Walczymy o Hummi. Praca jej jelit w ostatnich dniach jest fatalna. Cały czas utrzymuje się też wysoka temperatura. Pojawiły się objawy niedrożności jelit i duże zgrubienie podskórne. Zaczęliśmy poważnie zastanawiać się nad tym czy u Hummi nie ma dodatkowych guzów nowotworowych albo innych patologicznych zmian, których obecność powoduje brak skuteczności ze strony leków. Zdecydowaliśmy się na laparotomię, mając świadomość tego, że może wydarzyć się wszystko. Liczyłam się też z tym co najtrudniejsze, czyli decyzją o niewybudzaniu Hummi. Okazało się, że poza pewnymi patologicznymi zmianami – 2-3 niewielkie grudki ropy i zmienione tkanki w okolicy po usunięciu jajników, przy szyciu, które mogły dawać odczyn zapalny i bardzo silnym wzdęciem jelita grubego, laparotomia nie pokazała nic więcej. Hummi wybudziła się dość szybko i nadal walczymy. Hummi nie nic samodzielnie, ale pozwala się karmić. Powoli, ale cierpliwie je rodi. I leży. Przez noc i w ciągu dnia zrobiła trochę dużych, w miarę dobrych bobków. Doktor dzwonił dzisiaj, żeby zapytać jak się czuje i informacja o tym, że są jakieś bobki, bardzo go ucieszyła. Może to jakiś dobry zwiastun. Zobaczymy. Hummi już tak dużo przeszła…
U Amorena wszystko było dobrze do wczoraj, kiedy okazało się, że w przedniej, lewej łapie pojawił się stan ropny i konieczna była ingerencja chirurgiczna. Na szczęście Amoren po zabiegu czuje się dobrze. Je, bobkuje i w ramach protestu roznosi co się da po klatce.
Hambre ruchowo bardzo dobrze. Waga – 1,500 kg. Apetyt – mały. Zęby – do korekty i w perspektywie do RTG. Samopoczucie szczególnie, kiedy szaleje u Doktora i wszystkich zaczepia – bardzo dobre.
Marmee po zabiegu dość dobrze, chociaż oczyszczanie jej rany to mało przyjemna sprawa, a Marmee w trakcie próbuje unicestwić wszystko, co znajduje się obok.
Za 2-3 tygodnie kontrolne zdjęcie RTG łapy.
Neutronek czuje się lepiej. Je, bobkuje, trzyma prawidłową temperaturę.
Pasikonik dzisiaj po raz pierwszy nie miał w ranie białego włóknika…po raz pierwszy od sierpnia. Wygląda na to, że faktycznie rana zamknie się do końca roku…;) O samopoczuciu Pasikonika pisać nie muszę. Ma nadmiar energii, którą pożytkuje w taki sposób, że trzeba przed nim zamykać drzwi, bo barierki to dla niego nic. Taki lekkoatleta z niego…a miałyśmy taką teorię, że to będzie przypodłogowy królik – serio.
itd…
Mamy jeszcze trochę zaległości do nadrobienia, ale chwilowo musicie nam wybaczyć.
Brak komentarzy