Z życia Azylu

Wtorek (8.01.2019 r.)

11 stycznia 2019

Znacie nas już dość długo, wiecie, że rzadko dajemy się ponieść emocjom. Staramy się działać rozważnie i profesjonalnie. Jednak sytuacja, z którą mierzymy się od miesiąca, jest dla nas bardzo, bardzo trudna. I chyba nadszedł czas, aby napisać o niej wprost, bez owijania w bawełnę.
Opisywaliśmy już o co chodzi w sprawie schroniska – wszystko wskazuje na to, że przetarg na jego prowadzenie wygra fundacja oferująca kwotę o 1/3 niższą niż przewiduje budżet miasta i to ona stanie za sterami jednego z najlepszych schronisk w kraju. Schroniska, z którego zawsze byliśmy dumni i nigdy, nawet przez chwilę nie było nam wstyd, gdy zapraszaliśmy gości do mieszącego się przy nim Azylu dla Królików. Schronisko toruńskie w obecnym kształcie jest skarbem i fenomenem na skalę kraju.
Przejęcie schroniska przez nowych zarządców ma nastąpić 1 lutego. Oficjalna decyzja ma być znana na dniach, ale po tym, co wydarzyło się dziś, szczerze wątpimy, by coś się miało zmienić, pomimo petycji, marszu, na którym stawiło się około tysiąca osób i listów od znanych w mieście osobistości.
O sprawie przetargu możecie przeczytać w licznych relacjach medialnych, większość podlinkowana została tutaj: https://www.facebook.com/events/376636813071514/.
A teraz o tym, co stało się dzisiaj.
Dzisiaj o godzinie 15:00 w Urzędzie Miasta Torunia odbyła się Komisja Gospodarki Komunalnej, podczas której poruszony został temat przetargu na prowadzenie toruńskiego schroniska dla zwierząt. W obradach komisji udział wzięli przedstawiciele lokalnych organizacji prozwierzęcych oraz wolontariusze schroniska.
Przez przedstawicieli naszej lokalnej władzy zostaliśmy odebrani jako grupa histeryzujących miłośników zwierząt. Bowiem, jak podaje się we wszystkich oficjalnych komunikatach, decyzja dotycząca tego, kto przejmie zarząd nad Schroniskiem dla Zwierząt w Toruniu nie została podjęta, więc nasze emocje są całkowicie nieuzasadnione.
Cóż z tego, że wszystko wskazuje na to, że od 1 lutego 2019 r. jedno z najlepszych schronisk w kraju zostanie przejęte przez Fundację Cztery Łapy – organizację widmo, z którą nikt nie ma kontaktu – przedstawiciele organizacji prozwierzęcych, media, karmiciele kotów, którzy chcieliby uzyskać wsparcie w zakresie sterylizacji i kastracji kotów bezdomnych. Zapewne Urząd Miasta ma kontakt z Fundacją, o której nie wiemy nic poza tym, że istnieje i ma siedzibę w licytowanym przez komornika lokalu, a jak podają toruńskie media pod sprawozdaniem finansowym Fundacji w grudniu 2018 r. podpis złożyła osoba, która rok wcześniej złożyła rezygnację i do Fundacji już nie należy.
Wiemy, że Fundacja rocznie na swoje cele statutowe przeznacza pieniądze, które Fundacji Azyl dla Królików nie wystarczyłyby nawet na zakup ziół dla królików na okres 1 miesiąca. Wiemy również, że zgodnie z wzorem umowy, która ma zostać podpisać z Fundacją, Schronisko dla Zwierząt w Toruniu zostanie zamknięte dla osób z zewnątrz.
