Dzisiaj popołudniu otrzymaliśmy informację o króliku znalezionym w lesie. Tak jest przecież najłatwiej – skrajnie zaniedbać, a potem wyrzucić do lasu, gdzie zwierzę nie ma najmniejszej szansy na przeżycie, tym bardziej, kiedy grozi mu śmierć głodowa.
Mała jest bardzo wychudzona, jej dolne i górne siekacze są przerośnięte, przy czym jeden z dolnych siekaczy jest wyłamany, a drugi został już przycięty, na skórze widać ślady po pogryzieniu/być może są one wynikiem drapania, futro na skokach jest koszmarnie sfilcowane, mała po prostu śmierdzi. Poza tym w jej futrze znalazłyśmy kleszcze.
Póki co mała siedzi bez ruchu w klatce. Nie zainteresowała się jedzeniem. Nie pojawiły się żadne bobki. Zobaczymy co przyniosą najbliższe godziny.
Jedno jest pewne. Gdyby nie reakcja osób, które zauważyły ją w lesie, albo zostałaby zabita przez dzikie zwierzęta albo umarłaby z głodu.
Kiedy dzisiaj ją zobaczyłam, pomyślałam o Duszku – mała ma oczy Duszka…oraz o Mufim, który blisko rok temu trafił do nas w bardzo podobnych okolicznościach. Jego los całkowicie się odmienił. Oby i tym razem tak się stało.
***
Wczoraj na naszym profilu na fb szukaliśmy transportu dla niepełnosprawnego 2-3 miesięcznego królika ze sklepu zoologicznego w Poznaniu. Dzisiaj wieczorem maluch przyjechał do Azylu. Wszystko wskazuje na to, że maluch nie ma prawidłowo wykształconej prawej tylnej łapy i miejmy nadzieję, że to jego jedyna wada genetyczna – z doświadczenia wiemy, że bywa z tym różnie, a u reksów często występują wady zgryzu.
Jutro maluszka obejrzy doktor.
Dziękujemy wszystkim osobom, dzięki którym nasi nowy podopieczni trafili dzisiaj do Azylu : *
cdn.
Brak komentarzy