5 miesięcy temu byliśmy przekonani, że do naszej adopcyjnej Pocieszki uśmiechnął się los. Niestety życie brutalnie to zweryfikowało.
Po wczorajszej wizycie u doktora Pocieszka wróciła pod opiekę Azylu.
Pocieszka od początku była królikiem borykającym się z poważnymi problemami zdrowotnymi. Już po adopcji była pod stałą opieką weterynaryjną doktora Krawczyka. Z uwagi na niewydolną wątrobę i nieprawidłowy zgryz, a także pojawiający się katar (Pocieszka trafiła do nas z przewlekłą pasterelozą) wymagała szczególnej troski, regularnych badań krwi, a także korekty zębów, którą doktor przeprowadził u niej latem. Patrząc na zaangażowanie jej byłych opiekunów, które mogłam obserwować z bliska, nigdy nie przypuszczałabym, że Pocieszka w takich okolicznościach wczoraj wieczorem wróci ze mną do domu, a my będziemy walczyć o jej życie.
Pocieszka jest skrajnie wychudzona. W ostatnich tygodniach nie była w stanie przyjmować pokarmu (rozcierać i połykać) z powodu bardzo złego zgryzu, tj. nierównych powierzchni zębów policzkowych. Mniejszy apetyt Pocieszka miała podobno ok ok 2,5 tyg., jednak tym razem nikt nie zareagował w odpowiednim momencie. Dlaczego? Nie wiem jak odpowiedzieć na to pytanie. Rozstanie, praca, przeprowadzka – czy to może być powód? Czy tak trudno być dojrzałym i odpowiedzialnym bez względu na okoliczności? Tym bardziej w sytuacji, kiedy wystarczył jeden sms. To nie wymaga siły charakteru, tylko minimum zaangażowania.
Żałuję, że nie jesteśmy w stanie przewidzieć wszystkiego. Coraz trudniej jest nam ufać ludziom i wierzyć w to, że nie zawiodą, nawet jeśli wszystko wydaje się idealne w dniu adopcji, miesiąc, pół roku czy 5 lat po adopcji. Nigdy nie wiemy, kiedy nadejdzie ten moment, kiedy wydarzy się coś, co nagle całkowicie zmieni postawę drugiego człowieka. Alergia, ciąża, praca, rozstanie, wyjazd zagranicę. Tak było w przypadku Pocieszki, której dom był jednym z tych, o których nigdy nie pomyślałabym, że zawiedzie.
Wczoraj późnym wieczorem doktor skorygował zęby Pocieszki. Mimo min. dawki premedykacji Pocieszka bardzo długo dochodziła do siebie. W nocy zaczęła jeść rodicare, ale cały czas jest bardzo słaba. Nie jest w stanie podnieść się na przednich łapkach. Waży 1,200 kg.
Kiedy stworzyłyśmy Azyl, napisałam, że w Azylu nigdy nie będzie rezydentów. Kilka lat temu wierzyłyśmy, że dla każdego królika jesteśmy w stanie znaleźć cudowny dom. Nie przypuszczałyśmy, że dla wielu naszych podopiecznych to Azyl będzie jedynym prawdziwym domem, jaki zdołamy im zapewnić. Miejscem, które będą omijać nasze życiowe problemy – zdrowotne, rodzinne, finansowe, bo nie każdy może sobie pozwolić na zrzucanie odpowiedzialności za swoje życie na innych.
Zrobimy wszystko, żeby po raz kolejny, tak jak wtedy kiedy do nas trafiła, wygrać walkę o jej życie.
***
Wczoraj 1,5 tyg. po kastracji Antałek pojechał na wizytę kontrolną. Wszystko było w porządku, dlatego Antałek otrzymał zielone światło i dzisiaj wieczorem opuścił Azyl.
Antałek zamieszkał w Poznaniu. Dziękujemy za dom dla tego cudownego świra.
