Belinda czuje się lepiej. W ostatnich dniach była mniejszą zołzą, ale wraca do formy, tzn. taką mam nadzieję (czasami moje myśli mnie prześladują i lepiej jeśli ich nie wypowiadam na głos 🐰). Póki co Belinda dzielnie znosi podawanie leków, a co 12 godzin męczę ją porcją fitolizyny (kto podawał ten lek, wie co to znaczy; nie jest to w każdym razie truskawkowy vibowit).
Z Koniczynką też walczymy. Dwa razy dziennie oczyszczamy przetokę. Jodyna wróciła do naszego życia na dobre. Na szczęście Koniczynka po każdym zabiegu dość szybko dochodzi do siebie i z chęcią przyjmuje w ramach pocieszenia jakiś suszony smakołyk. Bobki i apetyt Koniczynki są wzorcowe.
z jodyny Koniczynka się domyje 🐰
(gorzej z tym wszystkim, co jodyna przy okazji pobrudzi)
Lancelot jest obecnie najzdrowszym osobnikiem na pokładzie.
Burbon czuje się dość dobrze – znowu ma ładny apetyt i ładne bobki – myślę, że najpóźniej w przyszłym tygodniu u Burbona musimy pomyśleć o kastracji i udrożnieniu kanalika łzowego. Kejen bez większych zmian – z apetytem wcina zioła, robi trochę większe bobki i to by było na tyle. Myślę, że najpóźniej w poniedziałek będziemy walczyć z kanalikiem łzowym. Ropna wydzielina z nosa jest mniejsza. Oko zaczerwienione, ale bez wydzieliny.
Koniczynka ani Lancelot nie są w stanie wskoczyć na kanapę, ale lądują na niej na chwilę, kiedy ja ogarniam drybedy. Lancelot nie może wytrzymać w miejscu i skacze po kanapie, wchodzi na oparcie/na poduszki. Kręci się jak mały owsik. Jest niesamowity.
Wczoraj pod opiekę Azylu trafił uroczy, kilkumiesięczny Dallas. Jego historia jest dość ciekawa. To królik ze sklepu zoologicznego, który teoretycznie miał zamieszkać w Dallas, ale zamiast za ocean, przyjechał do Azylu.
Jutro Dallas pojedzie na badanie kontrolne do doktora razem z innymi podopiecznymi Azylu. Jutro pod naszą opiekę trafi też nowy podopieczny (pierwotnie miał być w T. dzisiaj), który ma problem z łapą.
cdn.
1 Komentarz
Dallas przypomina nieodżałowaną Iris.