Z życia Azylu

Piątek (15.11.2019 r.)

15 listopada 2019

Długo nas nie było, co oznacza duże zaległości, ale postaramy się je w weekend nadrobić. Zaczynamy od najważniejszych tematów…

Wizyta u Doktora była ciężka i długa, a wczorajsza wizyta była jeszcze cięższa i jeszcze dłuższa…

U Marmee we wtorek pojawił się problem z prawą, tylną łapą, na której przestała się opierać. Poza tym zachowywała się ok, czyli jak huragan, bo taka jest Marmee – ma ogromny apetyt i ogromną siłę, nienawidzi podawania leków, które musi dostawać  2 razy dziennie, a podczas wizyty u Doktora dewastuje to, co znajdzie się w jej zasięgu.

IMG_6666

We wtorek wieczorem (razem z bodajże 24 innymi królikami) Marmee pojawiła się u Doktora. Okazało się, że ma silną bolesność – pewne zesztywnienie i obrzęk w kolanie oraz podwyższoną temperaturę. Poza wprowadzeniem standardowego leczenia – antybiotyk i lek przeciwbólowy, pojawiła się oczywiście konieczność wykonania RTG.

Wczoraj wieczorem już po RTG zabraliśmy Marmee na wizytę kontrolną u Doktora, a obraz RTG bardzo nas zdziwił.

Na RTG widać obrzęk na wysokości kolana, ale nie to jest największy problem. Mimo, że prawy skok Marmee nie jest obrzękły i na I rzut oka z samym skokiem nie dzieje się nic złego i niczym nie różni się od lewego, kość piętowa prawej łapy wygląda bardzo źle – jest objęta silnym stanem zapalnym, który zaczyna obejmować też kość śródstopia – kość wygląda po prostu jakby ją coś niszczyło.

RTG nie pozwala jednoznacznie odpowiedź na pytanie o charakter tych zmian, ale nie można wykluczyć zmian nowotworowych. Martwią nas też oczy Marmee i wyraźnie widoczna trzecia powieka w lewym i prawym oku w sytuacji, gdy korzenie zębów, o ile nie są idealne, to nie ma też z nimi żadnego dramatu.

Łapa na wysokości między kolanem, a skokiem wygląda dobrze. Wczoraj konieczne było jednak sprawdzenie charakteru obrzęku na wysokości kolana – w poniedziałek w wyniku punkcji udało się odciągnąć jedynie krew z osoczem. Doktor usunął dość duży fragment zmienionych tkanek, które zostały wysłane do badania histopatologicznego.

Niestety wczoraj konieczne było podanie Marmee pełnej narkozy, z uwagi na jej serce znacznie zmniejszonej, a szczególnie na początku Marmee oddychała bardzo źle.

Dzisiaj Marmee czuje się dobrze. Rana wymaga dezynfekowania, więc Marmee podczas zabiegów i podawania leków próbuje wygryźć dziurę w fotelu, ale poza tym nie można jej niczego zarzucić. I to jest najważniejsze.

U Hummi mimo ładnego apetytu od zeszłego tygodnia cały czas utrzymywało się silne wzdęcie jelit. W zeszły czwartek przetrwaliśmy zabieg usunięcia guza nowotworowego, ale Hummi nie mogła odpuścić i doszło do powstania u niej przepukliny. 2 szwy na mięśniach puściły i jelita wydostały się pod skórę, a to oznaczało zabieg…

IMG_6689

Z uwagi na ogólny stan zdrowia Hummi i ostatnie zabiegi, nie było nawet mowy o podaniu jej pełnej narkozy i faktycznie premedykacja okazała się w pełni wystarczająco. Zabieg (przy wszystkim co przeżyła „drobiazg”, ale z uwagi na to, co przeżyła już nie „drobiazg”) był dość krótki, a Hummi dość szybko się wybudziła, ale niestety potem było gorzej niż się spodziewałam. Hummi była w nocy i nad ranem bardzo osłabiona, pojawiła się gorączka i duszność. Zachowywała się znacznie gorzej niż po amputacji łapy i zeszłotygodniowej nie mniej poważnej operacji. Musieliśmy wejść z gentamycyną, mimo planowanej przerwy konieczne było też podanie furosemidum, dodatkowe nawadnianie. W ciągu dnia temperatura u Hummi wyraźnie się wahała – raz było 39,5 st., a po godzinie…40,5 st. Teraz temperatura wynosi 39,8 st. Hummi czuje się lepiej. Oddycha spokojniej, podjada zioła.

