Fotograficznie, Z życia Azylu

Wtorek (28.06.2016 r.)

28 czerwca 2016

Stella została znaleziona w małej klatce na toruńskim osiedlu Rubinkowo. Wygląda na samicę w średnim wieku. Ma silną ruję. Przy okazji zabiegu kastracji jej zęby zostaną skorygowane. Przed zabiegiem czeka ją badanie krwi.

DSC09957

Póki co zachowanie Stelli przypomina trochę zachowanie Aidy czy Zosi, z tym że Aida i Zosia powoli się zmieniają. Stella jest dość mocno zestresowana, a gospodarka hormonalna robi swoje.

Stella jest przepięknym rudzielcem.

DSC09944

DSC09948

DSC09949

Stella ma też wole charakterystyczne dla samic w średnim wieku z pewną nadwagą.

DSC09952

W weekend do Azylu przyjechały też dwa króliki odebrane w wyniku interwencji przez Pogotowie dla Zwierząt.

Maluchy są na szczęście zdrowe, chociaż mają tendencje do przeładowanych żołądków. Musimy wykonać u nich badanie kału.

Poznajcie nasze hodowlane przedszkolaki – Violę i Vernera.

Verner

FullSizeRender[4]

Viola

FullSizeRender[6]

Poza tym podczas wczorajszej wizyty u doktora towarzyszyli nam Ameli, Benio, Państwo Boscy, Edvin, Feliks, Pocieszka oraz Lilka.

Nasza kochana Lilka odeszła. Pod koniec zabiegu jej serce zatrzymało się. Podczas sekcji okazało się, że lewa komora serca Lilki była ścieńczała. Dodatkowo sekcja potwierdziła to, o czym wiedzieliśmy, to z czym walczyliśmy, odkąd Lilka trafiła pod naszą opiekę – zwyrodnienie nerek oraz wątroby.

Lilka była wyjątkowa. Przez to 10 miesięcy przeprowadziliśmy u niej kilka zabiegów, w tym zabieg podwójnej mastektomii, usunięcia guza nowotworowego przy macicy, większości zębów, które były przyczyną ropnia okołozębowego. Z każdego kryzysu wychodziliśmy zwycięsko. Niestety nie tym razem.

Mimo wszystko historia Lilki to dobra historia. Nauczyłyśmy się właśnie tak patrzeć na historie królików, którym mogliśmy dać wszystko, co tylko możliwe. Zawsze będzie brakowało nam czasu, tak też było tym razem. Lilka powinna dostać go jeszcze więcej, ale nie na wszystko mamy wpływ. Życie zatacza czasami koło. Pamiętam, kiedy odchodził Kimba. Tego wieczoru u Lilki przeprowadzaliśmy pierwszy zabieg – podwójną mastektomię wraz z usunięciem guza nowotworowego przy macicy, to było we wrześniu zeszłego roku. Wtedy wydawało się, że mamy niewielkie szanse. Lilka była bardzo słaba, chwilę wcześniej zakończyliśmy leczenie kokcydiozy, z którą do nas trafiła, było fatalnie, ale ona dała radę. Kilka godzin po operacji zaczęła jeść. Była niesamowita. Była dowodem na to, że warto i to wszystko ma sens, chociaż trudno doszukiwać się sensu w odchodzeniu. Azyl to miejsce, w którym nie boimy się mówić o śmierci. W tych najgorszych chwilach czujemy, że mamy dosyć, bo przecież nie tak miało być, milczymy, płaczemy, przeklinamy, ale te chwile tworzą Azyl, kształtują nas jako ludzi i dają nam siłę. Tak, dają siłę, bo dla Lilki to był prawie rok dobrego życia.

[pe2-image src=”https://lh3.googleusercontent.com/-G3w4d9Vw9iA/Vb5l-NYbkdI/AAAAAAABqzY/exxM2RlUDlgFEZYre5K2egxjRHvbQlZ1QCHM/s144-c-o/DSC04258.JPG” href=”https://picasaweb.google.com/116670096946015854768/20150802Konowalia#6178487858217325010″ caption=”” type=”image” alt=”DSC04258.JPG” ]

Ostatnie miesiące Lilka spędziła u Sandry -turnus poszczepienny zmienił się w pobyt stały ; ) Lilka miała dom – tymczasowy tylko z nazwy. Była radosnym królikiem. Uwielbiała rodi. Biegała po całym mieszkaniu. Oczy okazały się jej największym przekleństwem. Tym razem jej organizm nie dał rady.

Sandra – Ty wiesz : *

***

Ameli znowu ma mniejszy apetyt. Je, ale wróciliśmy do strzykawki. Za wszystko odpowiedzialne są jego zęby. Po drugiej stronie szczęki (tej, gdzie Ameli ma wszystkie zęby) pojawiła się ropa. Od ostatniego zabiegu minęły dopiero 2 tygodnie, więc z kolejnym chcemy jeszcze poczekać, ale Ameli musi ostatecznie stracić większość zębów.

FullSizeRender[12]

Poza tym Ameli czuje się dobrze. Biega po domu. Zaczepia człowieka. Dogaduje się z Misią (Jeżyk niezmiennie zajmuje jedyne miejsce na podium w kategorii – jestem świrem i pies to czuje).

