Nie wiem od czego zacząć. W ciągu ostatnich kilkudziesięciu godzin wydarzyło się tak dużo, że trudno to ogarnąć.
Kilka dni temu dotarły do nas informacje o królikach, przebywających w fatalnych warunkach w karczmie w okolicy Gorzowa Wielkopolskiego. Natychmiast poinformowałyśmy o tym Pogotowie dla Zwierząt, które na naszą prośbę wczoraj przeprowadziło tam interwencję. Wszystko zaczęło się zresztą w środę popołudniu, jednak aby dotrzeć do miejsca docelowego Pogotowie dla Zwierząt najpierw musiało pokonać ponad 500 km, dlatego sama interwencja odbyła się w czwartek rano.
Wczoraj rano otrzymałam telefon o 23 królikach odebranych w ramach interwencji. Króliki przebywały w fatalnych warunkach, m.in. nie były w żaden sposób zabezpieczone przed deszczem.
Mając kilka godzin na przygotowanie Azylu do przyjęcia 23 królików, zaczęłyśmy działać. Po kilku godzinach wszystko było gotowe. W między czasie z Azylu wyjechało kilku naszych podopiecznych – w tym miejscu chcemy podziękować wszystkim, którzy natychmiast zareagowali na naszą prośbę.
Do domów tymczasowych pojechali: Ciecierzynka – do Pani Małgosi w Toruniu, Ernest – do Pani Małgosi z Bydgoszczy, Ingrid – do Oli z Bydgoszczy, Kokilka do Beaty i Rafała z uszatkowa, a także Viola do Agaty z Bydgoszczy.
Wspaniali mieć takich przyjaciół : *
Wszystko, co wczoraj działo się w Azylu było potężnym logistycznym przedsięwzięciem, zaczynając od transportów dla królików, przez przygotowanie transporterów tak, żeby w Azylu zostało jeszcze kilkanaście transporterów potrzebnych do wyjazdu do doktora. Sytuacji nie ułatwiał deszcz, które padał przez cały dzień i doprowadzał nas momentami do szału (mnie na pewno! ; ))
Przed godziną 16 na terenie schroniska stanęła karetka Pogotowia dla Zwierząt. Sprawnie umieściliśmy wszystkie króliki w klatkach. Za 1,5 godziny mieliśmy być u doktora. Wszystko było zgrane – wyjazd królików z Azylu do Bydgoszczy, podanie leków, przygotowanie królików do wyjazdu do doktora, transport. Jak to jednak w życiu bywa lepiej nic nie planować i chociaż Azyl może funkcjonować tylko dzięki świetnej organizacji i planowaniu, musimy umieć też działać natychmiast. Tak było tym razem.
Kiedy miałam przekroczyć próg swojego domu, dostałam telefon o krótkiej treści – Ola potrzebny jest samochód z Torunia do gminy Kikół, weź 2-3 transportery i aparat, będziemy czekać karetką obok kościoła. 10 minut później byliśmy już w drodze do wsi oddalonej ok 40 km od Torunia w drodze na Warszawę. Wtedy nie wiedziałam jeszcze o co chodzi.
Na miejscu okazało się, że Pogotowie dla Zwierząt jadąc w kierunku Warszawy przeprowadziło kontrolę miejsca, w którym jakiś czas temu była głośna interwencja, w wyniku której odebrało kilkadziesiąt psów. Niestety mimo sądowego zakazu trzymania zwierząt i wyroku skazującego za znęcanie się nad zwierzętami w tym samym miejscu po raz kolejny pojawiły się zwierzęta. Wśród nich tym razem były też króliki. Jak się okazało 3 dorosłe króliki, 6 1,5-2 tygodniowe maluchów i jeden 4-tygodniowy maluch.
6 maluszków siedziało skulonych obok budy. Pozostałe króliki w panice biegały wokół tej budy. Króliki siedziały w błocie, odchodach, wśród nich był 1 martwy osesek, który również przyjechał z nami do Torunia w celu dokonania oględzin.
Na miejscu była obecna policja, która asystowała Pogotowiu dla Zwierząt w odbieraniu zwierząt. Po wykonaniu zdjęć i załatwieniu formalności (pomijam oczywiście kwestie uboczne każdej interwencji, związane z zachowaniem właścicieli zwierząt) ruszyliśmy z królikami w drogę powrotną do Torunia.
W tym czasie zaczęła się już nasza wizyta u doktora. Chyba z uwagi na fatalną pogodę, tym razem udało się wejść o czasie. W gabinecie było 26 królików, a ja wiozłam kolejne.