Fruczek pozazdrościł innym i w tym tygodniu uznał, że on też zasłużył na jeszcze więcej uwagi. Tak jak wspominałam u Fruczka planowaliśmy kastrację połączoną z usunięciem zmiany przy odbycie i korekty zębów, ale niestety w ostatnich dniach z jego apetytem było coraz gorzej, co jednocześnie przełożyło się na pracę układu pokarmowego. W związku z tym wczoraj Doktor skorygował Fruczkowi zęby – jak się okazało niektóre niewidoczne dobrze zadziory, mogły mieć naprawdę dużej znaczenie. Miejmy nadzieję, że teraz Fruczek ruszy.

IMG_4396

Z kastracją i usunięciem brodawczka poczekamy pewnie do grudnia.

Wczoraj razem z Marmee na RTG pojechał również Amoren. Chcieliśmy upewnić się, że w przypadku jego lewej, przedniej łapy nie mamy do czynienia z niczym nieprawidłowym zgodnie z zasadą czarnej serii…Na szczęście okazało się, że kość jest czysta, a stan zapalny dotyczy wyłącznie tkanek, które co wczoraj Doktor sprawdził również bezpośrednio, nie są też objęte procesem ropnym.

IMG_6687

Amoren czuje się dobrze. Przed nim kontynuacja antybiotykoterapii i leczenia przeciwbólowego.

***

Hambre postanowił trochę podwyższyć poziom w grupie i dla odmiany każdego dnia robi nam miłe niespodzianki.

IMG_6708

Poprawa w jego stanie zdrowia, którą Doktor obserwuje co 2-3 dni podczas wizyt, jest ogromna. Wszyscy jesteśmy pod ogromnym wrażeniem jego postępów. 2,5 tygodnia temu Hambre leżał – tak, że tylko unosząca się klatka piersiowa, wskazywała na to, że żyje…Był nie tylko skrajnie osłabiony, ale miał koszmarne zesztywnienia stawów. Miał nawet problem z podniesieniem głowy. Potem walczyliśmy o to, żeby mógł siedzieć, potem kiedy podejmował pierwsze próby zrobienia 1-2 kroków do przodu przewracał się/potykał o przednią, lewą łapę, która się cały czas podwijała, a kiedy się przewrócił, nie było opcji, żeby wstał. Czasami kilka razy w nocy „stawiałam” go do pionu, bo inaczej mógłby tak leżeć bez ruchu całą dobą, nie mając nawet dostępu do wody…Dzisiaj biega.

IMG_4446

IMG_4460

IMG_4840

IMG_4850

Hambre wczoraj przez całą wizytę biegał, odpoczywał, biegał, zaczepiał nawet Misię (nie będziemy komentować tego w jaki sposób – Misia jest cierpliwa), ale sami nie mogliśmy się nadziwić. Wciąż jest bardzo drobny, ale waży 1,500 kg, a nie 1,200 kg. Nasz cel to przynajmniej jeszcze 500 gramów więcej.

Hambre wciąż ma dość mały apetyt i jest kilka razy dziennie karmiony i tyle samo razy rehabilitowany, ale przynajmniej podczas rehabilitacji traci już cierpliwość. I to jest fajne. Zaczyna pokazywać siłę charakteru i to jest cudowne.

W tym tygodniu wykonamy u Hambre badanie krwi.

***

W tym tygodniu u Doktora było wielu podopiecznych Azylu – w tym Ahri, Gwiazdka, Mimi, Pikard, Riju, Quattro, cała interwencyjna „11”, ale o tym już jutro.

cdn.

2 komentarze

  • Odpowiedź Elżbieta 17 listopada 2019 at 12:16

    W takich chwilach człowiek wie, że warto było walczyć a każdy wysiłek włożony w każdy gram wart jest więcej niż złoto. Wiem coś o tym, O naszą świnkę morską walczyliśmy pół roku Warto było Jestem pełna podziwu dla Waszej wytrwałości

  • Odpowiedź Ninka 15 listopada 2019 at 22:35

    Pisałam przecież, że trzy tygodnie w Azylu pomogłyby mu na pewno 🙂

  • Skomentuj Ninka Anuluj

    *