Za nami bardzo intensywne dni. W Azylu pojawili się wspaniali goście. Z jednej strony wydarzyło się dużo dobrego, z drugiej koniec weekendu zwiastuje trudny nowy tydzień.
Bruno czuje się dobrze, jest przede wszystkim znowu bardzo aktywny i o ile wraz z poprawą jego samopoczucia zniknął problem osłabienia i obniżonej temperatury, dzisiaj wieczorem przy rutynowym sprawdzaniu temperatury okazało się, że ma 39,8 st. Bruno dostaje solidny zestaw leków – od leków na serce, przez leki na nerki i wątrobę, a także lek przeciwbólowy/zapalny. Nic więcej w tej chwili nie możemy zrobić. Bruno po powrocie Doktora na pewno czeka też USG j. brzusznej i nerek.
Chwilowy kryzys u Cha-chy tydzień temu nie był jednak przypadkiem i tak jak się obawialiśmy, zwiastował problemy. Chociaż Cha-cha czuje się dobrze i poza tamtym wieczornym incydentem z niedzieli ma prawidłową temperaturę, pojawił się u niej nowy ropień. Najpierw przy kręgosłupie pojawiło się wyłysienie, teraz ropień, który nie jest rozległy, ale jak się wydaje dość głęboko sięga.
Gaston jest w bardzo dobrej kondycji. Ma piękną wagę, jego skoki dawno nie wyglądały tak dobrze, ale czas na problem za kanalikiem łzowym – prawe oko zaczęło łzawić i wygląda na to, że mamy niedrożny kanalik. Oby nie od zębów.
Gwiazdka bez zmian. Nie ślini się, z zewnątrz nie ma żadnej ropnej zmiany, robi bobki, ale nie je samodzielnie – gdyby nie to, że nie je samodzielnie, byłoby naprawdę dobrze.
U Lawrenca pod brodą pojawiło się wyłysienie – na żywo bardzo słabo widoczne, za to dostrzeżone na jednym z dzisiejszych zdjęć. Teoretycznie pod tym wyłysieniem nic się nie kryje, ale sierść jest nieco zmierzwiona. Zobaczymy co z tym będzie dalej.
Z niecierpliwością czekamy na wynik badania histopatologicznego Mimi. Niestety o ile obrzęk z łapy Mimi zszedł całkowicie, łapa nie jest do końca sprawna, a Mimi ma zbyt drobną budowę.
Pasikonik z godnością znosi oczyszczanie rany. Jeszcze kilka tygodni i rana powinna się zamknąć…Poza tym chłopak czuje się naprawdę dobrze. Ciekawe ile pokaże w najbliższych dniach waga…Apetyt mu dopisuje, a siły do próby wyważenia barierki do Azylu nie brakuje.
Pikard biegał dzisiaj jak szalony i aktywności nie można mu odmówić, ale cały czas nas martwi. W tym tygodniu czeka go wizyta wet. Niestety wydaje mi się, że Pikard powoli traci wagę, dlatego mimo że je z apetytem beaphara i rodi, musimy wprowadzić u niego dodatkowe leczenie. Poza tym nie ślini się, więc byłoby dobrze, gdybyśmy mogli odstawić antybiotyki, w tym penicylinę, a kontynuować przede wszystkim ornipural.
W ten weekend Misia postanowiła poczuć się królikiem – dosłownie, pozazdrościła swoim kumplom i niczym królik dość spektakularnie rozchorować, pochłaniając w ten sposób nieco pokłady energii u ludzi obok, dlatego obszerna fotorelacja z weekendu pojawi się na blogu już jutro.
cdn.
1 Komentarz
Wspaniałe, że robicie te relacje na blogu z utęsknieniem ma nie czekam i czytam jednym tchem. Dziękuję Wam za opiekę i troskę nad Gwiazdką (dzieci też czękają na info o niej kochamy ją i martwimy że nie je samodzielnie ciekawe czy zacznie i kiedy) za wszystko co robicie dzięki temu czuje coraz lepiej i weselsza pewno