W niedzielę późnym wieczorem musieliśmy sprawdzić zgłoszenie, dotyczące porzuconego królika. Sprawa jest dość dziwna i skomplikowana. Okazało się, że królik o którym mowa żyje w miejscu, do którego pojechaliśmy od wakacji. Podobno pojawił się tam razem z drugim, czarnym królikiem, ale to informacja od jednej osoby, reszta osób twierdzi, że nie kojarzy czarnego królika. Podobno na początku był bardzo zestresowany i potem się oswoił…Gdyby nie te informacje, nie mielibyśmy najmniejszych wątpliwości, że to dziki królik. Już nieraz przyjmowałyśmy tego typu zgłoszenia i ostatecznie okazywało się, że mamy do czynienia z dzikusem. Wygląd to oczywiście kwestia sporna – miałyśmy już w Azylu króliki do złudzenia przypominające dzikie króliki, w tym naszą Edith, dlatego skupiłyśmy się przede wszystkim na ocenie jego zachowania. Szybki jak błyskawica, dość oswojony z hałasem, pozwala do siebie podejść na pewną odległość i zerka na człowieka, po czym znika. Podjada trawę, niezrażony niczym siedzi na nieczynnych torach i myję się, jakby niewiele go obchodziło. Nie wygląda na zestresowanego. Jego złapanie na terenie o którym mowa, żeby przyjrzeć się bliżej, to kwestia cudu…, a znamy przecież mnóstwo historii z wyrzuconymi królikami, które przy nieco większym zaangażowaniu, ostatecznie zawsze udaje się wyłapać. Taka oto historia.
Dla równowagi dzisiaj rano otrzymałyśmy informację o 2 królikach, które zostały znalezione na podwórku przed domem przypadkowej osoby. Dwa młode, hodowlane króliki, które mimo silnego stresu dały się bez problemu złapać i są już bezpieczne w Azylu. Pierwsza obserwacja: skóra i kości.
dawno nie mieliśmy hodowlańców 😉
Jutro bliżej przyjrzy się im Doktor, który odwiedzi nas w ramach kolejnego szczepienia zbiorowego, tym razem dotyczącego jednak przede wszystkim szczepienia na pomór drugiego typu rhd2. Być może dlatego wczoraj udało nam się wcześniej wyjść od Doktora, chociaż nasza czwartkowa wizyta wcale nie będzie spokojna.
Wczoraj Doktor przeprowadził u Gwiazdki zabieg udrożnienia prawego kanalika łzowego, oczyszczania j. ustnej i wydrążonej przez ropę dużej przetoki w kości żuchwy. U Gwiazdki problem jest skoncentrowany głównie po prawej stronie i proces ropny jest tak zaawansowany, że co chwilę coś się dzieje mimo braku zębów. Dzisiaj z kanalika znowu wydostaje się ropa. Na szczęście Gwiazdka czuje się dość dobrze i poza karmieniem ze strzykawki je również sama z papkę z miski.
Wczoraj wykastrowany został Korki.
Na czwartek mamy zaplanowany na pewno zabieg u Hambre. Niestety w kości cały czas gromadzi się ropa. Przetoka błyskawicznie się zamyka, a palec robi się obrzękły. Niewykluczone, że konieczna będzie jego amputacja. To niestety skutek odleżyn i zmian, które zaszły w kości.
Poza tym Hambre czuje się dobrze – na pewno nie brakuje mu energii (oj nie brakuje), ale z jego apetytem bez większych zmian. Podjada i zioła i trochę granulatu, ale dobrze, że nie od tego ile podjada, zależy jego waga.
niech nie zwiedzie Was mina aniołka…
Ahri kontrolę pozabiegową zaliczyła na 5, a to oznacza, że w najbliższym czasie bez przeszkód będzie mogła powędrować do nowego domu!
Kapiszonek nas wczoraj zestresował. Kiedy jadł rodi, zaczął się ślinić „na brązowo” i trzepać uszami. Po chwili wszystko się uspokoiło i potem nie działo się już nic złego. Podczas wizyty u Doktora wszystko było w normie i nic nie budziło zastrzeżeń, ale kilka lat temu mieliśmy już do czynienia z taką sytuacją – z takim zakrztuszeniem i potem okazało się, że w płucach była ropa, dlatego chcemy wykonać u Kapiszonka kontrolne RTG klatki piersiowej.
Pyke miał mieć wczoraj zabieg kastracji, do którego bez problemu się zakwalifikował, ale z uwagi na inne zabiegi (poza azylowe), przełożyliśmy zabieg na później.
W przypadku Riju leczenie idzie w dobrym kierunku. Łapa wygląda coraz lepiej. Cieszymy się, chociaż podchodzimy do tego z dystansem, bo Riju nas do tego przyzwyczaiła.
Tre jak to tre. Nieobecny. Spokojny. Je. Robi bobki – raz bardzo dobrze, raz gorsze. Dzisiaj pojechał na kontrolne badanie krwi. Tak samo jak nasz Mookie, u którego od kilku dni praca układu pokarmowego nie budzi większych zastrzeżeń.
Quattro średnio. Czuje się super. Ma apetyt i piękną wagę. Po zabiegu usunięcia ropnia w okolicy kikuta macicy jest czysto. Niestety u Quattro utrzymują się zmiany/zgrubienia między skórą i mięśniami i wygląda na to, że będą wymagały usunięcia.
Poza tym martwi nas Pasikonik i jego serce. Jak tylko się zmęczy, od razu widać to po jego oddechu. Dzisiaj oddycha zdecydowanie głośniej niż zawsze, trochę charczy. Jutro ustalimy z Doktorem, czy nie powtórzyć u Pasikonika kontrolnie echa serca i czy np. nie zwiększyć dawek leków. Poza tym chcemy wykonać u Pasikonika badanie krwi.
Humor oczywiście bez zmian. Kanapa, ręka do głaskania i żurawinka to jest to.
Zazu miał wieczorem kolejny atak padaczki. Mimo, że ostatnio miał idealne wyniki krwi, coraz więcej sika i niestety się osikuje i ani drybed ani podkłady tu nic nie zmieniają.
dziękujemy za Wasze wsparcie! ❤️
I na koniec informacje adopcyjne.
W ostatnich dniach do nowych domów powędrowali…Cinque – do Poznania, Fokstrot – do Warszawy i Wihajster – ten kawaler został w Toruniu u naszej wolontariuszki!
Dziękujemy! ❤️
itd.
Brak komentarzy