Zaczynamy od informacji z dworu królewskiego.
Królowa czuje się dobrze. Po wprowadzeniu leków oko wygląda dobrze, a Florydzie dopisuje humor – dzisiaj rano osoba podająca ręki została ukarana za naruszenie nietykalności cielesnej Królowej poprzez ugryzienie. Wczorajsza sytuacja świadczy natomiast niewątpliwie o tym, że Królowa ma taki próg bólu jak Misia – nadwrażliwość Misi na swoim punkcie jest w Azylu powszechnie znana. W każdym razie wolimy taki klimat 😎
Franek i Pikard bez większych zmian, na szczęście również pod kątem dobrego samopoczucia.
Franek wciąż domaga się jedzenia i głaskania. Dzisiaj stwierdził, że kanapa w kuchni jest fajna – można zjeść w spokoju – o ile Foka jest na tyle daleko, że detektor jedzenia nie działa, a nawet umyć się i przyjąć serię głasków. We Franka, tak samo zresztą jak w Pikarda czasami też wchodzi diabeł i zaczyna gonić towarzystwo na wybiegu. Jest w tym dość komiczny, chociaż w sumie śmieszni to są ludzie, którzy próbują mu wytłumaczyć, że nie powinien się tak zachowywać.
Pikard to wbrew pozorom też niezłe ziółko. Pikard zarządza przestrzenią pod ławką i rozdaje karty wstępu pod ławkę. Jak ktoś mu się nie podoba, daje mu to wyraźnie do zrozumienia.
Sheldon po kilku dniach podawania sulfosalazyny 1 raz dziennie wraca do leczenia co 12h. Sheldonowi dopisuje bardzo dobry nastrój, ale niestety w jelitach mamy znowu więcej gazów. Obrazowo można to opisać tak – obok prawidłowych bobków mamy bąble gazu…, stąd też Sheldon zyskał pseudonim artystyczny Bąbelek – moglibyśmy płakać, więc pozostaje się pośmiać.
Trzeba też wspomnieć, że Sheldon zrobił się nieco natrętny. Biega za człowiekiem. Wchodzi pod nogi, wciska się pod ręce, jeśli człowiek nie pozostawi mu wyboru – ugryzie, ale to tylko po to, żeby człowiek zrozumiał, że ma się nim zająć. Jest strasznie śmiesznym i fajnym koleżką.
Poza tym bez większych zmian.
Mamička je, je i jeszcze raz je. Pod wieloma względami przypomina naszą Marmee. Wychodzi z niej taki charakterny babsztyl, że szkoda słów. Bez jedzenia lepiej się nie zbliżać. Podawanie jej leków to niebiańska przyjemność – trzeba sprawdzić czy liczba palców u ręki się zgadza. Artystka z niej pierwsza klasa. Wychodzi już z roli ofiary.
Laverda bez większych zmian. Póki co wzmożone ślinienie się utrzymuje. Z apetytem i jedzeniem ze strzykawki jest natomiast lepiej.
Bioko z samodzielnym apetytem bardzo średnio, ale nastrój jest nie najgorszy – robi porządki w klatce, a to nas bardzo mocno cieszy.
Beniaminek ma też bardzo duży apetyt i równie dużo do powiedzenia. To bardzo go różni np. od chłopaków z interwencji w Prudniku Jerseya i Timora, którzy póki co cały czas udają, że nie istnieją…
Więcej informacji z azylowego frontu już jutro.
Brak komentarzy