Fotograficznie, Z życia Azylu

Sobota (11.07.2020 r.)

11 lipca 2020

Kiedy Pogotowie dla Zwierząt przekazało nam informacje o tym, że w Radysach są króliki, zaczęłyśmy intensywnie myśleć o tym, co zrobić, aby im pomóc. Cała czas towarzyszyła nam myśl, że z uwagi na ostatnie interwencje i przyjęcie do Azylu niemal 50 królików w ciągu kilku tygodni, w tym wielu w ciężkim stanie, nie mamy warunków – miejsca na przyjęcie nawet jednego dodatkowego królika, a mowa była o dużych królikach hodowlanych. Mimo wszystko nie mogłyśmy jednak zostawić tej sprawy i udawać, że nie ma problemu, dlatego zaczęłyśmy działać. Nasz genialny plan zakładał, że wszystko odbędzie się inaczej niż to się wydarzyło, ale ponieważ cały czas czułyśmy podskórnie, że będą problemy, we wtorek wieczorem podjęłyśmy decyzję o tym, że po prostu musimy pojechać na miejsce i ocenić sytuację.

Na początku zakładałyśmy, że przejmiemy opiekę nad 3-4 królikami – jeszcze w czwartek w nocy zapewniałam Doktora, że jeśli pojawimy się w sobotę już po innym pacjentach, to najwyżej z 3-4 królikami, ponieważ nie ma opcji na więcej…, przy czym co trzeba podkreślić zakładałyśmy, że uda się zapewnić opiekę dla wszystkich królików przebywających w Radysach, ale w innych miejscach. Plan od początku zakładał też, że to nas jako Fundację obciążą wszystkie kwestie formalne, związane z odbiorem królików, niezależnie od tego, gdzie ostatecznie trafią. Tyle, jeśli chodzi o plany.

Po krótkiej czwartkowej nocy – po kolejnym dniu zwieńczonym nocną wizytą u Doktora, w piątek rano wyruszyłyśmy do Radys. W bagażniku miałyśmy 4 duże transportery – powiedzmy, że to miał być sposób na zaklinanie rzeczywistości.

Na miejsce dotarłyśmy około g. 13 – dzieli nas niestety duża odległość, z Radys wyjeżdżałyśmy po 21.

Po przyjeździe na miejsce szybko okazało się, że nasze plany musimy zweryfikować pod każdym względem. Mogłyśmy już na początku powiedzieć, że odpuszczamy, ale tego nie zrobiłyśmy. Nie mogłyśmy zrobić tego zwierzętom, które nie poczekają aż okoliczności będą bardziej korzystne.

O samej interwencji mogliście już usłyszeń w relacji Pogotowia dla Zwierząt, dostępnej również na naszym profilu na facebooku.

Bardzo szybko okazało się, że odbiór zwierząt będzie trudny, ale chyba nie spodziewałyśmy się, że aż tak.

Wielokrotnie brałyśmy udział w interwencjach, ale dzięki córce właściciela schroniska w Radysach – i towarzyszącym jej osobom, ta interwencja miała charakter wyjątkowy. Tego nie da się skomentować w cenzuralny sposób i nie da się opisać słowami. W każdym razie córka właściciela schroniska, która przez kilka godzin filmowała każdy nasz ruch i śmiała się, kiedy mówiliśmy o tym, że chodzimy po porozrzucanych kościach zwierząt, i jej towarzysze już na zawsze będą dla nas synonimami wyrachowania, okrucieństwa i…groteski.

Cała interwencja odbywała się z udziałem policji – zaczynając od zespołu funkcjonariuszy kryminalnych, którzy mieli dokonać czynności procesowych, przez patrol miejscowej policji, która miała stanowić asystę do odbioru zwierząt. To też była groteska, ale wszyscy wiedzą, że Radysy to państwo w państwie i dlatego wejście na teren schroniska kilka tygodni temu poprzedzały długie przygotowania, obejmujące wyłącznie „lokalsów”, z prokuraturą na czele.

Podczas interwencji córka właściciela schroniska przerywając na krótko nagrywanie, kilkukrotnie próbowała wezwać kolejne patrole policji, ściągnęła też na miejsce lekarza weterynarii, kolejnego przyjaciela rodziny, który nie chciał się nawet nachylić, żeby wyjąć królika do badania z klatki i ostatecznie nie zbadał żadnego królika – byłby to jednak zbyt duży wysiłek, zapewne również intelektualny, ale za to uznał, że króliki mogą siedzieć na grubej warstwie odchodów z robakami, czym wystawił sobie najlepsze świadectwo. Inne osoby towarzyszące córce właściciela schroniska były nie mniej fascynujące. Był np. Pan ze związku bydła mięsnego, który określił siebie jako  „czynnik społeczny”, żartował z królików – pasztetów i pod koniec interwencji chodził z miarą, aby z dumą podkreślić, że w klatkach faktycznie jest kilkadziesiąt centymetrów ściółki – odchodów, ale to bardzo dobrze! Rozumiecie, króliki miały miękko i ciepło. Nie, nie rozumiecie? Jesteście nawiedzonymi pseudomiłośnikami zwierząt. Jeśli ruszycie swoją wyobraźnię, na pewno zrozumieć o co chodzi. Był też pracownik, który w pewnym momencie zaczął przekładać króliki do taczki, żeby je wywieźć z terenu interwencji, a policja stała i…patrzyła, chociaż były prowadzone czynności procesowe i sami musieliśmy to powstrzymać. Była też burza i ulewa w trakcie interwencji itd.