Według przedstawionego podczas komisji stanowiska lokalnych władz jesteśmy też nietolerancyjni, ponieważ nie chcemy dać szansy nowemu zarządcy. Fundacji, która nawet nie próbuje uspokoić zbulwersowanej zaistniałą sytuacją społeczności Torunia, ponieważ aby to zrobić, musiałaby się ujawnić? Dyskryminujemy też osoby młode, bez doświadczenia, które chcą przejąć zarząd schroniskiem, a przecież zgodnie z najnowszym orzecznictwem (!), ukształtowanym 3 albo 4 lata tuż po poprzednim przetargu, nie można ograniczać młodym osobom i organizacjom dostępu do działalności. Nadmieńmy tu, że rzeczona fundacja działa niecałe 3 lata i nie ma statusu OPP.
Poza tym wymagania wskazywane podczas poprzednich przetargów, dotyczące wykształcenia i kwalifikacji kierownictwa i pracowników schroniska, były zbyt wysokie, a do tego prawa nie interpretuje się literalnie. W końcu wszyscy kochamy pieski i kotki. I niech dobrą monetą będzie to, że miasto na pewno nie dopuści do tego, aby w schronisku cokolwiek się zmieniło.
A jaka jest prawda i prognozy na przyszłość? Wieloletni pracownicy pożegnają się z miejscem, któremu poświęcili lata swojego życia, wolontariusze nie będą mieli wstępu na teren schroniska, a morbital będzie głównym narzędziem uzyskiwania odpowiedniego poziomu „adopcji”. Jedno z najlepszych schronisk w kraju zamieni się w umieralnię dla zwierząt. Stracimy miejsce, które kochamy. Jesteśmy emocjonalni? Tak jesteśmy, bo trudno patrzeć bez emocji na to, że ktoś niszczy dobro, które wspólnie udało się stworzyć. Trudno wyzbyć się emocji, kiedy mimo długiej listy argumentów, zrozumiałych nawet dla ludzi ze schroniskiem niezwiązanych, władze miasta próbują nas uspokoić największymi pod słońcem banałami i tak naprawdę śmieją nam się w twarz.
Jeśli 1 lutego 2019 r. zarząd nad Schroniskiem dla Zwierząt w Toruniu przejmie Fundacja Cztery Łapy, toruńskie schronisko dla zwierząt przestanie być miejscem przyjaznym zwierzętom. Staniemy w szeregu ze schroniskami takimi jak Wojtyszki czy Radysy. I to nie jest histeria. Nie z powodu histerii od tygodni kwestia przetargu na prowadzenie naszego schroniska elektryzuje całe toruńskie schronisko miłośników zwierząt – całe z jednym małym wyjątkiem – Fundacji Cztery Łapy. I niech nikt nie mówi, że będzie dobrze.
Jeśli 1 lutego 2019 r. zarząd nad Schroniskiem dla Zwierząt w Toruniu przejmie Fundacja Cztery Łapy, po 10 latach również i my pożegnamy się z miejscem, które kochamy oraz z ludźmi, z którymi od lat codziennie się spotykamy, tworząc coś ważnego. Po 7 latach funkcjonowania Azylu w kształcie, jaki znacie, będziemy musieli zacząć wszystko od zera. I zaczniemy, ale nic nie wynagrodzi nam tego, co stracimy – nic nie odbuduje straty, której doświadczą i zwierzęta, i ludzie.
Chcemy, abyście jako nasi przyjaciele i darczyńcy wiedzieli, że w najbliższych dniach staniemy w obliczu decyzji o zabezpieczeniu zdrowia i życia naszych podopiecznych i przeniesieniu Azylu w inne miejsce. Mamy plan A, B i C. Mamy nadzieję, że ziści się plan A, o którym na razie jeszcze głośno nie mówimy. Czekamy na oficjalną decyzję władz w sprawie przetargu i spotkanie w Urzędzie Miasta, które mamy umówione na czwartek.
Poziom stresu i lęku o przyszłość, przede wszystkim lęku o naszych podopiecznych, spędza nam sen z powiek. I jeśli oglądacie radosne zdjęcia Azylantów oraz widzicie, jak dobrze idą adopcje – to musicie wiedzieć, że za tym wszystkim stoi nasz strach i wielki smutek.

Brak komentarzy

Napisz komentarz

*