Fotograficznie, Z życia Azylu

Piątek (1.12.2017 r.)

1 grudnia 2017

W poniedziałek Auris, Octavia, Kone i Syrenka pojechały na kontrolę pozabiegową. Naszych podopiecznych po każdym zabiegu zabieramy na rutynowe kontrole – po kilku dniach od zabiegu, po tygodniu, po 2 tygodniach. Byłam dobrej myśli, rany pozabiegowe u dziewczyn wyglądały idealnie, w miejscu szycia nie było najmniejszych odczynów, dziewczyny zachowywały się dobrze. Podczas poniedziałkowej wizyty okazało się, że Auris i Octavia schudły. 10 dag to teoretycznie niedużo jak na królika po zabiegu, teoretycznie mogły po prostu gorzej znieść sam zabieg, ale nie dawało mi to spokoju. Kone i Syrenka utrzymywały wagę sprzed zabiegu, tak jest w większości przypadków. Teoretycznie poza utratą wagi nie było żadnych nieprawidłowości, naszą czujność mógł uśpić też brak jakichkolwiek odczynów przy ranie zewnętrznej oraz w jamie brzusznej przy kikucie macicy, a mając za sobą lata doświadczeń i setki zabiegów jesteśmy pod tym względem bardzo wyczuleni. Teoretycznie…Potem wszystko potoczyło się błyskawicznie.

Kilkanaście godzin po poniedziałkowej wizycie Auris i Octavia po raz kolejny trafiły do gabinetu. Dziewczyny przyjechały „przy okazji” razem z Cayenne i Macan, którego tego dnia miały zostać wykastrowane. Natrętne myśli od poniedziałku nie dawały mi spokoju. Chciałam zabrać Auris i Ovtavię do domu i dodatkowo obserwować, a przy okazji ponownie zważyć/raz jeszcze sprawdzić rany pozabiegowe.

Kiedy wzięłam na ręcę Octavię, nie wierzyłam własnym oczom. Przy ranie pojawił się obrzęk, którego kilkanaście godzin wcześniej nie było. Wyraźnie go wyczuwałam. Rana była wcześniej idealna, więc nie było mowy o wyolbrzymianiu. Decyzja mogła być tylko – ponowna laparotomia.

IMG_3969

Podczas zabiegu okazało się, że w tkance podskórnej zaczął tworzyć się ropień, a jelita była posklejane – w jamie brzusznej nie było typowej ropy, ale bardzo dużo włóknika. Przy kikucie macicy/w miejscu po usunięciu jajnikach było czysto. Octavia zaczęła tracić wagę, ponieważ nie były w stanie w pełni prawidłowo pracować. 2 dni później byłoby za późno. Ropa objęłaby pewnie otrzewną i jelita (włóknik między posklejanymi jelitami zamieniłby się również w ropę).

Po długim zabiegu jelita zostały od siebie odseparowane/oczyszczone, ropień usunięty. Rokowanie – ostrożne.

DSC05455

Octavia długo po zabiegu dochodziła do siebie. To było dla jej organizmu ogromne obciążenie, a jednocześnie jedyna nadzieja. Niestety to był dopiero początek. Miałam wrażenie, że to jakiś kiepski film, tym bardziej po tym co wydarzyło się w nocy.

U Auris pojawił się niewielki (znacznie mniejszy niż u Octavi) obrzęk. Tak naprawdę typowy obrzęk tkanek, obrzęk, który może się zdarzyć. Teoretycznie wszystko (prawie wszystko) wskazywało, że trzeba się wstrzymać z powtórną laparotomią. Tego dnia razem z Auris byłyśmy w gabinecie 3 razy. Na USG nie było widać żadnych nieprawidłowości poza niewielkim obrzękiem tkanek przy szyciu skóry, ale Auris schudła i to nie dawało mi spokoju. Profilaktycznie weszliśmy u Auris z antybiotykiem, lekiem na pobudzenie perystaltyki jelit i lekiem przeciwbólowym. Po początkowym stresie związanym ze zmianą miejsca Auris się rozkręciła. Zwiedzała kanapę, była aktywna, ale bobków było niewiele. Początkowe ustalenia dot. czwartkowej wizyty zmieniły się. W środę rano zabrałam Auris na laparotomię. Wynik – sytuacja analogiczna do sytuacji u Octavi, malutki ropień podskórny, dużo włóknika między jelitami i 1-2 mniejszej ogniska ropne. Przy kikucie macicy/w miejscu po usunięciu jajników – czysto. Rokowania – ostrożne. W czwartek mogłoby być za późno.