IMG_7935

IMG_7939

IMG_7942

IMG_8030

IMG_7976

IMG_8031

to nie jest warstwa siana – to jest warstwa gnoju

IMG_8002

to się kryło pod sianem z robakami w środku 

IMG_8056

oględziny policji obejmowały tylko opis – warstwa ściółki takiej grubości, my w każdej klatce rozbijaliśmy „ściółkę”, żeby ukazać co się w niej kryje

IMG_8076

IMG_8044

IMG_8096

IMG_8023

IMG_8047

IMG_8057

IMG_8058

IMG_8098

Po kilku godzinach walki, nieustających ataków ze strony córki właściciela schroniska i osób ją wspierających, króliki udało się odebrać. Wszystkie zostały odebrane w trybie art. 7 ust. 3 Ustawy o ochronie zwierząt z uwagi na zagrożenie ich zdrowia i życia.

Przeciwko córce właściciela schroniska będzie prowadzone postępowanie karne o znęcanie się nad zwierzętami.

O 3 nad ranem 26 królików odebranych w Radysach zostało zabezpieczonych w Azylu. Zanim napiszę jednak o nich, chciałabym napisać o czymś jeszcze.

Dzisiaj w ramach „kary” za odbiór królików, córka właściciela odcięła schronisko od dostępu do wody. Miłość do zwierząt ponad wszystko.

Ludzie, którzy są odpowiedzialni za gehennę zwierząt w Radysach nie mogą przysłonić jednego – na miejscu można spotkać ludzi, którzy przywracają wiarę we wszystko i to są ludzie, z którymi można wszystko.

Od lat współpracujemy z Pogotowiem dla Zwierząt i razem udało nam się uratować setki królików. Zaledwie 4 dni przed rozpoczęciem interwencji w Radysach, Pogotowie dla Zwierząt na naszą prośbę przeprowadziło interwencję w Prudniku, z której pochodzi m.in. nasza Bioko, uratowana w ostatniej chwili. Jesteście najlepsi i z Wami wszystko jest możliwe, nawet jeśli wydaje się niemożliwe.

Wczoraj w Radysach spotkałyśmy też naszą ukochaną ekipę ze Schroniska dla Zwierząt w Toruniu i Fundacji Najlepszy Przyjaciel, która zabiera do siebie 24 psy z Radys.

I skoro mowa o planach, oczywiście nie miałyśmy zaplanowanego transportu dla 26 hodowlanych królików, ale lata działalności nauczyły nas, że zawsze musi znaleźć się rozwiązanie. Rozwiązanie wczoraj zgłosiło się do nas samo. Tomek najpierw przyjechał do Radys z Suwałk, a potem razem z nami wyruszył do Torunia.

Monika i Tomek – dziękujemy, co więcej możemy powiedzieć ❤️

***

Dzisiaj wszystkie króliki zbadał Doktor. Mamy już przygotowaną dokumentację, którą musimy przekazać na potrzeby postępowania karnego.

Wśród 26 królików większość to dorosłe króliki hodowlane, które docelowo będą ważyć ok 6-7 kg. Jest też 8 kilkutygodniowych królików. Część z nich za kilka dni już by nie żyła, 1 na pewno nie przeżyłby dzisiejszej nocy, ponieważ z powodu całkowitego wyniszczenia organizmu – głęboka anemia, brak tkanki tłuszczowej i mięśniowej, nad ranem z powodu osłabienia był już leżący i miał temperaturę agonalną – 34 stopnie. Maluch żyje…

thumbnail_IMG_8474

thumbnail_IMG_8302

thumbnail_IMG_8374

thumbnail_IMG_8345

thumbnail_IMG_8443

thumbnail_IMG_8174

thumbnail_IMG_8330

porcelanowe spojówki 

thumbnail_IMG_8452

thumbnail_IMG_8299

thumbnail_IMG_8430

thumbnail_IMG_8387

thumbnail_IMG_8247

thumbnail_IMG_8206

Poza tym króliki mają świerzbowiec – w wielu przypadkach aż do krwi – 2 czy 3 samice podczas badania uszu po prostu głośno piszczały i rany na ciele, będące wynikiem świądu. Dwie samice są podejrzane oddechowo – krążeniowo, u dziewczyny z zaawansowanym e.c. mamy dodatkowo zmiany ropne w uszach itd.

Jutro przedstawimy Wam bliżej naszych nowych podopiecznych. 10 z nich – w tym 7 maluchów, dwa trochę starsze króle i 1 dorosły samiec jutro pojedzie do Warszawy – Dorota, bardzo dziękujemy za pomoc, to dla nas ogromnie dużo znaczy.

Obecnie w Azylu mamy około 100 królików, w tym kilkadziesiąt królików hodowlanych, o królikach ciężko chorych lepiej nie wspominając…Beniaminek i Laverda nawet dzisiaj nie odpuścili do dorzucili swoje cegiełki do tak trudnej już sytuacji, nie zdążyliśmy też napisać o Riju, która znowu jest w centrum naszej uwagi. O wszystkim napiszemy – jak zawsze. Dzisiaj już na nic więcej nie mamy siły, a króliki jeszcze czekają…

Jutro napiszemy też Wam o naszych potrzebach…dziękujemy, że jesteście ❤️

3 komentarze

  • Odpowiedź Ninka 12 lipca 2020 at 17:34

    Nawet nie wiem, jak mam zareagować. Zdumienie miesza się z gniewem, to po prostu skandal, co tam, w Radysach się działo i nadal dzieje. Postarałam się użyć kulturalnych sformułowań, ale na myśl mi przychodzą całkiem inne…

  • Odpowiedź Justyna 12 lipca 2020 at 08:45

    Kochani jesteście wielcy co tu więcej pisać ❤️❤️❤️❤️

  • Odpowiedź AgF 12 lipca 2020 at 01:21

    To my dziękujemy że Wy jesteście! ❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️

  • Napisz komentarz

    *