Inger w czwartek miała jechać tylko na rutynową kontrolę i szczepienie na rhd2, ale podczas wynoszenia na wybieg okazało się, że Inger ma przy kręgosłupie oraz w okolicy klatki piersiowej dziwne zgrubienia, które teoretycznie swoją strukturą nie przypominały ropnia.
Wykonana wieczorem punkcja obu zmian nie dała nam odpowiedzi na pytanie z czym mamy do czynienia. Co prawda podczas punkcji nie pojawiła się ropa, ale to jeszcze o niczym nie świadczyło. Drugą opcją, którą braliśmy pod uwagę były jakieś wyjątkowo złośliwe guzy, które pojawiły się w takim tempie. Mimo że zachowanie Inger nie zdradzało jeszcze niczego niepokojącego, zdecydowaliśmy się nie czekać z usunięciem zmian.
Podczas badania okazało się, że zmiana w okolicy klatki piersiowej to ropień – ropień w bardzo głębokich tkankach, niezwykle rozlany. Jego usunięciem było bardzo trudne i nie mniej ryzykowne. Ropień sięgał w okolice mostka, dotarł do żeber. Myślę, że był to jeden z trudniejszych zabiegów, które do tej pory wykonywaliśmy – naprawdę niewiele rzeczy robi na nas wrażenie, ale podczas tego zabiegu był moment, kiedy pojawiła się myśl, czy nie odpuścić.
W wyniku zabiegu Doktor usunął bardzo dużo tkanek. Potężną ranę udało się zszyć, ale niestety nie było opcji, aby zająć się zmianą przy kręgosłupie – zarówno z uwagi na inwazyjność zabiegu, jak i wielkość rany, której nie byłoby jak zszyć.
Po wygoleniu okazało się, że zmiana przy kręgosłupie jest jeszcze większa (wygląda jak zgrubienie tkanek, na zdjęciu nawet słabo ją dostrzec). Jej usunięcie będzie możliwe – bezwzględnie konieczne za 1,5-2 tygodnie, chociaż trudno mówić o rokowaniach. W tym miejscu istnieje ogromne ryzyko uszkodzenia nerwów, a powikłania mogą objąć nawet paraliż.
Ten krótki moment zawahania, kiedy podczas zabiegu należało zdecydować co dalej, Inger szybko zmieniła w pewność co do podjętej decyzji. Inger w nocy zaczęła jeść, zrobiła bobki i zachowuje się tak, jakby nic się nie stało.
Skąd pojawiły się te ropnie? Wyglądają na typowe ropnie przerzutowe z organów wewnętrznych, powstałe w wyniku pasterelozy. Historia królików z Konina tylko to potwierdza – wystarczy wspomnieć Amalię, Ainę – kopię Inger z wyglądu czy Tobiasa.
Od czwartku Inger otrzymuje m.in. penicylinę w podwyższonej dawce, ale do jej leczenia wprowadziliśmy również jad z tarantuli – to nie jest przejęzyczenie, ale preparat, który może powstrzymać dalszej rozrost chorych tkanek i odseparować je od zdrowych.
Teraz najważniejsze jest to, żeby zmiana się nie powiększała i nie pojawiły się inne zmiany ropne. Doktor zrobił wszystko, co było możliwe, będziemy walczyć, a wszystko zależy tak naprawdę od organizmu Inger i jego reakcji na leczenie.
***
Kiedy w czwartek w nocy napisałam na fb, że zabieg Algebry to był wierzchołek góry lodowej, miałam na myśli zabieg Inger. Spokój o Algebrę i nadzieja na to, że wszystko będzie dobrze, bo zabieg przebiegł bez jakichkolwiek problemów, Algebra szybko się wybudziła i kilkanaście godzin po zabiegu czuła się dobrze, niestety zamienił się w koszmarny żal.
