Adia i Amera nie są to królikami, do których można spokojnie podejść i wyciągnąć rękę do głaskania. Cały czas są nieśmiałe, ale w porównaniu z tym co było na początku jest ogromny postęp. Żyją w swoim świecie i z tłumem spoufalają się co najwyżej przy okazji jedzenia. Nawet na wybiegu trzymają się razem i na pewno są dla siebie dużym wsparciem. My akceptujemy je takie jakie są. Być może kiedyś staną się bardziej ufne i odważne, być może nie. Nic nie muszą.
Almica jest kochaną dziewczyną, taką z krwi i kości. Dość odważna, ciekawska, dość szybko nawiązała dobre relacje ze stadem, co więcej posuwa się do tego, że w ciągu dnia zajmuje na wybiegu łóżeczko Boskich, a w zasadzie ulubione miejsce odpoczynku Gwiazdki oraz Kea i Loa.
Almica ma bardzo złą budowę ciała, ale przy prawidłowej wadze i dużej ilości ruchu powinno się to zmienić.
Arwena, która trafiła do nas tydzień temu będzie kandydować do tytułu agentki nr 1 Azylu. Jak tylko wyjdzie na wybieg będzie się działo. Arwena jest niesamowicie towarzyska, wręcz natrętna…- nie odstępuje człowieka na krok. Poza tym jest zdeterminowana, aby wyjść na wybieg – wystarczy stracić ją z oczu na chwilę, a jej nie ma już w domu. Kiedy śpi w klatce jest maksymalnie wyluzowana – śpi na plecach albo zwinięta w rogala.
Liczymy na to, że kiedy Arwena będzie mogła całymi dniami cieszyć się wybiegiem, w zdrowy sposób straci zdecydowany nadmiar tkanki tłuszczowej i z wyglądu zacznie przypominać naszego Birmita…
Fiora razem z Cha-chą to główni nadzory kopania tunelu pod bujaczką, chociaż nie można zapominać o innych pomocnikach, w tym o Filozofie i Inez. Bruno i Versace są w sumie trochę zbyt leniwi na kopanie nor w ziemi, za to bardzo chętnie z nich korzystają.
Wczoraj Fiora była bardzo zasmucona tym, że człowiek zepsuł efekt kilkudniowej pracy, ale ponieważ w Azylu wszystko dzieje się w trybie ciągły zapewne od jutra ekipa zacznie naprawiać to, co człowiek zniszczył. Potem znowu to zasypiemy ziemią i będziemy się tak bawić jeszcze wielkokrotnie!
Franek ostatnio robi się takim natrętem jak Sheldon. Wczoraj pomagał podczas króliczego SPA i dzielnie towarzyszył dziewczynom, dzisiaj wspierał wszystkich podczas malowania bujaczki, a nawet pilnował drabiny!
Lewe oko mocno łzawi. W tym tygodniu – najprawdopodobniej w czwartek, Franka czeka zabieg.
Harley już może cieszyć się wybiegiem i docenia możliwość ruchu. Jest niesamowicie kontaktowym i sympatycznym królem. Będzie z niego jak nic kolejna Foka…Jego oczy w tej chwili wyglądają bardzo ładnie – różnica między stanem sprzed miesiąca jest ogromna, chociaż Harley cały czas dostaje krople nawilżające do oczu.
Hula na wybiegu radzi sobie super. Zero problemów z równowagą. Jest apetyt, jest też dobry humor, a Hula to charakterna dziewczyna i potrafi pokazać człowiekowi co myśli.
Sandy to żywe srebro i doskonała surokatka. Kiedyś razem z Shelly biegały w kojcu obok garażu, który w tej chwili zajmuje szarańcza Mamički i Sandy lubi do nich zaglądać. Wskakuje do kojca (jest niski…jak ktoś się nie zorientował, że tak można, nie najlepiej to o nim świadczy!), kładzie się obok ściany i odpoczywa, a potem wraca na główny wybieg. Maluchy tego nie zauważają, bo są cały czas zajęte jedzeniem.
Sheldon po krótkiej poprawie znowu szaleje z jelitami. Dzisiaj rano miał obniżoną temperaturę i chociaż to jeszcze nie przełożyło się w żaden sposób na jego zachowanie, bulgotanie w jego brzuchu można było usłyszeń na wybiegu…Ten typ tak ma i m.in. dlatego rutynowo ma badaną dwa razy dziennie temperaturę.
Na wybiegu Shelduch jak to Shelduch zaczepny.
Tictac to po prostu dobry chłopak – mamy w Azylu taką kategorię! Nikomu nie dokucza, jest łagodny i przyjacielski, a także dość nieśmiały. Stroni od tłumów, lubi kopać dziury w domku obok huśtawki i odpoczywać na uboczu.
Bioko ma dość dobry nastrój, podjada zioła, robi bobki, ale mogłoby być lepiej. Poza tym na podkładzie zostawia niewielkie plamy moczu. Jutro USG i być może kolejny zabieg.
Boskiemu dzisiaj zaczęło łzawić dodatkowo prawe oko – co prawda mleczny wysięk z oka widziałam raz, ale był…To oznacza oczywiście kontrolę u Doktora.
Laverda dzisiaj wieczorem nieco lepiej, ale bez szału. Nie jest lekko.
Mamička w nocy się uspokoiła i zaczęła jeść, chociaż wciąż łapie fazy oddechu, przypominającego zepsutą maszynę. W zasadzie już się do tego przyzwyczailiśmy, że Mamičkę „słychać”, ale wczoraj zmartwiła nas bardziej niż zawsze.
Pemba ok, chociaż na pewno zrobimy jej zarówno echo serca, jak i USG j. brzusznej – taki bardzo szybki oddech może być również silną reakcją bólową.
itd.
Jutro czeka nas długa i ciężka wizyta u Doktora. Mamy mnóstwo planów.
Na wizytę do Doktora jutro zabierzemy też naszych nowych podopiecznych – 2 króliki oddane przez właścicieli. Do Azylu trafiły razem, ale to para mieszana, a dziewczyna ma potężne, obrzękłe sutki – wydaje się, że wyczuwalnej ciąży brak.
dziękujemy za odwiedziny i dary! ❤️
na Agrestowej 22 ❤️
cdn.
Brak komentarzy