lewa nerka wczoraj podczas delikatnego palpacyjnego badania nie była obrzękła. Nie wiemy jaki jest stan prawej nerki (tej nieoperowanej) – czy już mamy wodonercze, czy kamień się powiększył, czy może zmniejszył, ponieważ póki co nie ma mowy o USG – nacisk mógłby doprowadzić do uszkodzenia lewej nerki. USG wykonamy najprawdopodobniej w poniedziałek – jeśli będzie poniedziałek.
Dzisiaj wykonaliśmy u Makatki kontrolne badanie krwi. Jutro okaże się, czy udało nam się zbić poziom mocznika i kreatyniny. Dzisiaj Makatka ma wolne od wlewów dożylnych, ale być może już jutro do nich wrócimy.
Poza tym…Makatka trochę podjada sama. Nienawidzi karmienia ze strzykawki, rzuca miskami, pije dużo wody, wydala dużo moczu. Marzy o tym, żeby móc się poruszać…i przewracać do woli, ale nie może. Poza chwilami wolności pod kontrolą (jak teraz, kiedy śpi obok wyciągnięta jak długa), póki co jej życie ogranicza się do szczelnie zabezpieczonego transportera, tak aby zminimalizować ryzyko urazu mechanicznego – uszkodzenia nerki.
Czekamy…potrzebujemy czasu, potrzebujemy szczęścia….całą resztę dajemy od siebie.
***
Colargol w badaniu klinicznym nie podpada. Wczoraj nie jadł i nie było bobków, ale ruszył.
Wykonamy u niego jeszcze kontrolne badanie kału (wczoraj nie było jak) oraz krwi i miejmy nadzieję, że wkrótce chłopak zostanie wykastrowany i będzie gotowy do adopcji.
Pik-Pok jest oczywiście królikiem stomatologicznym. Siekacze nadają się tylko do ekstrakcji, a przed zabiegiem wykonamy jeszcze RTG głowy, aby sprawdzić jak wyglądają korzenie zębów policzkowych.
Poza tym Pik-Pok jest wychudzony, ma zanik tkanki mięśniowej i tłuszczowej. Trudno się jednak temu dziwić, biorąc pod uwagę stan jego zębów i miejsce, w którym został znaleziony.
Przed Pik-Pokiem również badanie kału i badanie krwi.
***
Blum jak większość królików z Prudnika wymaga większej uwagi pod kątem stomatologicznym – korony jego zębów wyglądają nie najlepiej, ale mimo to otrzymał zielone światło, aby zamieszkać w domu tymczasowym w Warszawie.
Bruno wizytę kontrolną u Doktora zaliczył bez zastrzeżeń. Kontynuujemy dotychczasowe leczenie – nerki i serce.
Inez tak jak Bruno otrzymała od Doktora pochwały.
Chruścik zapomniał już o tym, że był chory, zaniedbany i miał słabe życie. Wczoraj został zaszczepiony i tylko przebiera łapami, żeby wyjść na wybieg.
Franek wczoraj otrzymał odroczenie zabiegu, ale na niezbyt długo – jutro albo najpóźniej w poniedziałek już go nie uniknie. Oczy wyglądają nienajgorzej, ale ropa jest i po prawej i po lewej stronie j. nosowej. Kolejne płukanie kanalików przed nami.
Laverda bez większych zmian. W j. ustnej ślina, ale nie jest źle, bo na zewnątrz Laverda jest sucha – czego chcieć więcej. Prawa tylna łapa goi się dobrze. Mimo, że Laverda jest cały czas tylko na drybedach, musimy zakładać opatrunki na prawą łapę, bo przeszłość też nas cały czas goni. Przednia łapa wygląda dość dobrze.
Ogólnie Laverda czuje się lepiej. Je tylko ze strzykawki, ale z apetytem i co najważniejsze po krótkim kryzysie w zeszłym tygodniu przybrała na wadze.
Riju…w zasadzie nie wiadomo czy się śmiać czy płakać – gdyby nie nasz czarny humor, to musielibyśmy chyba rozbić głowy o ścianę.
Riju hmm dość stabilnie, tak. Wczoraj Doktor był z niej dumny, bo była sucha. W jelitach bez zmian, ale do wszystkiego można się przyzwyczaić. I bum. Łapy. Obrzęk na pięcie – po rozcięciu ropa w tkankach. To samo przy prawej, przedniej łapie i przy palcu lewej, przedniej łapy. Opatrunki na 3 łapach i codzienne czyszczenie.
Rudge trochę lepiej, trochę gorzej. W j. ustnej jest ślina, ale na pewno mniej niż w weekend, bo nie ślini się jak szalony na zewnątrz…Oczy słabo. Lewe oko jest mocno obrzękłe – bardziej niż wczoraj, cały czas wydostaje się z niego ropa. Obawiam się, że z tym nie wygramy. Zanim Rudge do nas trafił, to trwało zbyt długo…
Seniorka Sansa kontrolę stanu zdrowia zaliczyła na 5.
Timor ma za sobą zabieg udrożnienia ropnych kanalików łzowych i kastracji. Niestety póki co nie czuje się najlepiej.
Echo serca Timora nie ujawniło nieprawidłowości, ale chcemy wykonać u Timora kontrolne RTG klatki piersiowej, aby upewnić się, że nie dzieje się nic z obrębie płuc.
Zeppeli wizytę kontrolną zaliczył na 5-…Ten minus to oczywiście zęby po prawej stronie, które będą wymagały ekstrakcji, ale po lewej stronie jest czysto – ropy brak, a inne parametry też nie budzą zastrzeżeń.
cdn.
4 komentarze
Cenzura pełną parą, nie podoba się odmienne zdanie?
Dlaczego wydaje mi się to trochę przesadą? Dlaczego męczycie te zwierzęta niekończącym się leczeniem nie dającym szansy na w miarę normalne życie? Nie lepiej skrócić cierpienia? Ile można robić jedno, leczyć to samo i tylko sprawiać ból albo faszerować lekami przeciwbólowymi?
Tyle czasu ile obserwuję fb i czasami wpisy tutaj, nie zauważyłam ani razu, że musieliście się zdecydować na uśpienie zwierzaka. Może właśnie z boku lepiej pewne rzeczy widać, nie mówię o przypadkach niepełnosprawności, ale sytuacji innych królików. Szpikowanych lekami na coś innego, a piszecie, że nie ma szans na operację bo są za słabe albo że nerki czy wątroba są w fatalnym stanie. Chyba w weterynarii nie są możliwe jeszcze przeszczepy narządów? Nie przeszczepicie nerki czy wątroby królikowi? Człowiek może odmówić leczenia, a królik nie. Ból nie uszlachetnia ani człowieka ani zwierzęcia.
Wygląda na to, że razem z Azylem dla Królików macie też Klinikę dla Królików. I to Klinikę Bardzo Trudnych Przypadków.
Trzymajcie się, Kochani. A wy, króliki – zdrowiejcie!