Kiedy dojechałam do doktora, maluchy odebrany w wyniku interwencji z okolic Gorzowa były już zbadane (mamy 2 mioty młodych królików), badanie kontrolne miał już za sobą również Kordonek oraz Paprotka. Wtedy zaczęliśmy cd. walki.
Chociaż hasło 36 królików brzmi przerażająco i sama nie wiedziałam, czy damy radę, wszystkie króliki zostały przebadane. Zapadły też decyzje co do dalszego leczenia.
Lista chorób królików z obu interwencji jest długa.
U kilku królików z okolic Gorzowa występuje kiła. Mamy też króliki niedożywione (w tym bardzo niedożywione maluchy) oraz króliki otyły, u których mocno wyczuwalna jest wątroba. Do tego wszystkie króliki mają wszy. Przerośnięte pazury występują obok wyłamanych pazurów, stan sierści jest fatalny. Ze strachem myślę o tym, że badania kału mogą wykazać kokcydiozę.
Już wczoraj u części królików weszliśmy z penicyliną. Jutro musimy wejść z penicyliną u kolejnych królików. Wszystkie króliki z interwencji powinny dostać serię lydium na odporność – u królików wyciągniętych z takich warunków istnieje ogromne ryzyko rozwoju jakiejś infekcji, dotyczy to zwłaszcza maluchów. Poza tym z uwagi na obecność musimy zaaplikować im ektopar.
Stan zdrowia jednego z maluchów jest bardzo poważny. Był skrajnie niedożywiony i osłabiony, o czym świadczyła również zbyt niska temperatura ciała. Miał silne wzdęcie. W związku z tym już wczoraj wieczorem weszliśmy u niego z antybiotykiem. Podejrzewamy u niego kokcydiozę.
Dzisiaj maluch czuje się odrobinę lepiej. Jest bardziej ożywiony. Wczoraj kiedy jechałam z nim z Azylu do domu, bałam się, że już się poddał. Sytuacja nadal jest jednak mało stabilna.
Jego rodzeństwo również jest niedożywione. Wczoraj maluchy miały wzdęcia, ale ich stan ogólny był lepszy.
Wśród tej interwencyjnej grupy jest też królik, który bardzo przypomina mi Lubczyka z interwencji w Mosinie. Wychudzona, wyglądająca jak cień królica ze starym złamaniem łapy i mocnym pododermatitis, w której widzę ogromną wolę życia. Kiedy tylko wczoraj włożyliśmy ją do klatki, zaczęła jeść. Myślę, że mogłaby zamieszkać w koszu z sianem i ziołami i w tej chwili niewiele więcej potrzeba jej do szczęścia.
podczas wizyty u doktora
Wśród królików z gm. Kikół mamy świerzb. Dwie dorosły samice mają bardzo silny świąd i związane z tym rany na skórze, a co ciekawe również maluchy – 1,5 – 2 tyg. maluchy również wykazują objawy świądu, z tym że ani im ani ich matce nie możemy póki co zaaplikować leków.
mama maluchów
Jak widać na zdjęciu mama maluchów ma problem z przednią, prawą łapą – zamiast prawidłowo wykształconej łapy ma tylko kikut.
Zarówno ona jak i druga samica mają potężne macice. Wczoraj początkowo nie wiedzieliśmy, która samica jest matką maluchów – króliki były razem. Kiedy włożyliśmy im do transportera brązową samicę, małe rzuciły się na nią, chcą znaleźć sutki, ale ona była koszmarnie zdenerwowana. Na szczęście zachowanie drugiej samicy (biało-czarnej) zdradziło, że to ona jest matką maluchów. Dzięki temu mają większą szansę na przeżycie. Póki co mam wrażenie, że cała 6 rozwija się podobnie. Trzymają się razem. Żaden maluch nie został odrzucony. Śpią zatulone pod sianem, czasami wychodzą z gniazda i biegają po klatce, ale pilnuję, żeby jak najwięcej czasu były w gnieździe, chociaż…do wczoraj leżały odkryte w błocie…
przed interwencją
chwilę po odbiorze
w domu
Dzięki temu kilka królików z kwarantanny mogliśmy przenieść do Azylu, a tam zrobić miejsce dla interwencyjnej ekipy.
Dorosły samiec odebrany w wyniku wczorajszej wieczornej interwencji to królik angora, którego sierść mówi chyba wszystko. Niestety nie jest to jego jedyny problem. Przede wszystkim nasz kołtun ma ropny wysięk z prawego oka i ropny katar, z zw. z czym już wczoraj wieczorem wprowadziliśmy u niego marbocyl. Poza tym robi mało bobków i ma niewielki apetyt.
