Z życia Azylu

Wtorek (4.10.2016 r.)

4 października 2016

Dzisiejszy wpis jest niekompletny – życie w Azylu jest dość nieprzewidywalne nie tylko w przypadku zwierząt, ale rano udało mi się stworzyć podsumowanie wczorajszej wizyty u doktora.

Zapraszam do lektury  : * Dzisiaj wyjątkowo bez zdjęć.

Samopoczucie Ateny w ostatnim czasie poprawiło się. Co więcej, Atena przybrała na wadze. Jeszcze tydzień temu ważyła 2,100 kg, a wczoraj waga wskazała 2,400 kg – tylko 10 dag brakuje nam do najwyższej wagi, którą udało się Atenie osiągnąć.

Lepsze samopoczucie Ateny to jest stan przejściowy – nie da się zapomnieć o przerzutach nowotworowych, ale wola życia Ateny jest ogromna. Atena jest dowodem na to, jak ważne jest leczenie paliatywne i jak wiele dobrego można jeszcze zyskać, a życie Ateny to też życie Gai…

Boski czuje się dobrze. Pod okiem nie gromadzi się ropa. O ostatnich wydarzeniach przypomina tylko zgrubienie tkanek oraz przetoka, którą musimy oczyszczać – niestety przetoka jest dość głęboka i dochodzi aż do kości oczodołu.

Boski utrzymuje prawidłową wagę, ma apetyt i nie opuścił go dobry nastrój.

U Duszka utrzymuje się silna tkliwość krtani/tchawicy. Wzmożone szmery oskrzelowe dotyczą już nie tylko lewej strony klatki piersiowej, ale również prawej. Na zdjęciu RTG nie widać już wyraźnego otorbionego ropnia, tylko jego zarys, a poza tym zmiany wskazujące na liczne, mniejsze ropnie obejmujące płuca. Poza tym standardowo znacznie powiększone serce, które unosi tchawicę.

Duszek dość często kaszle, a kiedy się zestresuje słychać u niego rzężenie, ale nie opuszcza go dobry nastrój – to po prostu trzeba zobaczyć. Nawet w gabinecie u doktora daje temu wyraz, kiedy walczy z podkładem w transporterze.

Ostatnio zamiast penicyliny wprowadziliśmy u Duszka cefaleksynę. Poza tym nadal otrzymuje furosemidum, enarenal i flegaminę, która ma ułatwiać mu odkrztuszanie gęstej wydzieliny z krtani/tchawicy.

Gaja czuje się dość dobrze. Jest chuda, ale ma całkiem ładny apetyt. Po ostatnim zabiegu widzę też pozytywną zmianę w jej zachowaniu. Na widok nasion słonecznika, pestek dyni i rodzynek reaguje szaleńczą radością. To nas cieszy. Nie oczekujemy od Gai więcej…

Interwencyjna Granada wyrosła na piękną i silną dziewczynę. Baliśmy się o nią, kiedy walczyła z wirusem, była bardzo osłabiona, a naszą jedyną nadzieją był interferon.

Dzisiaj Granada waży dwukrotnie więcej niż miesiąc temu. Jest zdrowa.

Kordonek wizytę kontrolną u doktora zaliczył bez większych problemów. Chociaż wciąż kwalifikuje się do usunięcia wszystkich zębów, po ostatnim zabiegu jego stan znacznie się poprawił. Kordonek nie ślini się, w jamie ustnej nie gromadzi się ropa, a oko wygląda bardzo dobrze – kilka tygodni temu tworzył się już ropień zagałkowy.

Poza tym rana po usunięciu zewnętrznego ropnia zagoiła się bez zarzutu.

Wiemy, że to wszystko jest pewnie chwilowe, bo prędzej czy później zęby Kordonka dadzą o sobie znać i ten problem będzie z nami już zawsze, ale teraz cieszymy się ze znacznej poprawy jego stanu.

Historia Kordonka bardzo przypomina historię Ameliego i oby panowie czuli się tak jak teraz jak najdłużej.

Dzisiaj poznaliśmy wyniki biopsji Makalu. Na pewno nie mamy do czynienia z chłoniakiem, a jak wynika z przeprowadzonych badań – charakter komórek wskazuje na mięsaka. To dla nas bardzo zła wiadomość, ponieważ w tym przypadku nie mamy możliwości zastosowania leczenia onkologicznego. W związku z tym w czwartek wykonamy u Makalu kontrolne USG i ostatecznie zdecydujemy czy jest sens poddawać ją zabiegowi.

Póki co stan Makalu nie uległ żadnej zmianie. Makalu utrzymuje wagę, wciąż ma też powiększone węzły chłonne – w tej chwili jednostronnie, a w jej jamie brzusznej wyczuwalny jest guz nowotworowy. Mam nadzieję, że jutro/pojutrze poznamy wyniki i wtedy zdecydujemy co dalej, chociaż wiemy, że nie mamy zbyt dużej alternatywy. Wystarczył miesiąc od usunięcia guzów nowotworowych macicy, aby u Makalu pojawiły się przerzuty, a to fatalnie rokuje.

W przypadku Makalu wciąż pozostaje aktualny apel o dom tymczasowy lub mówiąc wprost o dom stały, bo chociaż bezsilność boli tak samo, jak zaboli kiedyś jej śmierć, podarowanie domu królikowi takiemu jak Makalu to wszystko rekompensuje…

Mała Pampeluna była jednym z królików, który otrzymywał interferon. Leczenie przyniosło oczekiwany efekt. Krtań/tchawica Pampeluny nie jest tkliwa. Jest dobrze.

Pocieszka czuje się raz lepiej, raz gorzej. Praca jej jelit jest mało stabilna – prawidłowe bobki przeplatają się z biegunką. Nerki nie funkcjonują prawidłowo – są bardzo powiększone, a Pocieszka wydala dużą ilość moczu. Przewlekła niewydolność nerek i wątroby dość znacznie wpływają na stan ogólny Pocieszki, a my poza stosowanym u Pocieszki przewlekłym leczeniem, możemy pomagać jej doraźnie, kiedy coś się dzieje – np. kiedy dochodzi u Pocieszki do osłabienia organizmu, z zw. z czym na obniżoną temperaturą ciała albo kiedy dla równowagi u Pocieszki występuje gorączka. Do tego wszystkiego dochodzi silny niedowład, związany ze zmianami zwyrodnieniowymi kręgosłupa i problemy z zębami. Komplet.

Na szczęście mimo wszystko samopoczucie Pocieszki jest dobre. Ma ładny apetyt, utrzymuje dobrą wagę. Niezmiennie dajemy radę, borykając się od czasu do czasu z potknięciami. Oby tak było jak najdłużej.

Stan zdrowia naszej małej interwencyjnej Pragi doktor ocenił jako bardzo dobry. Krtań/tchawica są czyste. Zero tkliwości. Waga – prawidłowa. Trudno uwierzyć w to, ze kilka tygodni temu cudem udało nam się ocalić jej życie…Wtedy, kiedy Praga leżała bezwładna w transporterze, trudno było w to wierzyć.

Wenecja jest wciąż mniej stabilna niż Praga. Nie ma dużej niedowagi, ale 80 dag to jeszcze trochę zbyt mało. Poza tym ma wciąż tkliwą krtań i tchawicę, dlatego wprowadziliśmy u niej dodatkowo antybiotyk. Mamy nadzieję, że jeszcze 1-1,5 tygodnia i Wenecja wyjdzie w pełni na prostą.

cdn.

Brak komentarzy

Napisz komentarz

*