Sytuacja z Beniem zaczyna się klarować. Część martwicy odpadła. Obrzęk ustępuje. Wszystko wskazuje na to, że cała historia skończy się dobrze, potrzebujemy tylko jeszcze trochę czasu. U Benia kontynuujemy penicylinę, a rana na pyszczku musi być przemywana octeniseptem.

FullSizeRender[13]

Samopoczucie Benia – 5 +.

Stan Boskiego jest stabilny. Oddechowo bez zmian. Jego serce bije bardzo szybko, ale brak jakichkolwiek niepokojących szmerów. Boski ma natomiast inny problem. Wkrótce czeka go pewnie zabieg usunięcia siekacza. Nie wiem jak on to zrobił, ale musiał gdzieś przydzwonić, wskutek czego od jednego z dolnych siekaczy oderwał się kawałek kośćca, a drugi siekacz totalnie się wykrzywił i rośnie w poprzek. Oczywiście to nie wpłynęło ani na apetyt, ani na zachowanie gnoma. Wczoraj doktor przyciął wykrzywionego siekacza, a czas pokaże jak rozwinie się sytuacja.

FullSizeRender[11]

Edvin wczoraj pozbył się opatrunku. Łapa bardzo dobrze się zrosła, a Edvin czuje się rewelacyjnie. Żywe srebro.

FullSizeRender[7]

Mimo początkowej poprawy, stan Feliksa pogorszył się. Skręt szyi się pogłębił. Innych objawów encephalitozoonozy póki co u Feliksa nie zaobserwowaliśmy.

FullSizeRender[14]

Przednia łapa Feliksa zaczęła się dobrze zrastać.

Generalnie sytuacja Feliksa jest ciężka, jednak to temat na odrębny wpis. Zaczynamy dochodzić do ściany i bić się myślami – co dalej.

Pocieszka wróciła do Azylu z turnusu poszczepiennego. Jej stan ogólny jest naprawdę dobry. Waży 2,200 kg, tj. 1 kg więcej niż jesienią, kiedy wróciła pod naszą opiekę. Jej nerki są powiększone, ale dwa razy dziennie dostaje chitofos, który pozwala nam utrzymać ich pracę w ryzach. Zęby za jakiś czas będą wymagały korekty, jednak bywało znacznie gorzej.

FullSizeRender[8]

Pocieszka radzi sobie też ruchowo. Ma lekki niedowład, który nie przeszkadza jej w funkcjonowaniu i nie byłby dużym problemem, gdyby nie kwestia przedniej łapy. Pocieszka ma cały czas lekko podkurczoną przednią łapę, wskutek czego najprawdopodobniej wyłamała sobie pazur, a w tym miejscu powstał obrzęk, który mimo stosowanego antybiotyki niestety utrzymuje się niezmiennie od ok dwóch tygodni. Jeśli w najbliższym czasie się to nie zmieni, Pocieszkę czeka zabieg usunięcia tego fragmentu łapy.

W czwartek miną dwa tygodnie od zabiegu Sarabi. Nasza wojowniczka czuje się dobrze. W miejscu po zabiegu utrzymuje się dość silny obrzęk, ale póki co nic nie wskazuje na to, aby ropień się odtwarzał. Sarabi cały czas jest na antybiotyku. Zobaczymy jak rozwinie się sytuacja w najbliższym czasie. Będziemy ją stale monitorować.

FullSizeRender

Zęby Sarabi niecały dwa tygodnie po zabiegu zasługują na 3 i powoli kwalifikują się do kolejnej korekty. Taki już jest urok Sarabiny.

Tymczasem życie w Azylu toczy się w swoim tempie – ludzie ciężko pracują, króliki odpoczywają.

Aparat powrócił! Janeczko dziękuję za pomoc logistyczną : *

DSC09869

DSC09874

DSC09876

DSC09877

DSC09878

DSC09883

DSC09889

DSC09891

DSC09893

DSC09894

DSC09875

DSC09898

DSC09899

DSC09900

DSC09902

DSC09908

DSC09911

DSC09916

DSC09924

DSC09929

DSC09930

DSC09932

cdn.

4 komentarze

  • Odpowiedź sylwia 30 czerwca 2016 at 09:27

    Żegnaj Lilko 🙁 R.I.P

  • Odpowiedź andrea 29 czerwca 2016 at 12:19

    Żal biednej Lilki… miała równie wielki problem z oczkami jak ś.p. Uszek,przypominała mi Go… Teraz odeszła… Bardzo żal. :-(`

  • Odpowiedź Joac 29 czerwca 2016 at 07:23

    Bardzo niemerytoryczna uwaga: zadziwiająco pięknie wyglądają króliki bez uszek lub z ich częścią. Zadziwiający gatunek – one po prostu są zawsze piękne 🙂
    Trzymajcie się, Ameli i Sarabinko :*
    Przykro mi z powodu Lilki, ale cieszę się, że zdążyła pożyć w miłości i szczęściu <3

    • Odpowiedź Ola 29 czerwca 2016 at 09:07

      Ale w 100% się zgadzam! Nasze uszy bez uszu wyglądają przepięknie :))

    Skomentuj Joac Anuluj

    *