Wczoraj przez większość dnia zajmowałyśmy się sprawą zgłoszenia, dotyczącego 3 królików, będących częścią żywej szopki, a jednocześnie przeznaczonych na nagrody w parafialnym konkursie dla dzieci.
Ostatecznie nasza niemal 2-godzinna rozmowa z Księdzem Proboszczem doprowadziła nas do porozumienia, na podstawie którego króliki zostały przekazane pod opiekę Fundacji z zastrzeżeniem, że będą przeznaczone do adopcji w pierwszej kolejności dla zwycięzców konkursu, ale na normalnych zasadach adopcyjnych, stosowanych przez naszą Fundację.
Dla uczestników konkursu zostawiliśmy upominki w postaci azylowych kalendarzy.
Naszym celem było przede wszystkim uświadomienie osób odpowiedzialne za zorganizowanie tego konkursu, ale również ich uczestników, że królik nie może być traktowany jako nagroda w konkursie, ponieważ tym samym traktowany jest jak rzecz, a skutków przedmiotowego traktowania zwierząt doświadczamy w pełni każdego dnia.
Wiemy jak ważna jest umiejętność rozmowy i chociaż wypracowanie wspólnego stanowiska w tej sprawie było trudne, cieszyłyśmy się, że po kilku godzinnych zabiegach z naszej strony, sprawę udało się polubownie rozwiązać.
Oczywiście naiwnością byłoby oczekiwanie, że wszyscy to zrozumieją, dlatego miałyśmy świadomość tego, z czym możemy spotkać się dzisiaj – w dniu, w którym króliki miały zostać rozdane jako nagrody. I niestety pozytywnego zaskoczenia nie było, wręcz przeciwnie. I w tym miejscu wykorzystując nasze umiejętności dyplomatyczne, zamilkniemy.
***
Nasi nowi podopieczni są bardzo wystraszeni, ale i tak jest już lepiej niż wczoraj. Trudno się jednak dziwić. Przebywanie w miejscu, w którym podczas mszy panuje dla królika niewyobrażalny hałas, niewątpliwie nie mieściło się w standardach, które należy takim zwierzętom zapewnić.
Gdyby nie wczorajsza sytuacja, dzisiejszy dzień minąłby w Azylu spokojnie. Zdrowotnie jest stabilnie, chociaż nie wszystko tak, jak byśmy chcieli, np. co do Świstaka mamy uwagi…, ale więcej informacji przekażemy Wam już jutro.
cdn.
2 komentarze
Biedne króliczki, niestety ludzie nie rozumieją że zajmowanie się królikiem to taka sama odpowiedzialność i obowiązek jak z psem czy kotem. Brawo za interwencje, mam nadzieje że te króliczki trawią do dobrych i świadomych domów.
Gratulacje, że tak ładnie i delikatnie postąpiliście w tej parafii …i co najważniejsze SKUTECZNIE. Biedne zwierzaki zostały uratowane!!! A Panu Księdzu i Jego parafianom proponuję żywą szopkę zrobić tylko z żywych ludzi. Nie pozwalać opuszczać szopki i wszystkich czasami karmić i (ewentualnie) założyć pampersy. Niektórzy (bez względu na wykształcenie i wykonywany zawód) nie zasługują na miano Człowieka, a już na pewno na miano Człowieka myślącego, współczującego i kochającego świat, który podobno Bóg stworzył!