Dzień Otwarty w Azylu to dla nas symboliczne urodziny. W kwietniu 2012 roku z ekscytacją wprowadzaliśmy się do wyremontowanego własnymi rękami niewielkiego pomieszczenia znajdującego się przy Schronisku dla Zwierząt w Toruniu. Byliśmy pierwszym takim miejscem w Polsce, przecieraliśmy szlaki, mimo wszystko odrobinę niepewni, jak to się potoczy. W maju tego samego roku zorganizowaliśmy pierwszy dzień otwarty – była nas garstka i świętowaliśmy we własnym gronie. Z roku na rok zjeżdżało się do nas coraz więcej miłośników królików, darczyńców i wspierających Azyl. I choć podczas 3. i 4. Dnia Otwartego pogoda nie dopisywała, zawsze bawiliśmy się świetnie.
Każdy Dzień Otwarty był dla nas potwierdzeniem wagi tego, co robimy na co dzień. Czuliśmy, że są z nami ludzie, którym zależy na dobru królików, którzy chcą je ratować, dbać o nie i wspierać Azyl. Atmosfera zawsze była serdeczna, goście zawsze dopisywali. Ale w tym roku było tak fantastycznie, że aż trudno to opisać!
5. Dzień Otwarty w Azylu – co się działo?
Wczoraj spotkaliśmy się z Wami po raz piąty. Tym razem pogoda była piękna i upalna – na szczęście Azyl położony jest w cieniu parku, na wybiegu i przed Azylem jest przyjemny cień, zawsze można odpocząć nawet w gorący, lipcowy dzień.
Przygotowania trwały cały piątek: dokładne sprzątanie Azylu wraz z dezynfekcją oraz porządki na wybiegu. W sobotę od wczesnego poranka czekaliśmy na Was na miejscu. Pierwsi goście przyjechali już o 11:00. Zaczęły napływać prezenty i wkrótce było ich już tyle, że trzeba było je przewozić do azylowej przechowalni na taczkach 🙂
Wszystkie króliki hasały po wybiegu. Naszych podopiecznych można było głaskać do woli. Wiele osób przyjechało specjalnie na audiencję do Boskiego – choć gnom wraz z Sarabi zamknięty był w jednej z wolier, ale widać było, że czuje się całkiem dobrze, pomimo choroby i leczenia.
Kuba wraz z pomocnikiem Sebastianem zajęli się stanowiskiem z goframi – spełniali obowiązki bufetowych zawodowo! Gofry jak zwykle były hitem. Nie brakowało też innych przysmaków – pychotką było zwłaszcza wegańskie brownie Oli oraz drożdżówka Marty.
Azylowy kiermasz jak zwykle nadzorowała Agata – można było na nim kupić królicze drobiazgi i nie tylko.
Po 13:00 rozpoczęła się tradycyjna licytacja. Wielkim powodzeniem cieszyły się torby, podarowane przez sklep Dekumdekum, szkatułka na skarby z Boskim, torby malowane ręcznie przez wolontariuszkę Martę. Najbardziej nietypowym przedmiotem wystawionym na licytację były dwa czyste, białe kubki bez nadruków. Na tych kubkach nasza wolontariuszka Weronika (która jest z nami od czterech lat i wspiera nas nie tylko ciężką pracą, ale i swoim talentem), w czasie Dnia Otwartego namalowała na podstawie zdjęć króliki osób, które kubki szczęśliwie wylicytowały.
Bez naszych wspaniałych wolontariuszy nie byłoby Azylu. Swoją chwilę mieli podczas Dnia Otwartego – każdy z nich otrzymał wyjątkową szklankę z wygrawerowanym logotypem Azylu w podziękowaniu za codzienną, ciężką pracę.
Mogliśmy również w końcu oficjalnie pogratulować naszej Oli, która nie tylko jako wiceprezes Azylu każdego dnia troszczy się o naszych podopiecznych, ale od niedawna jest także adwokatem. Jesteśmy ogromnie dumni, że mamy prawnika w naszych szeregach. Ola otrzymała idealnie dopasowany do sytuacji plakat Andrzeja Mleczki – oczywiście z królikiem!
