Dlaczego nie lubicie Azylu?
Dlaczego możemy przeczytać na forach, że źle karmimy króliki, ale nikt tego nie powie nam wprost?
Dlaczego możemy przeczytać, że doktor Krawczyk jest złym lekarzem i nieprawidłowo leczy, choć nie byliście ani razu na wizycie u niego, a tym bardziej na wizycie naszych królików?
Dlaczego nasze zbiórki są niemile widziane?
Dlaczego musimy odpowiadać na pytania: z jakiego powodu ludzie tak bardzo nienawidzą Azylu?
Kto z osób, które poświęcają swój cenny czas – cenny czas, którym niewątpliwie trzeba dysponować w nadmiarze, żeby zamiast zajmować się czymś pożytecznym, wyrzucać z siebie gigantyczne pokłady jadu i zawiści, pochylił się nad tym, aby rzetelnie przeanalizować naszą działalność?
Od lat codziennie dzielimy się z Wami naszą codziennością. Rzetelnie, do bólu szczerze, nie oglądając się na to, co powiedzą inni. Znacie naszych podopiecznych, ich problemy zdrowotne, ich potrzeby. W Azylu nie ma królików anonimowych. Zbierając pieniądze, nie wmawiamy nikomu, że leczenie królika z zapaleniem płuc kosztuje 3000 zł, królika z encephalitoonozą co najmniej 1000 zł, a jeśli na królika stomatologicznego nie wydamy 5000 zł, tzn. że nie jest leczony. Nie robimy tego, bo traktujemy ludzi z szacunkiem i nie mam tylko na myśli szacunku do zawartości ich portfeli. Leczenie lekami takimi jak zylexis czy interferon jest bardzo kosztowne, tak samo jak sprowadzenie z zagranicy ornipuralu, który jako pierwsi zaczęliśmy stosować u królików, wykonywanie wielu badań krwi, RTG czy USG, wtedy kiedy istnieją do tego wskazania, szczepienie wszystkich królików na pomór i myxomatozę oraz na pomór rhd2, podawanie najlepszej jakości ziół, karmienie rodicare basic i rodicare instant, ale pieniądze to nie wszystko. Najważniejsza jest zawsze dobra diagnoza, a wielkość czy wygląd gabinetu nie mają tutaj żadnego znaczenia. Rozumiem, że dla miłośników Azylu setki uratowanych każdego roku królików to zbyt mało. Rozumiem, że nic nie znaczy to, że kiedy w innym miejscu umiera większość królików odebranych z tej samej interwencji, te, które trafiły do Azylu żyją i nawet jeśli nie są w pełni zdrowe, są zadbane i szczęśliwe, a w dużej części mają już domy. Przecież Fobosa nie powinnam była w ogóle zabierać do Torunia – miałam wybór, który można było określić jednym zdaniem – z niego nic nie będzie. Tobias, który w środę przyjechał do Azylu, w czwartek miał już nie żyć i co z tego wynika? Naprawdę nic? Te wszystkie ciężko chore króliki, które przewinęły się przez nasze ręce, którymi nie baliśmy się zaopiekować, to powód, żeby nas nienawidzić? Setki królików przebywających pod naszą opieką, u których mieliśmy do czynienia z całym spectrum najpoważniejszych chorób? Tak trudno to strawić?
Za co jeszcze nas nienawidzicie?
Za to, że Azyl jest otwarty dla wszystkich? Za to, że nie musimy niczego ukrywać i nie tworzymy sztucznej rzeczywistości?
Za to, że nasze króliki trafiają do nowych, wspaniałych domów? Może za to, że gdy po adopcji chorują, staramy się dać z siebie wszystko, żeby pomóc?
Za to, że króliki umierają, a my o tym otwarcie piszemy?
Za to, że promujemy dietę opartą głównie na sianie i suszonych ziołach, przetestowaną na setkach królików, której efekty to w zasadzie brak problemów z układem pokarmowym? Dietę opisaną w artykule Doktora Krawczyka, który jest ponoć nieaktualny? Fakt, kolorowa sałatka owocowo-warzywna zaserwowana królikom takim jak Harmonia i Wariacja albo Kraska to strzał w dziesiątkę – chwilowa kulinarna rozkosz połączona ze zgonem, ale jednak rozkosz, kolorowa. Pokłonię się dzisiaj nad moimi królikami, które chociaż borykają się ze wszystkimi możliwymi chorobami, nie mają problemów z układem pokarmowym. Poproszę je o wybaczenie, że w domu taka bieda i brak sałatek.
