W środę Hummi poczuła się gorzej. Temperatura 41 stopni to był znak, że dzieje się coś bardzo złego, a pierwsza myśl, która już wtedy się pojawiła, dotyczyła prawej, tylnej łapy Hummi.
Hummi trafiła do nas w kwietniu z paskudnym zaawansowanym ropniem prawego skoku. Łapa była bardzo obrzękła, ropa drążyła kość. Po zabiegach i długim leczeniu udało się nam pozbyć ropy, ale Hummi nigdy nie wykorzystywała w pełni łapy prawej, unikając opierania się na niej. Pozostałością po ropniu był strup, pokrywający piętę Hummi, który nie znikał mimo, że Hummi w klatce przebywa wyłącznie na miękkim podłożeniu. W ostatnim czasie z łapą Hummi nic się nie działo, ale od lata dwukrotnie mieliśmy do czynienia z sytuacją, kiedy u Hummi pojawiła się gorączka połączona z zapaleniem jelit. Ostatnie kontrolne badanie krwi pokazało natomiast, że organizm Hummi cały czas walczy z jakąś infekcją.
Wczoraj skok Hummi wyglądał gorzej niż zwykle. Wokół pięty pojawił się silny obrzęk. Po silnych antybiotykach – m.in. gentamycyna, temperatura u Hummi unormowała się, ale bardzo niepokojące były pojawiające się u niej drżenia – podczas podawania leków, potem podczas badania u Doktora.
Przed wieczorną wizytą u Doktora wykonaliśmy u Hummi RTG skoku i klatki piersiowej. Obraz RTG łapy był tragiczny. Skok – pięta wyglądały jak zajęte zaawansowanym nowotworem złośliwym – mięsakiem. Gdyby nie historia Hummi i jej ropnia, nie byłoby złudzeń, że to nowotwór.
Po analizie wiedzieliśmy, że nie ma innego wyjścia niż amputacja prawej łapy. W przeciwnym razie życie Hummi byłoby cały czas zagrożone, ponieważ to łapa była źródłem nieustającej infekcji, a rzuty gorączki – temperatura 41 st. oznaczają, że bakterie regularnie przenikały do krwiobiegu. Szczęśliwie w środę natychmiastowe podanie leków pomogło, ale po ich odstawieniu, bez zlikwidowania przyczyny, za kilka dni moglibyśmy już nie zdążyć jej pomóc.
Podczas zabiegu potwierdziło się, że nie ma najmniejszej szansy na uratowanie łapy. U Hummi nie mieliśmy do czynienia z ropniem, który się znowu pojawił i moglibyśmy go czyścić i po tygodniach wyczyścić. Kość się rozpadała.
Z uwagi na chore serce Hummi – zaawansowana kardiomiopatia rozstrzeniowa, sam zabieg był znacznie bardziej ryzykowny. Hummi otrzymała 1/2 standardowej narkozy – jak się okazało, była to dla niej dawka idealna. Po zabiegu Hummi szybko się wybudziła, a przed nami było to co najgorsze – pierwsze godziny/doba po operacji, kiedy może wydarzyć się wszystko – od zatoru, przez wstrząs itd.
To, co najważniejsze Hummi szybko po zabiegu uzyskała prawidłową temperaturę. Taki stan utrzymywał się dzisiaj przez cały dzień. Z apetytem nie jest jeszcze idealnie, ale Hummi je – już w nocy zainteresowała się suszonymi ziołami. Robi też bobki. Oddycha dość stabilnie. Nie drży.
I doba za nami. Bardzo się o nią boimy, ponieważ historia Hummi to jedna z tych, które wyjątkowo głęboko zapadają w sercach i w głowach, a my mamy wrażenie, że Hummi jest z nami od zawsze. Każdy kto ją poznał, wie, co mam na myśli.
Poza Hummi wczoraj wieczorem/w nocy odbyły się jeszcze 4 zabiegi, a w zasadzie 6 włączając w to nasze adopcyjne weteranki Petitkę i Tulejkę (swoją drogą to właśnie dziewczyny podzieliły się swoim domem z Ancymonkiem!).
Nasz senior Jinx (8-9 lat?), który od długiego czasu przebywa w DT u naszych wolontariuszy, a chwilowo znajduje się w Azylu, przeszedł zabieg udrażniania ropnego kanalika łzowego.
U Cha-chy, Hrabiego i Riju zabiegi to była kontynuacja dotychczasowego leczenia. Oczyszczanie, usuwanie nieprawidłowych tkanek itd. Ropy brak, ale atrakcje dla ludzi o mocnych nerwach.
Cha-cha
Hrabia
Riju
Poza tym…
Cecylka wizytę kontrolną u Doktora zaliczyła na 5 i chodzą słuchy, że wybiera się do nowego domu…
Swoje 950 gramów niezmiennie (od I wizyty) utrzymuje Kea, u której po zabiegu usuwania zębów na szczęście nie ma śladu ropy. Oko też wygląda idealnie. Żeby nie było jednak idealnie, dwa dolne zęby policzkowe przerastają i wymagają szczególnej uwagi.
Poza tym wczoraj na kontroli była Munia, która tydzień temu przeszła zabieg usunięcia zębów, spod których wypływała ropa. Obecnie w j. ustnej wszystko wygląda dość dobrze, ale oczywiście Munię czeka kontynuacja antybiotykoterapii. Cały czas jest też dokarmiania, ponieważ minie jeszcze trochę czasu zanim odbije z wagą.
Niestety Tre mimo intensywnego karmienia póki co nie zaczął przybierać na wadze i cały czas ma swoje 1,900 kg. Oczywiście nie jest królikiem wyniszczonym, ale to 300-400 gramów więcej to nasz cel. Niedługo u Tre skończymy podawanie ornipuralu. Może za jakiś czas jego organizm zacznie pracować prawidłowo. Zobaczymy też co w przyszłości będzie z koronami zębów, bo o ile korzenie są ok, z koronami szału nie ma.
piątek
cdn.
Brak komentarzy