Fotograficznie, Z życia Azylu

Wtorek (7.08.2018 r.)

7 sierpnia 2018

Kiedy w niedzielę okazało się, że Aina i Burbon gorzej się czują, wiedzieliśmy, że może być różnie, ale mimo wszystko nie spodziewaliśmy się tego, co wydarzyło się wczoraj.

Aina odeszła. Przyczyną jej śmierci była niewydolność krążeniowa – oddechowo. Płuca były zajęte stanem zapalnym z ropnymi zmianami. W maju udało nam się wyciągnąć Ainę z koszmarnej zapaści – obrzęk płuc, ropa i bardzo silne ślinienie w w j. ustnej, ropień wokół tętnicy głównej i żyły jarzmowej.

Aina przyjechała do nas z Konina. Tak jak Amalia, Inger, Tobias czy teraz Sage i Tristan walczyła z ropniami, które w najmniej oczekiwanym momencie dały o sobie znowu znać. Ponad tydzień temu po 2,5 miesiącach intensywnego leczenia i antybiotykoterapii, u Ainy odstawiliśmy penicylinę, ponieważ od długiego czasu jej stan zdrowia nie budził już jakichkolwiek zastrzeżeń. Do niedzieli wszystko było dobrze, ale kolejnego – pod kątem objawów nieporównywalnego z tym majowym – kryzysu nie udało nam się pokonać.

Burbon od niedzieli walczy z wysoką gorączką. Wczoraj mimo intensywnego podawania leków, w tym gentamycyny co 8 godzin, jego stan pogorszył się w stosunku do niedzieli, a wieczorem temperatura osiągnęła 41 st. Stan Burbona nie dawał dużych nadziei na to, że przetrwamy noc, ale Burbon nadal walczy. Co 8 godzin otrzymuje dożylnie gentamycynę, do tego co 12 godzin melovem i marbovet oraz podskórnie elektrolity – nie ma opcji na podłączenie go pod dożylną kroplówkę, ryzyko wstrząsu jest zbyt duże.

IMG_2014

Burbon głównie leży, ale dzisiaj częściej podnosił się na przednich łapach, ma też całkiem ładny apetyt. Dodatkowo jest też dokarmiany.

Burbon w swoim życiu już tyle przeszedł. Od myxomatozy przez częściowy niedowład. Jest cudownym, bardzo łagodnym królikiem i zrobiłybyśmy wszystko, żeby tym razem się nie poddał.

Inger wczoraj przeszła bardzo poważny zabieg usunięcie koszmarnego ropnia, umiejscowionego wzdłuż kręgosłupa (o ostatnim zabiegu Inger pisaliśmy w jednym z lipcowych wpisów). Dzięki intensywnemu leczeniu (penicylina plus jad z tarantuli) w ostatnim czasie ropień przy kręgosłupie teoretycznie nie powiększał się, ale wiedzieliśmy, że może penetrować w głąb i dotrzeć do samego kręgosłupa, dlatego po znacznym zagojeniu ostatniej potężnej rany, zdecydowaliśmy się na drugi zabieg.

IMG_2054

Zabieg był obarczony dużym ryzykiem uszkodzenia nerwów, a nawet paraliżu. Ropień rozciągał się na długości ok 15 cm wzdłuż kręgosłupa – miał strukturę walca. Zabieg był bardzo inwazyjny, jak to stwierdził Doktor, anatomii w takiej postaci nie uczy się na żywych organizmach, ale Inger dała radę. Po zabiegu bardzo szybko się wybudziła. Już w nocy jadła. Taki stan utrzymuje się przez cały dzień.

IMG_2078

Teraz najważniejsze jest to, żeby rana dobrze się goiła i żeby nie pojawiły się kolejne ropnie przerzutowe. Inger z penicyliną nie rozstanie się na pewno przez długie miesiące.

Jutro poznamy wyniki krwi Gardenii. Zobaczymy, czy wskaźniki nerkowe są podwyższone. Póki co wiemy, że mamy problem z produkcją  lub oddawaniem moczu, ale z uwagi na otyłość Gardenii trudno ocenić co dokładnie jest problemem. Dlaczego? U Gardenii ogromnym problemem jest wyczucie pęcherza – wszystko gubi się w tłuszczu. Wczoraj wieczorem dopiero po dłuższej chwili udało się ją odsikać, ale moczu nie było tyle, ile powinno. Poza jednym incydentem z dzisiaj nikt nie widział, aby Gardenia napinała się podczas oddawania moczu, co nie pozwala nam też wykluczyć tego, że Gardenia ma problem z opróżnianiem pęcherza. Nie wiemy też czy u Gardenii nie mamy do czynienia z początkiem niewydolności nerek, tj. bezmoczem.

IMG_2072

Póki co stymulujemy pracę nerek, staramy się też kontrolować stan pęcherza i czekamy na wyniki krwi.

Gardenia jest mocno nerwowo i obecnie niedotykalska (na zastrzyki reaguje furią), ale ma lepszy apetyt, a to w jej przypadku jest bezcenne. Potrzebujemy tylko czasu (najlepiej co najmniej kilku miesięcy) i odrobiny szczęścia i może uda nam się wyprowadzić ją z tej zapaści, chociaż Gardenia to raczej studnia bez dna, jeśli chodzi o problemy zdrowotne.

Tak czy inaczej póki co cieszymy się widokiem Gardenii, podjadającej zioła i robiącej lepsze bobki. Czego chcieć więcej (poza skutecznym wydalaniem moczu?) ?

Cross, Dori i Phoebe zostali wczoraj zaszczepieni na pomór i myxomatozę.

Cross

IMG_2035

Dori

IMG_2027

Phoebe

IMG_2039

Dori i Phoebe, Midi i Paige kontrole pozabiegowe zaliczyli bez zarzutu.

Midi

IMG_2023

Paige

IMG_2050

Po zabiegu kastracji bardzo dobrze czuje się też Aria, ale małpiszon po 2 tygodniach od zabiegu zaczął grzebać przy ranie pozabiegowej i przez kilka dni poza dezynfekcją, profilaktycznie będzie otrzymywać penicylinę.

IMG_2030

Sage i Tristana najprawdopodobniej w przyszłym tygodniu czekają zabiegi usunięcie siekaczy, połączone z kastracją.

Sage

IMG_2061

Z uwagi na ropę przy siekaczach u Sage i ropę w j. nosowej u Tristana już wczoraj weszliśmy u nich z antybiotykiem.

Tristan

IMG_2037

Wczoraj na wizytę kontrolą do Doktora pojechał Boski wraz z żoną Florydą.

Boski czuje się dobrze. Serce bije szybko, ale stan Boskiego w porównaniu z zeszłym tygodniem jest o niebo lepszy.

Boski

IMG_2015

Floryda w niedzielę wieczorem kichała, jednak od niedzieli jest spokojnie, a podczas badania Doktor nie miał do niej uwag (poza tym, że była lekko zirytowana i nie współpracowała).

Floryda

IMG_2022

Coccolino bez większych zmian pod kątem apetytu, ale wczoraj podczas badania Doktor po raz pierwszy stwierdził, że w jelitach Coccolino ma dość dużo bobków i że w j. brzusznej jest już mniej tłuszczu.

Coccolino

IMG_2047

***

DSC03258

DSC03268

DSC03267

DSC03269

DSC03264

DSC03279

DSC03280

DSC03324

DSC03286

DSC03284

DSC03300

DSC03302

DSC03313

DSC03308

DSC03323

DSC03327

DSC03335

DSC03330

 

Brak komentarzy

Napisz komentarz

*