Fotograficznie, Z życia Azylu

Piątek (20.02.2020 r.)

20 lutego 2020

Jeśli zapytacie czy Pasikonik ma szansę (celowo nie piszę o tym, że szansę na to, aby w pełni wyzdrowieć, bo od chwili kiedy do nas trafił, mieliśmy świadomość tego, co na nim ciąży), nie odpowiem na to pytanie. Ma, gdybyśmy nie widzieli żadnej nadziei, powiedzielibyśmy koniec, ale wszystko może się wydarz. W każdej chwili może się okazać, że nie możemy zrobić nic więcej. Codziennie walczymy – walczymy, bo wciąż pojawią się nowe przeszkody. Leczenie jest bardzo trudne i my razem z Doktorem wchodzimy na kolejny poziom – przekraczamy swoje granice, wysiłku i wyobraźni.

Czy Pasikonik cierpi? Pasikonik jest chory i ma wolę życia, jakkolwiek banalnie to brzmi i przez to daje nam nadzieję.

Kiedy wczoraj nagrywałam krótki filmik z Pasikonikiem i Misią, był bardzo zmęczony. Dla nas to, co się działo wczoraj, również było bardzo trudne, a to co wydawało się przerastać nasze możliwości w zeszły poniedziałek, odchodzi w zapomnieniem po poniedziałkowej i wczorajszej wizycie.

Przetoka pod przednią łapą, którą Doktor wykonał w poniedziałek, to było zbyt mało. Dostęp powietrza, oczyszczanie, zmiany opatrunków kilka razy dziennie nie dawały żadnego efektu. Sączyło się „mleko”. Tkanki były białe. We wtorek późnym wieczorem pojawił się obrzęk przedniej łapy. Przetoki już nie ma, rana po zeszłotygodniowym zabiegu została powiększona – nie chcieliśmy tego robić, ale nie było innego wyjścia. To miejsce przy łapie – pod pachą wydaje się być w tej chwili największym problemem. Poza tym większość rany od przednich do tylnych łap wygląda dobrze.

W przetokach na grzbiecie w tej chwili sytuacja wydaje się być opanowała. Sączyło się z nich „mleko”, teraz są suche, widać prawidłowe tkanki. Przez te przetoki dezynfekujemy też drugą stronę ciała Pasikonika, bo zapalne tkanki były już widoczne po drugiej stronie kręgosłupa, a nie ma opcji, aby to ruszyć.

Jeśli Pasikonik da nam szansę, leczenie będzie bardzo długie. Boimy się każdego kolejnego kryzysu, każdego kolejnego „odkrycia”. Walczymy ze skokami temperatury – uwierzcie mi, że można ześwirować, jeśli temp. zmienia się w ciągu godziny o 1-1,5 stopnia i tak ileś razy dziennie.

Pasikonik ma lepsze i gorsze chwile. Dość często podjada zioła, zjada smakołyki. Dzielnie 4-5 razy dziennie zjada kubek rodicare. Cierpliwie znosi wszelkie wymiany opatrunków. Dzisiaj wściekał się na mnie podczas karmienia i podawania leków doustnych i to mnie akurat ucieszyło.

Nie wiemy jak będzie, ale chciałabym, żeby jedno było jasne. Jeśli uznamy, że nie możemy zrobić nic więcej, jeśli będę widziała, że musimy odpuścić, ponieważ nie ma już nadziei, a przede wszystkim Pasikonik nie ma już siły, zrobimy to. Nikt poza nami nie będzie jednak ingerował w tę decyzję, nikt nie ma prawa oceniać, czy „Pasikonik cierpi” i czy to jest „już”, bo na niczym bardziej nam nie zależy niż na jego dobru i tylko my będziemy wiedzieli, czy nadszedł ten moment.

Poza tym kiedy Pasikonik trafił do nas w sierpniu z 1 kg ropniem, niewielu z nas wierzyło, że ma jakiekolwiek szanse. Wiemy  jednak najlepiej, że króliki potrafią zaskoczyć w ten najgorszy, ale też najlepszy sposób.

To, co robi dla Pasikonika Doktor trudno opisać. Dzisiaj kiedy zadzwonił z pytaniem, jak Słoń się czuje i powiedział mi, że chociaż robimy wszystko, co można (leki, zabiegi, oczyszczanie tkanek itd.), będzie dalej szukał, analizował, czy można`zrobić cokolwiek więcej (w dalszej perspektywie mamy już pewien szalony plan…), bo Pasikonik jest tak niesamowicie dzielny i cierpliwy…Jest. Trudno sobie wyobrazić, że można zrobić cokolwiek więcej, bo chyba tylko nasza determinacja jest niczym nieograniczona, ale to nie jest najważniejsze.

I na koniec chcielibyśmy Wam niesamowicie podziękować. Cokolwiek się wydarzy, to co się dzieje wokół Pasikonika po raz kolejny pokazuje, że mamy wokół siebie cudowną społeczność i trudno sobie wyobrazić większe wsparcie pod każdym możliwym względem niż to, które od Was otrzymujemy. Chciałabym, żeby Słoń jednak to docenił i nie pochłaniał tych wszystkich smakołyków „na marne”. Mógłby się jednak nad nami miłościwie zlitować. Jest też taka teoria, że należałoby przeżyć, żeby odpracować skandaliczne koszty swojego utrzymania…- nie wypominając nikomu niczego Pasikoniku.

Teraz czas na kolejny odcinek pt. zmiany opatrunków…dlatego zameldujemy się na blogu jutro – mamy dla Was garść innych informacji z frontu, w tym te bardzo dobre! Przed nami też bardzo aktywny – edukacyjno-promocyjny weekend. Dobranoc!

Brak komentarzy

Napisz komentarz

*