Na wybiegu odbyła się także zapowiadana dyskusja z doktorem Mirosławem Krawczykiem. Doktor jak zwykle z charakterystyczną dla siebie skromnością odpowiadał wyczerpująco na trudne pytania. A pytaliśmy o wiele ważnych kwestii: o problemy genetyczne królików miniaturowych, o choroby zakaźne i szczepienia, o preparaty pomagające w walce z zatorami, o łączenie w pary królików chorych ze sobą i z innymi gatunkami. Dyskusja była na tak wysokim poziomie, że być może takie merytoryczne rozmowy nie odbywają się nawet na spotkaniach lekarzy weterynarii.
Zapomnieliśmy o wspólnym zdjęciu, ale za to mamy dużo zdjęć indywidualnych i w mniejszych grupach 🙂
Gdy przed 17:00 zbieraliśmy króliki z wybiegu, dostaliśmy telefon od Zuzy i Tomka, którzy wyruszyli w stronę Poznania. Ostrzegli nas, żebyśmy zbierali wszystko szybko, bo idzie w naszym kierunku nawałnica. Kilka minut po 17:00 mieliśmy już wszystko pozbierane i akurat rozpętała się wichura, a po chwili zaczęło lać. Ale wówczas my czekaliśmy już bezpiecznie pod dachem, a króliki odpoczywały w Azylu 🙂
Aż żal to mówić, ale – WIDZIMY SIĘ NA 6. DNIU OTWARTYM ZA ROK!
PS. Szukajcie się na zdjęciach.
7 komentarzy
Bardzo żałuję,że nie mogło mnie tam być-plany były,ale życie skutecznie je modyfikuje… Dzięki tak obszernej relacji z Dni Otwartych czuję się jednak tak,jakbym tam z Wami była! 🙂 Zauważyłam,że przynajmniej na dwu zdjęciach co niektóre wolo miały nałożone koszulki z fotkami Uszka i Leosi… :-(` Uszków już nie ma,koszulki zostały… Gratulacje dla Pani Oli-prezent wymyślił geniusz!!! 🙂 Wszystkiego najlepszego wolontariuszom,lekarzom i bohaterom Dni Otwartych-Uszakom!!! <3
Koszulkę z Leosią i Uszkiem miała na sobie Kinga, a koszulkę z samym Uszkiem Ola, która opiekowała się Uszkiem do końca.
Mam nadzieję, że kiedyś uda nam się spotkać w Azylu : *
Gaja – najcudowniejszy baranek 🙂
[…] TAK, to już piaty dzień otwarty w Azylu dla Królików. Pełna relacja z „pierwszej ręki” http://www.azyl.vot.pl/2016/07/jestesmy-zakochani-w-uszach-po-uszy-juz-od-5-lat-5-dzien-otwarty-w-a… […]
A poza tym to nie mogę się napatrzeć na trzecie zdjęcie – dziewczynka z tym kiteczkiem i w króliczej bluzce wygląda taaaaaaak uroczo! <3 🙂
Może w przyszłości pójdzie w ślady swojej cioci, która pomaga nam w transporcie azylowych uszu : *
Widzę, że oprócz masła do ciała, licytować można było moją wymarzoną torbę z logo Azylu, na którą poluję od wielu miesięcy!!! Hmm, pozostało mi czekać już tylko na internetowy Bazarek z nadzieją na te dwie rzeczy. 😛 Kubki Weroniki piękne, ma dziewczyna talent. 🙂 A obraz Oli… IDEALNY!!! 😀 😀 Bardziej trafiony prezent chyba nie istnieje, naprawdę jest świetny. Zdecydowanie strzał w dziesiątkę! 😀 Zdjęcia super, zresztą nie może być inaczej, bo było cuuudooownie! 🙂