Czekając na wyniki sekcji Algebry, zastanawiałam się co mogło się wydarzyć. Pewnie wielu z Was pamięta jak przy okazji zabiegu Howiego pisałam o naszych obawach. O tym, jak ogromnym zagrożeniem jest dla królika niewydolna wątroba. Sam zabieg u królika z niewydolną wątrobą może przebiec dobrze, ale w ciągu 2-3 dni może dojść do całkowitej zapaści. Tak stało się tym razem. Już we wtorek podejrzewaliśmy, że Algebra była kiedyś królikiem otyłym, ale w odróżnieniu od Howiego czy Coccolino i Lenora, Algebra jadła, a to przy niewydolnej wątrobie jest kluczowe. Niestety okazało się, że w przypadku Algebry rzeczywisty stan wątroby był gorszy niż się wydawało.
Algebra wieczorem zaczęła słabnąć. Nie mogła utrzymać się na przednich łapkach, miała przyspieszony oddech. Temperatura zaczęła spadać – w ciągu godziny od prawidłowej 38,1 st. do 36,6 st. Po podaniu płynów i podgrzaniu przy pomocy termoforu, temperaturę udało się podwyższyć, ale po 3 godzinach Algebra odeszła i po prostu nic nie można było zrobić. Wątroba przestała pracować i o ile w przypadku mocznicy przy niewydolności nerek zawsze jest nadzieja, że dożylne kroplówki pomogą, przy wątrobie jest inaczej.
Wątroba Algebry była biała, podczas sekcji rozpadała się w dłoniach.
***
Coccolino i Lenor są doskonałym przykładem na to, czym jest otyłość. Cały czas walczymy o ich zdrowie – życie.
Zabieg Lenora zdecydowaliśmy się przełożyć chociaż 1-1,5 tygodnia później, ponieważ Lenor zaczął lepiej jeść (pomijam fakt, że jego siekacze wymagają przycinania co 2-3 dni).
Coccolino gdyby był w lepszej formie na pewno miałby korektę zębów, ale nie jest dobrze. Przez chwilę wydawało się, że jest lepiej, ale wróciliśmy do punktu wyjścia. Problem z apetytem, słabe bobki.
Chciałabym, aby Coccolino i Lenor wkrótce dołączyli do tej grupy królików z otyłością, które po długiej walce udało się wyprowadzić na prostą, a przecież takich historii było już w Azylu wiele.
Howie waży obecnie 2,150 kg – ważył 2,300 kg. Je, robi bobki i wszystkich rozczula – tego nie można inaczej określić. Howie jest cudowny, a jego historia to jedna z tych, które mimo wszystko każą wierzyć w to, że zawsze warto walczyć i próbować, zawsze jest nadzieja, że tym razem będzie lepiej – inaczej, nie tak jak w przypadku Algebry.
Howie w czwartek został zaszczepiony na pomór drugiego typu rhd2.
Jinx bez zmian. Apetyt, bobki – słabo. Poniedziałek bezwzględnie korekta zębów.
Jefferson po poniedziałkowym zabiegu cały czas mocno się ślini, w j. ustnej utrzymuje się też pewna ilość ropy z ziarniną, ale na szczęście jego wygląd jest duży gorszy niż apetyt (odpukać!). Jefferson dzielnie je papkę, robi też bobki. Póki co walczymy przy pomocy antybiotykoterapii, być może potem Jeffersona czeka jeszcze kolejne oczyszczanie j. ustnej. Zobaczymy.
Sakura, Tiana i Kajsa czwartkową wizytę u Doktora zaliczyły na 5. Dziewczyny zostały dodatkowo zaszczepione na pomór drugiego typu rhd2.
Watson jak to Watson. Tak jak Akrela. Raz trochę lepiej, raz trochę gorzej, chociaż znowu biega jak szalony i prosi się o kastrację, z którą niestety musimy jeszcze poczekać.
***
W tym tygodniu pod naszą opiekę trafił kolejny podopieczny – Delta, młoda królica oddana z powodu (…albo i bez powodu).
Delta ma za sobą wizytę kontrolną u Doktora. Wkrótce czeka ją szczepienie, a następnie zabieg kastracji.
W najbliższych dniach stery w Azylu przejmą nasze wolontariuszki ❤ Mimo mojej nieobecności zaglądajcie na bloga! Warto 🐰 Do usłyszenia wkrótce.
Ola
Floryda jak dobrze było Cię dzisiaj zobaczyć, bo bałam się, że się nie pożegnasz 🐰
cdn.
Brak komentarzy