Bardzo martwi nas również 4-tygodniowy maluch. Podejrzewałyśmy, że jego matką jest druga samica (brązowa), która również ma mleko w sutkach, ale nie aż tyle, ile matka 6. Niestety musieliśmy jednak dzisiaj odseparować samicę od malucha, ponieważ go atakowała. Mały ma niewielki apetyt, robi bobki, ale w niewielkich ilościach. Jest też bardzo wyciszony.
Dzisiaj maluch nocuje u Oli : *
(edycja: w trakcie tworzenia wpisu stan malucha się poprawił ; ))
(kolejna edycja: mały kręci binki w powietrzu!)
W weekend nadamy całej bandzie imiona, będziemy Was też z nimi oswajać ; ) (zresztą nie tylko z nimi, bo ostatnio do Azylu trafiło wielu innych podopiecznych, a brak aparatu trochę utrudnił nam życie).
Dzisiaj przedstawiamy Wam króliki z 2 interwencji w skrócie (na zdjęciach poniżej nie ma matki z maluchami).
1. samiec
2. samiec
3. samiec
4. 1. samiec
4.2. samiec
5. samica
6. 1. samiec
6. 2. samica (matka średniaków)
7. 1. samica
7. 2. samica
7. 3. samica
10. rodzina (maluchy 3-4 tyg.)
10. 1. matka
10. 2. samiec
10. 3. samica
10. 3. samiec
10. 4. samiec
10. 5. samiec
10. 6. samica
11. samica
12. rodzeństwo najsłabszego rudzielca
12. 1. samica
12. 2. samica
12. 3. samica
10. 4. samica
interwencja gm. Kikół
puchacz
matka, która okazała się nie być matką 6 ; )
maluszek
Mam nadzieję, że o niczym zapomniałam, chociaż szczerze w to wątpię 😛
Jutro napiszę też więcej o stanie zdrowia Kordonka, który niestety budzi duże zastrzeżenia, a także o nowym króliku, który został przyniesiony do Azylu z powodu…alergii! (coś nowego)
Kordonek
Kordonek przyjechał do nas w czwartek wieczorem
Alergik
Wczoraj dwa króliki z interwencji w okolicy Gorzowa Wielkopolskiego trafiły pod opiekę Stowarzyszenia Arbuz – dziękujemy za pomoc!
Mamy też do Was ogromną prośbę o pomoc w transporcie:
Szukamy transportów na trasach:
TORUŃ -> WARSZAWA
TORUŃ -> BYTOM
TORUŃ -> WROCŁAW (dla Antaresa i Syriusza do DT!)
W związku z ostatnimi wydarzeniami musimy Was też prosić o pomoc finansową i rzeczową dla naszych podopiecznych. Na pewno napiszemy jeszcze dokładnie czego potrzebujemy, ale jedno jest pewne – koszty leczenia ( badań krwi, leków i zabiegów) oraz utrzymania tej gromady będą ogromne, a jeszcze przed interwencją nasza sytuacja nie była łatwa.
Prosimy, bądźcie z nami. Bez Was sobie z tym nie poradzimy.
Przelewy krajowe:
PKO Bank Polski SA
nr konta 72 1440 1387 0000 0000 1533 1348
Na koniec chciałabym podziękować wszystkim, dzięki którym przetrwaliśmy ostatnie dni – to nie miałoby szansy na powodzenie, gdybyśmy nie byli razem :
Ogromne podziękowania kierujemy również do Pogotowia dla Zwierząt – Grzegorz, Justyna dziękujemy za szybki i skuteczny ratunek dla królików, które wciąż przez wiele osób również z organizacji prozwierzęcych są traktowane jak zwierzęta gorszej kategorii.
W tym miejscu chcemy podkreślić, że obie sprawy będą kontynuowane na drodze prawnej, a miejsca, z których odebrane zostały zwierzęta, nie zostaną zapominane.
Jutro walczymy dalej. Teraz przed nami strasznie ciężkie dni.
7 komentarzy
[…] http://www.azyl.vot.pl/2016/07/piatek-15-07-2016-r/ […]
Ja uwazam ze koneks Hammurabiego powinienbyc wznowiony i osoby ktore popelnily takie okrucienstwo sami powini go doswiadczyc.Trzymam kciuki za was i kroliczki
W Azylu powinno być właśnie miejsce dla takich królików – uratowanych z interwencji. Tymczasem ludzie oddają z byle jakich powodów, zajmując miejsce tym najbardziej tego potrzebującym.
W Azylu jest miejsce dla wszystkich potrzebujących królików, aby te niechciane i oddane z błahych powodów nie kończyły na łąkach, w lasach czy w piwnicach.
Jeżeli znajdziecie transport do Wrocławia to stąd mogę dowiezc uszaka do Bytomia 😉
Jesteście Aniołami O:-)
Dużo siły na najbliższe dni!