Czytając kolejny interesujący komentarz, dotyczący naszej działalności, umieszczony pod wpisem na blogu z dnia 17.01., chciałam zareagować. Napisałam kilka zdań w odpowiedzi na przenikliwe spostrzeżenia osoby komentującej i doszłam do wniosku, że zasadniczo to co myślę, mogłabym wyrazić w kilku niecenzuralnych słowach (co już uczyniłam i jeszcze niejednokrotnie uczynię – ściany Azylu i gabinetu doktora słyszały już wiele), więc nie napiszę nic. Tak będzie zabawniej.
Czwartkową wizytę u doktora zakończyliśmy przed północą. Po krótkiej nocy zaczął się kolejny dzień pracy. Plan dnia został zrealizowany i tak dotrwaliśmy do wieczora (nie dość, że trwonimy pieniądze na leczenie nierokujących zwierząt – Duszek…- wstydź się, nie rokujesz, a żyjesz…, to jeszcze czas ucieka nam między palcami).
Podczas czwartkowej wizyty u doktora badania kontrolne zaliczyli kolejni podopieczni Azylu, którzy w ostatnim czasie zostali poddani zabiegom kastracji.
Asti
Barcelona
Columbia
Igiełek
Hiszpania
Matsudo
Nicea
W przypadku Nicei nadal kontynuujmy podawanie penicyliny, ale wszystko wskazuje na to, że nasza walka dobiega końca i zakończy się sukcesem, natomiast stan pozostałych pacjentów pozabiegowych nie budzi zastrzeżeń.
Duszek czuje się dość dobrze. Kaszle – jak to Duch, schudł 5 dag – ropa wyniszcza i stąd może postępować proces utraty wagi, ale poza tym dopisuje mu bardzo dobry nastrój. Ma ładny apetyt, który daje nadzieję, że jeszcze odzyska utracone 20 dag, jest aktywny, robi wokół siebie dużo zamieszania.
Rana po zabiegu nie wygląda zbyt atrakcyjnie, ale nie gromadzi się w niej ropa. To nie wpływa w żaden sposób na samopoczucie Duszka.
Gilbert mnie martwi. Jest bardzo aktywny, wciąż dość mocno pobudzony, ale ma niewielki apetyt. Jednocześnie robi bobki, a dziąsła w miejscu po usunięciu siekaczy goją się bardzo dobrze. W jamie ustnej u Gilberta nie ma ropy, ani żadnego stanu zapalnego.
We wtorek zabierzemy chłopaka na badanie kontrolne krwi.
Tokio i Vitoria wczoraj zostały wykastrowane. Teraz czeka je rekonwalescencja po zabiegu, ale już wkrótce będą gotowe, aby opuścić Azyl i trafić do adopcji.
Tokio
Vitoria
Dzisiaj zabiegowi kastracji zostały poddane kolejne brzozowskie dziewczyny – Siena i Toyota. Jeśli rekonwalescencja po zabiegach przebiegnie bez problemu, już wkrótce dziewczyny będą mogły opuścić Azyl.
Zgłoszenia w sprawie domów stałych lub domów tymczasowych dla azylowych uszu przyjmujemy mailowo: fundacja@azyl.torun.pl.
Muszę przyznać, że zanim uświadomiono nam jak jesteśmy rozrzutne, zrobiłam zdjęcie kosza wypełnionego ziołami, aby pokazać ile ziół dziennie zjadają (bynajmniej nie po to, żeby płakać…). Wiem, że to nieoszczędne, ale cóż zrobić – zawartość takiego kosza to dla królików z Azylu jeden posiłek (nie wspominam o prawie 40 królikach przebywających jeszcze na kwarantannie). Poza tym zjadają 2-3 paśniki siana dziennie i z apetytem podjadają siano i zioła przebywając na wybiegu.
Skoro o rozrzutności mowa, w Azylu wyjątkowo cenimy sobie czystość. Przyznam szczerze, że np. zużywamy dużą ilość ręczników papierowych. Klatka (w środku a nawet na zewnątrz, ponieważ fronty klatek też się brudzą), podłoga, regały, zlew itd. – podczas każdego dyżuru trzeba ogarnąć to wszystko. Dyżur nie polega tylko na wymienieniu pelletu w kuwetach oraz napełnieniu paśników i poideł. Azyl to nie ma być przechowalnia, gdzie królikom zapewniamy minumum socjalne – wodę, powietrze i pokarm. Azyl ma być dla nich najlepszym przystankiem w oczekiwaniu na nowe domy. To był nasz cel i podstawowe założenie, które leżało u podstaw utworzenia Azylu ponad 5 lat temu, a to nie wszystko. Wciąż mamy nowe marzenia i plany do zrealizowania – zawsze może być jeszcze lepiej – bezwstydnie i dumnie będziemy do tego dążyć.
Boski kontroluje stan octu i zmiotek!
I jeszcze trochę azylowej prozy:
tak wygląda zmiotka po tygodniu użytkowania (1 z 6 nowych zmiotek kupionych w tym miesiącu), przy czym każdego dnia używamy kilku zmiotek albo jak kto woli każ∂ego dnia niszczymy kilka zmiotek.
Oczywiście tego rodzaju drobiazgi kupujemy ze środków własnych, stąd burżujski Ajax o ulubionym zapachu ; )
***
W podróż do domu tymczasowego w Szczecinie wyruszył nasz adopcyjny (brzozowski) Santiago, a do DT w Toruniu trafiła wczoraj Granada.
