Wczoraj napisałam, że na szczęście Boski i Jefferson trzymają fason, ale nie bez powodu czasami powinnam milczeć.
Mała aktualizacja. Jefferson nie chce czekać z zabiegiem. Dzisiaj po nocy było mniej bobków, a Jefferson niewiele zjadł. Poza tym był bardzo wyciszony. Podczas krótkiego przeglądu wyczułam, że z tyłu żuchwy po prawej stronie Jefferson ma zgrubienie, które jest jeszcze niewidoczne dla oka. W związku z tym nie możemy czekać i jutro Jeffersona czeka zabieg usunięcia zębów – po zeszłotygodniowym kontrolnym rtg wiemy, że zęby Jeffersona po prawej stronie na dole są tak fatalne, że nadają się tylko do ekstrakcji i nie możemy z tym zwlekać. Przy okazji Jefferson zaliczy korektę pozostałych zębów, które na I rzut oka są fatalne – zaostrzone i…czarne.
Trzymajcie jutro kciuki za Jeffersona. Minął tydzień, a to trzeci taki zabieg w Azylu.
Po podaniu leku przeciwbólowego Jefferson poczuł się lepiej. Zaczął się myć, podjadać zioła i robić bobki.
Czarna seria z udziałem królików stomatologicznych jak widać rozkręciła się na dobre.
Interwencyjni Amalia, Ivar, Olle i Tobias bez większych zmian.
Tobias miał dzisiaj również dość ładny apetyt, robił bobki. Mam nadzieję, że niedługo będzie mógł zamieszkać na kwarantannie – obiecałam mu, że jeśli będzie taki dzielny jak do tej pory, dostanie dużą klatkę kennelową i tego się trzymamy.
Amalia znęcała się nad pokładem 🐰 Amalia jest taką małą istotą, ma mnóstwo kołtunów, za które zabierzemy się w najbliższych dniach, ale też dużą wolę życia. Miejmy nadzieję, że ropa nie będzie dalej niszczyć kości żuchwy. Nieważne jest to, ile pracy i uwagi Amalia będzie wymagać tak samo jak inni azylowi – chorzy podopieczni. Liczy się tylko to, że mimo problemów zdrowotnych Amalia ma szansę na dobre życie i o to walczymy.
Sekcja zwłok Ingo wykazała, że cała krtań i tchawica Ingo były zajęte ropą, dlatego tak jak pisałam, przełykał ropę. W płucach nie było ropy, ale obejmował je już stan zapalny. Ingo nie miał szansy…wszystko było zbyt zaawansowane, zbyt zaawansowane, aby taki mały i słaby organizm był w stanie to zwalczyć. Niesamowite jest i tak to, że przez te niecałe 3 dni Ingo miał dobre chwile, kiedy biegał jak nakręcony, całym sobą jadł papkę…Dobrze, że możemy go tak pamiętać.
***
Dzisiaj miałam okazję zajrzeć do kryjówki Florydy pod wanną. Czułam się tak, jakby schodziła do nowojorskich kanałów pod miastem (żeby nie było, nigdy tam nie byłam, ale moja wyobraźnia zaczęła pracować). Przestrzeń pod naszą wanną jest lekko przerażająca – wolę nie wiedzieć jakie dokładnie może kryć tajemnice, ale co z tym zrobić? Wiem, moglibyśmy ją zamurować, ale Floryda tak kocha to miejsce, że nie mam sumienia jej go odbierać 🐰
Floryda w szufladzie (szuflada to przystanek w drodze pod wannę)
nie interpretujcie tego zdjęcia błędnie – Floryda nikogo o nic nie prosi 🐰
***
cdn.
3 komentarze
Łomatko, otwierasz szufladę, a ona na ciebie patrzy…
A mówiłam, że Florcia wskakuje na rurę i za szafkę. Podglądnęłam ją ostatnio. Ale nie wiedziałam, że siedzi w szufladzie haha.
Trzeba dobrze znać króliki, żeby robić takie zdjęcia. króliki są na nich jak galeria osobowości: wesołe, nieśmiałe, zrelaksowane, słodkie, dostojne, ironiczne, ciekawskie… Ale na przykład taka Floryda to chyba oszukuje; z twarzy słodziak i miziak, a w rzeczywistości…