Za to, że potrafimy zorganizować się w ciągu 30 minut, po to, żeby w nocy przyjąć do Azylu króliki, które nie dożyłyby następnego poranka, a może za to, że to się udaje?
Za to, że pomagamy wszystkim królikom i nie obchodzi nas to, czy to zjawiskowe baranki albo króliki miniaturowe, które łatwiej trafiają do adopcji?
Za to, że decydując się na przyjęcie do Azylu królików z interwencji, nie obchodzi nas ich status prawny i nawet jeśli mamy iść na wojnę po to, żeby je odebrać, zrobimy to, bo się nie boimy i nie bawimy się w pomoc króliczkom, tylko ratujemy życie zwierząt? I robimy to, nawet jeśli zostajemy z tym całkowicie same.
Tak, każdy popełnia błędy, każdy. Każdy powinien też skupić się na tym, co robi najlepiej.
To cudowne, że macie czas, żeby czytać bloga i obserwować nasz profil na fb – co więcej, to dla nas powód do dumy, szkoda tylko, że tak trudno czytać ze zrozumiem. Szkoda, że kiedy wracam z 1-dniowego urlopu, zamiast wrzucić zdjęcia z dzisiejszego dnia w Azylu, zajmuję się tworzeniem takiego wpisu i nie piszcie proszę, że nie warto. Tak, ważne jest tylko działania i nasza codzienna praca świadczy o tym, co robimy i doskonale wiem, że właśnie tego, niektórzy nie mogą znieść, ale żadna z nas nie jest z kamienia. Nie będę przechodzić do porządku dziennego nad tym, że ludzie, którzy kreują się na anioły, potrafią napisać do mnie sms-a o treści – „Duszek gnił i zgnił”, tak po prostu, bez żadnego powodu. Nie będę akceptować tego, że ktoś będzie obrażał Doktora Krawczyka, bo za leczenie Aprylisa, Bizeta, Amalii czy innego ciężko chorego królika nie zapłacimy kilku tysięcy złotych, a Doktor nie jest celebrytą. Przecież nie liczą się te wszystkie uratowane życia – nie tylko z Azylu, ale również spoza Azylu. Liczy się tylko to, czy opiekun danego królika napisze na fb pozytywną opinię na temat danego weterynarza i ile gwiazdek danemu weterynarzowi przyzna kapituła grupy xyz – ludzi, którzy przecież doskonale wiedzą jak to jest mieć pod swoją opieką setki królików, w tym dziesiątki chorych jednocześnie i zapewnić im, to co najlepsze.
Tobias
żyje – wypadek przy pracy
Harmonia i Wariacja
– żyją – wypadek przy pracy
Bizet
– po usunięciu zębów je…to dopiero wypadek losowy…
Kózka z łapkami po złamaniach
– biega, a mogliśmy jej połamać kości i pobawić się w ich składanie w ramach eksperymentu chirurgicznego – co za pech
Chopin
– żyje, a przecież miała go zabić kokcydioza wątrobowa, co więcej jego kumple też żyją – mamy naprawdę dużo szczęścia
ooo i Boski
rzekłabym, że gnije, ale wciąż żyje, ale napiszę po prostu
– żyje i widocznie niektórzy nie mogą tego strawić
Dobranoc.
8 komentarzy
Zdaję sobie sprawę jak ciężko musi Państwu być czytając takie głupoty. Zamiast docenić ogromną pracę, ktoś wylewa wiadro pomyj. Jednak proszę pamiętać, że to są jednostkowe przypadki debilnych socjopatów, którzy dowartościowują się przez różne takie akcje. Są na pewno lepiej widoczni, głośniejsi – bo ci, co wspomagają Państwa nie robią tego dla poklasku. Ale nas jest na pewno więcej.
Nie jest to najmądrzejszy kraj na świecie, dodatkowo przy takiej ilości katolików niewielu jest chrześcijan. Zwłaszcza stosunek do zwierząt pozostawia wiele do życzenia. Dzięki Wam króliki mają szanse na lepsze (a niekiedy nawet po prostu) życie, mądrzejsi z nas też przy okazji czegoś się uczą. Nawet z tak daleka – z Lublina 🙂
Mysle, ze w dzialalnosc Azylu wpisane jest ryzyko niezrozumienia i zwyklej glupoty, bo inaczej nie mozna nazwac osob, ktore krytykuja takie organizacje a zwlaszcza obrazaja ludzi, ktorzy bezinteresownie walcza o dobro zwierzat, ktore swojego glosu nie maja i cierpia w milczeniu. Zal tylko tego, ze tak malo jest takich organizacji, a cierpienie zwierzat jest poniekad skutkiem takiego wlasnie podejscia o jakim piszecie.
