Fotograficznie, Z życia Azylu

Sobota (1.04.2017 r.)

1 kwietnia 2017

W czwartek stan Roosevelta gwałtownie się pogorszył. W ciągu dnia był bardziej przygaszony. Jeszcze przed wizytą u doktora był na wózku. Pił, jadł rodi. Godzinę później, kiedy byliśmy już w gabinecie zaczął gorzej oddychać. Podczas badania zaczął się wentylować. Okazało się, że ma bardzo niską temp. ciała – 34,2 st. – to był dla nas szok. To jest temperatura agonalna, mimo gorszego samopoczucia Roosevelta zupełnie nieproporcjonalna do jego zachowania. Dodatkowo doktor stwierdził silne szmery oskrzelowo-płucne i wyraźnie powiększone obie nerki, a co najgorsze pod wpływem stresu u Roosevelta pojawiły się objawy neurologiczne – lekkie drżenie głowy i oczopląs.

Krótko po podaniu pierwszych leków – antybiotyk, furosemidum, witaminy, płyny podskórne, Roosevelt leżał w transporterze i jadł zioła.Uspokoił się też oddechowo. Od czwartku stan Roosevelta nie uległ większej zmianie.

Roosevelt nie trzyma ciepła. Dzisiaj popołudniu temperatura podskoczyła do 36,7 st., ale przez ostatnie 1,5 doby wahała się w granicach 35-36 st. Roosevelt robi bobki, wydala mocz, podjada zioła. Nie protestuje przy karmieniu rodi. Jest słaby, ale dość stabilny oddechowo – dostaje furosemidum co 6-8 h, a jego zachowanie jest i tak nieproporcjonalne do temperatury ciała.

Wczoraj zrezygnowaliśmy ze zrobienia Rooseveltowi badań krwi. Przy zaburzeniach pracy układu krążeniowo-oddechowego najmniejszy stres może być zabójczy. Mam nadzieję, że w tym tygodniu uda nam się to zrobić i ustalić przyczynę tak nagłego pogorszenia. Na pewno pewnie symptomy wskazują na postać encephalitozoonozy, a problemy z nerkami mogą być efektem tego, że Roosevelt wydala mocz, kiedy pęcherz jest przepełniony, chociaż do tej pory pod tym względem było dobrze.

Sytuacja na pewno jest bardzo poważna. Dzisiaj w nocy za każdym razem, kiedy zaglądałam do Roosevelta, bałam się, że coś złego się wydarzyło.

(kiedy zaczynałam tworzyć ten wpis Roosevelt miał 36 st. temp., a teraz po kilku godzinach nie ma nawet 34 st…)

***

Na szczęście wokół dzieje się też wiele dobrego. Przetrwaliśmy jesień i zimę, nadeszła upragniona wiosna, a wiosną mimo wszystko jest lepiej.

Niewiele rzeczy może tak poprawić humor jak rabbitterapia na azylowym wybiegu. Przed nami jeszcze dużo pracy zanim wybieg będzie się godnie prezentować (wszystko jest zaplanowane!), ale dzisiaj przy okazji prac porządkowych pierwsi podopieczni Azylu mogli poczuć wiosnę!

Wczoraj na wybiegu ciężko pracowali Jola & Radek – to była przyjemność zobaczyć dzisiaj odmieniony wybieg, na którym nie zalega tona liści…, dzisiaj Magda  Wstępnie udało się zasypać dziury, ale patrząc na zachowanie Boskiego, nie mamy złudzenia, że wkrótce wybieg pokryją nowe nory. Przed nami m.in. odnowienie wolier i przygotowanie nowej piaskownicy, ale już przyjemność.

piasek jest już częściowo wymieniony

(pomoc pracowników schroniska jest często niezastąpiona )

IMG_6052.JPG

Teraz przed nami 6 – 7 miesięcy sezonu. Wybieg to ogromna radość dla naszych podopiecznych, ale również dla gości i wolontariuszy. Poza tym pełni też rolę edukacyjną. Wiele osób zatrzymuje się przy wybiegu i pyta o króliki. Wiele osób dzięki temu uświadamia sobie, że istnieje problem bezdomności królików.

Na zdjęciach możecie podziwiać Boskiego, Gilberta, Minnie i Tulikę. Pierwsze piruety w powietrzu mamy za sobą!

DSC01834.JPG

DSC01822.JPG

DSC01819.JPG

DSC01814.JPG

DSC01811.JPG

DSC01808.JPG

DSC01797.JPG

DSC01787.JPG

DSC01821.JPG

DSC01778.JPG

DSC01769.JPG

DSC01765.JPG

DSC01761.JPG

DSC01756.JPG

DSC01744.JPG

DSC01732.JPG

DSC01728.JPG

DSC01722.JPG

DSC01720.JPG

DSC01718.JPG

DSC01716.JPG

DSC01713.JPG

DSC01711.JPG

DSC01706.JPG

DSC01699.JPG

DSC01697.JPG

DSC01689.JPG

DSC01687.JPG

DSC01678.JPG

DSC01669.JPG

DSC01668.JPG

DSC01662.JPG

DSC01660.JPG

DSC01793.JPG

DSC01658.JPG

DSC01653.JPG

DSC01642.JPG

DSC01640.JPG

DSC01634.JPG

DSC01632.JPG

DSC01619.JPG

DSC01615.JPG

DSC01614.JPG

DSC01607.JPG

DSC01595.JPG

Response code is 404

Dzisiaj wieczorem pod naszą opiekę trafił nowy podopieczny. Podobno został znaleziony w parku, ale w to wątpię, chyba, że razem z królikiem znaleziono koc. Poza tym wygląd łap wskazuje na to, że krótko przed przyniesieniem do Azylu ktoś wyjął go z zasikanej klaki.

IMG_6047.JPG

Król ma mocne pododermatitis – krwawi, całe łapy i ogon są mokre od moczu. Już wprowadziliśmy u niego baneocin (maść witaminową), a w poniedziałek chłopaka zbada doktor.

Jutro przekażę Wam też garść pozytywnych informacji z frontu adopcyjnego oraz informacja z czwartkowej wizyty u doktora 

Brak komentarzy

Napisz komentarz

*