DSC05387

Tak wyglądały ostatnie dni i noce. Walka o dziewczyny przeplatała się z analizowaniem tego, co się wydarzyło. Jak się to się wydarzyło, że u Auris i Octavii – sióstr, towarzyszek z klatki, dziewczyn, które miały zabiegi w krótkich odstępach czasu (2 dni), doszło do takich powikłań pozabiegowych – złej reakcji na nici, sklejenia się jelit.

Oszukać przeznaczenie – to powinien być mój ulubiony film. To strasznie trudne, kiedy robi się wszystko – wszystko nie na 100%, na 150%, żeby było ok, a potem okazuje się, że to, przed czym próbujemy się uchronić, dopada nas ze zdwojoną siłą. Potęga podświadomości – ulubiona lektura, a może to po prostu kwestia doświadczenia i intuicji. Intuicja – trzeba jej zawsze ufać, nawet kiedy samemu zaczyna się wierzyć w to, że obłęd zastępuje rozsądek.

DSC05469

Sytuacja jest poważna, rokowania jeszcze długo będą ostrożne, ale dziewczyny zaczynają jeść samodzielnie (dodatkowo są dokarmiane) i co najważniejsze robią bobki. Są aktywne, radosne. Mają szansę. Octavia próbuje zrobić dziurę w dnie kartonorki, Auris znęca się nad drybedem. O niczym nie marzymy bardziej niż o tym, żeby udało nam się wygrać.

Kone i Syrenka wczoraj po raz kolejny pojechały na kontrole. Jest ok. Waga idealnie jak przed zabiegiem.

Poza tym podczas wczorajszej wizyty byli z nami Almatea i Rea (nasze berlińskie dziewczyny ze świszczącymi oddechami – stan bez zmian, chociaż lepiej o tyle, że bez świstów oskrzelowych, stabilnie, tylko Reę czeka zabieg usunięcia siekacza) oraz Cayenne, Macan i Pandora (wszystko ok).

W poniedziałek u doktora byli z nami również Ariel i Hati (pozabiegowo bez zarzutu, a żeby było „weselej” Ariel jest kolejną berlińską dziewczyną do zabiegu stomatologicznego – spod jednego zęba zaczyna wychodzić ropa), Mozart i Wagner (kontrola na 5) oraz Tulika – rutynowo wdrożyliśmy u Tuliki terapię ornipuralem.

Dzisiaj Verdi i Vivaldi zostali wykastrowani. Panowie mieli też korektę zębów.

W kontrolnym badaniu kału u Etiudy i Sonaty są jeszcze pojedyncze oocysty kokcydiów, u pozostałych królików – czysto (co tydzień badamy kontrolnie kał z 5-6 klatek).

czwartek w Azylu

DSC05475

DSC05476

DSC05480

DSC05484

DSC05489

DSC05490

DSC05495

DSC05503

DSC05507

DSC05508

DSC05509

DSC05514

DSC05516

DSC05519

DSC05517

DSC05531

DSC05537

DSC05542

DSC05546

DSC05556

DSC05552

DSC05559

DSC05561

podkład nie będzie leżał

DSC05569

„to my tu ustalamy porządek”

DSC05564

DSC05570

a poczucie estetyki u Boskich jest dalekie od naszego…,

o czym przekonujemy się boleśnie codziennie, bo każdy dzień w Azylu wygląda tak samo 

wszystko po to, żeby oni robili swoje porządki

DSC05574

Jutro w Azylu kolejny aktywny dzień.

dobranoc

IMG_3988

cdn.

1 Komentarz

  • Odpowiedź Marta K. 10 grudnia 2017 at 22:03

    Bo intuicja to nie jest żadna ściema, tylko coś, co faktycznie istnieje – a Ty Ola jesteś tego doskonałym przykładem. 😉

  • Napisz komentarz

    *