Dzisiaj do domu stałego w Bydgoszczy pojechała piękna Columbia.
Dziękujemy za domy dla naszych uszu i prosimy o więcej :*
cdn.
14 komentarzy
Szacunkowo obliczyłem ile gram pelletu zużywa Azyl na jednego królika dziennie i porównałem to ze zużyciem pelletu na moje króliki. Okazało się, że używam wg. szacunków ok. 50-70 gram pelletu więcej niż Azyl.
Czy to czyni mnie krezusem pelletu? 😉 Może i tak, wobec tego obiecuje częstsze wsparcie dla azylowych podopiecznych, niech pławią się w pellecie i poczują luksus suchych skoków i omyków. 😉
Krezus Pelletu 😀
Nie przejmujcie sie chodz wiem ze czasem ciezko ja mam tylko dwa krola wale balagania za pieciu pozdrawiam
Ostatnie komentarze „Pani Sylwii” zostały skasowane. Jeśli pojawią się kolejne komentarze, również zostaną usunięte.
Przeczytałem komentarze Pani Sylwii bo prosiło mnie dziecko , jest w nich dużo cennych spostrzeżeń , które należałoby przeanalizować a nie szczycić się ośmieszaniem Pani Sylwii publicznie , razem ze swoimi znajomymi . Ja także więcej nie wpłacę na Azyl . Pozdrawiam .
Rozumiemy. Każdy sam dezyduje o tym, na jaką organizację przeznacza darowizny.
Z ciekawości, które spostrzeżenia Pani Sylwii uważa Pan za szczególnie cenne? Może będziemy się w stanie do nich odnieść. Niestety ani podawanie tabletek na wątrobę (Ornipural to rozwiązanie o wiele skuteczniejsze, bez porównania do wielotygodniowego podawania Essentiale forte czy Sylimarolu po 3 razy dziennie, które stosowaliśmy kilka lat temu), ani stosowanie trocin (przerabialiśmy wiele lat temu – jest to koszmar dla zwierząt i ludzi), ani tym bardziej uwaga o tym, że „wszyscy lekarze weterynarii uważają, że króliki chłodza się leżąc w moczu”, nie przemawiają do nas. Ma na to wpływ wieloletnie doświadczenie, jakie zdobyliśmy zajmując się ponad tysiącem królików. Chętnie wymienimy się doświadczeniami z organizacją, która działa na podobną skalę, jak nasza. Bo póki co, cały czas pozostajemy przy porównywaniu tego, co sprawdza się w jednoosobowej działalności gospodraczej z rozwiązaniami dla dużego przedsiębiorstwa.
A jeśli chodzi o eutanazję- dokonujemy ich, ale nie zawsze piszemy, kiedy to była nasza decyzja, a kiedy zwierzę odeszło bez „pomocy”. W tej kwestii ma prawo decydować tylko i wyłącznie opiekun tego konkretnego zwierzęcia wraz z prowadzącym lekarzem weterynarii, ani pani Sylwia, ani żaden inny darczyńca. Jeśli czegoś nauczyliśmy się przez te lata, to właśnie tego, kiedy jest „ten moment”.
Większości osób komentujących niestety nie znamy, więc trudno za nie ręczyć.
Pani Sylwio, w internecie nikt nie jest anonimowy i to, że zmienia Pani maila, nie oznacza, że zmienia Pani IP. Ojjj… nieładnie 🙂
Pani Sylwio, napisała Pani już raz, że nie będzie nas Pani wspierać. Rozumiemy to i przyjmujemy do wiadomości. Proszę o zakończenie tej bezsensownej dyskusji.
Mimo że już wczoraj córka przytoczyła mi kilka komentarzy z dyskusji, pod postem z 17. stycznia, to – nie mając czasu, żeby zajrzeć wczoraj – dziś przeczytałam całą dyskusję. Przyznaję, sama się (już wcześniej) zdziwiłam, kiedy zobaczyłam zdjęcie tony peletu z podpisem, że to na miesiąc. Ale zamiast się obruszać na Waszą rozrzutność, po prostu zadałam sobie trud, by policzyć i choć liczyłam z grubsza w pamięci i nawet zawyżyłam wynik, wyszło mi, że to wcale nie jest dużo. A propos przytoczę stare przysłowie: „Dobrymi radami piekło wybrukowane.” A przy okazji życzę Wam takich funduszy na działalność, żebyście mogli być rozrzutni bez przeszkód. 😀
Że też uszate sa takie wredne/ złośliwe …jedzą, skaczą, bobkują. Generalnie życie jest nieekonomiczne a jak coś to zamiast myć można się wietrzyć. Jesteście super, pozdrawiam gorąco
Ej tez chce zaistniec na fb….Tylko nie wiem czy wymysle wieksza glupote…..(Moze ostatnio wymyslilam…Nie )czarny humor rzadzi
Patrząc na to co robią Boscy panosząc się po Azylu (co robią z podłogą w ciągu 15 minut po jej wyszorowaniu) to faktycznie jej mycie to strata czasu 😛 Albo taki Mumbaj czy Peru – minutę po powrocie do klatki robią rzut kuwetą 😛
Nasi podopieczni zasługują na taką „rozrzutność” 🙂
Leczenie królików, co za rozrzutność, przecież można je usypiać 😀 Udziela mi się czarny humor.. 😀 Sprzątanie? Po co! Zaraz będzie brudno 😀