Prawda i dobro same sie obronia.
Przy okazji napisze, ze Maczus ma sie dobrze, jest zdrowy i szczesliwy. Czysty i pachnacy. Ale to tylko Wasza zasluga, jestem pelna podziwu. Pozdrawiam
Czytuję różne „królicze” blogi, strony, fora, ale nigdzie nie czuje się tak dobrze, jak u Was. I to zarówno tu, jak i na fejsbuku. Po perypetiach z różnymi weterynarzami szybko zrozumiałam, że doktor Krawczyk jest wspaniałym, bardzo kompetentnym lekarzem, a Wy – ludzie i króliki – tworzycie miejsce jedyne w swoim rodzaju. Wystarczy popatrzeć na króliki, jak wyglądają po zaledwie kilku dniach pobytu w Azylu 🙂
Wszyscy wiemy, jakie mechanizmy rządzą internetem, ale ja i tak nigdy nie zrozumiem, jak można tak postępować; byle tylko komuś „dowalić”, wykazując jacy to „inni” są źli, a przez kontrast i bez żadnego wysiłku, „my” – dobrzy.
Popieram to, co robicie i sercem, i rozumem. Trzymajcie się; psy szczekają, karawana idzie dalej, jak Jurek Owsiak – do końca świata i jeden dzień dłużej.
Tam gdzie ludzie dokonują wielkich rzeczy zawsze pojawia się krytyka, często bezzasadna. Ja osobiście podziwiam jak wiele swojego cennego czasu poświęcacie Azylowi. Ba, niewyobrażalnie wielkie jest dla mnie ułożenie całego swojego życia pod tę ideę, nakład ciężkiej z pewnością pracy. Kto z krytykujących by się na to zdecydował? Trzeba prawdziwej miłości do tego co się robi, żeby robić to tak świetnie jak Wy. Pozdrawiam, pomagam kiedy mogę, szanuję i kibicuję
ze wszystkim się zgadzam, tylko Boski… zawsze miałam co do niego mieszane uczucia- tu kolejne umierające króliki z interwencji lub śmietnika i w tym samym poście znowu Boski, znowu koszty na Boskiego. Chciałam składki „tylko nie na Boskiego”, kupowania RodiCare „nie dla Boskiego”. Dobrze, że dziś potrafię się cieszyć, że chory królik ma ułatwione korzystanie z życia, że oszczędzam sobie tego jadu. Oby innych też spotkała zmiana podejścia <3
W zbiórkach na rodicare zawsze pojawia się Boski, ponieważ jest jednym z głównych rodiżerców, ale obok Boskiego wymieniamy zawsze inne króliki, które w danym momencie najbardziej potrzebują rodi 🙂 Boski cierpi na liczne dolegliwości, dlatego przewija się też przez inne zbiórki, poza tym w pewnym sensie jest też „twarzą” Azylu. Jego urok Boskiego potrafi wiele zdziałać i dzięki temu Gnom wspiera też swoich kumpli 🙂
Przy okazji bardzo dziękujemy za wsparcie, które do wszystkich naszych podopiecznych trafia w takim samym stopniu! ❤
Robicie wielką sprawę w obronie zwierząt, przyrody, jesteście prawdziwymi „franciszkami” dla tych biednych umęczonych zwierząt, którym ktoś inny zadał tyle bólu i cierpienia. Niestety inni ludzie tacy nie są. Jak świat światem ludzie są zawistni, złośliwi i tyle zła wyrządzają sobie na wzajem. Wojny są od zarania świata i w coraz gorszym wydaniu. A jak mówią „gdzie drwa rąbią wióry lecą’. Tak więc niestety pewnie Olu jeszcze nie raz spotka was przykrość ze strony innych ludzi. Ale co najważniejsze i najpiękniejsze wieczna wdzięczność tylu uratowanych króliczych żyć, tylu spokojnie odchodzących do lepszego świata króliczych dusz. Róbcie to co robicie najlepiej jak potraficie i nie słuchajcie fałszywych podszeptów ludzkiej złośliwości. Jesteście wielcy!
Nic dodać nic ująć. Każda istota ma prawo żyć, a wy w dużej mierze naprawiacie krzywdę wyrządzoną przez człowieka wychowanego w chrześcijańskim kraju innej istocie. Wrednotami nie należy się przejmować. Pozdrawiam