Środa w Azylu minęła spokojnie.
Hummi jak na ostatnie dni czuje się nie najgorzej. Rano miała podwyższoną temperaturę – 39,7 st., ale już popołudniu i wieczorem temperatura była w normie. Hummi podjada zioła – trochę babki szerokolistnej, jarmużu, liście truskawki. Poza tym dostaje solidne porcje rodi ze strzykawki, a przy karmieniu jest bardzo grzeczna. Podobnie jest przy oczyszczaniu kikuta. Robimy to kilka razy dziennie, żeby zmniejszyć ryzyko jakiegoś stanu zapalnego i Hummi znosi to dzielnie. Oddechowo bez szału i bez dramatu.
Pasikonik jest też dzielny, chociaż musimy go wspierać smakołykami. Z drugiej strony Pasikonik codzienne zabiegi oczyszczania rany znosi od połowy sierpnia. Rana jest oczywiście już niewielka – przy tym co było…ale myślę, że zamknie się dopiero za kilka tygodni. Tak poważnie myślę, że do końca roku się wyrobimy. Teraz rana goi się o wiele wolniej niż w początkowym okresie.
Pozostali „starzy” pacjenci bez większych zmian, z małą zmianą na dobre u Mimi, która zaczyna trochę więcej jeść samodzielnie – dzisiaj po nocy beaphar zniknął, co oczywiście nie zmienia faktu, że jest dodatkowo dokarmiana.
Poza tym Fruczek ma słaby apetyt i robi bardzo słabe bobki. W związku z tym musieliśmy wprowadzić u niego odpowiednie leki.
1 Komentarz
Kocham króliczki , są takie wdzięczne a zarazem kruche . Mam baranka już około 5 lat . Jest członkiem naszej rodziny . Biega po ogrodzie , zaprzyjaźnił się z kotem sąsiadów . Uwielbia się całować i tulić . Ale trzeba uważać bo brak uczuć i miziania wywołuje u niego depresje .