Fasolka czuje się dobrze, ale jak nasi pozostali podopieczni regularnie odwiedza doktora. Stan jej zdrowia charakteryzują dwa słowa – bez zmian. Podczas osłuchiwania doktor zawsze zwraca u Fasolki uwagę na lekko wzmożone szmery oskrzelowe ze wskazaniem na lewą stronę. Poza tym u Fasolki wyczuwalne są pofałdowane nerki – prawa nerka jest gorsza od lewej, a siekacze zostały przycięte. Fasolka utrzymuje prawidłową wagę 2,500 kg, chociaż wokół jej kręgosłupa wyczuwalny jest zanik mięśni związany najprawdopodobniej z wiekiem.
Faworek jest bardzo trudnym pacjentem. Jedyny antybiotyk, który według wymazu mógł skutecznie zadziałać na e.coli wykrytą u Faworka, nie spełnił w 100% swojej roli. Faworek wciąż kicha – znacznie rzadkiej, ale jednak. U Faworka problem stanowią też jego niewielkie otwory nosowe, o czym wspominałam we wtorek. W związku z tym sytuacja jest bardzo trudna, tym bardziej, że Faworka już w poniedziałek czeka korekta zębów. W poniedziałek zdecydujemy też co dalej z leczeniem kataru, a póki co walczymy dodatkowo przy pomocy lydium i bactrobanu.
Niestety Faworek nie przybiera na wadze. Cały czas waży 60 dag, mimo że je rodicare. Oczywiście siano i zioła go nie interesują.
Kumoszka ma za sobą zabieg sterylizacji (czy też będąc bardziej precyzyjną kastracji – z przyzwyczajenia piszemy zawsze o sterylizacji). Podczas zabiegu okazało się, że przy jej macicy znajdował się już dość duży guz nowotworowy, niewyczuwalny w badaniu palpacyjnym z powodu dość dużej ilości tłuszczu otrzewnowego.
Podczas zabiegu Kumoszka dość mocno krwawiła, dlatego bardzo się o nią martwiliśmy. Dzisiaj czuje się nie najgorzej. W nocy zaczęła robić bobki. Podjada. Pije wodę. Z każdym dniem powinno być lepiej.
Stan Mufasy doktor ocenił jako bardzo dobry. Z uwagi na osłabione tony serca związane z wiekiem Mufasy, na pewno nie podejmiemy próby jego kastracji – tak jak Duszek, Mufasa będzie tym wyjątkowym przypadkiem samca bez kastracji. Poza tym jednak stan zdrowia Mufasy nie budzi jakichkolwiek zastrzeżeń. Mufasa waży 3,600 kg – od ostatniego ważenia przytył 10 dag. Dla Mufasy taka waga jest idealna, a każdy kto widział go w kwietniu nie może uwierzyć, że to naprawdę ten sam królik…Król Mufasa jest jedyny w swoim rodzaju.
Tak jak wspominałam we wtorek u Oriona między j. ustną, a j. nosową występuje przetoka, w której gromadzi się ziarnina – na szczęście nie jest to ropa. Jeśli taki stan będzie się utrzymywał, być może konieczny będzie zabieg zamknięcia tej przetoki. Póki co kontynuujemy jednak podawanie antybiotyku i czekamy na efekty.
Orion czuje się dobrze. Podjada zioła i z pasją je rodicare z miski, dzięki czemu odzyskuje wagę. Od pon. przybrał na wadze 15 dag.
Szwejk zgodnie z planem miał zostać wczoraj wykastrowany, ale przełożyliśmy to na przyszły tydzień. Stan jego zębów doktor ocenił wczoraj na 3.
Szypułka jakiś czas temu zaczęła kichać. Aby infekcja się nie rozwinęła, weszliśmy u niej z antybiotykiem. W tej chwili u wejścia do j. nosowej Szypułki jest czysto – nie widać nawet zaczerwienienia błony śluzowej, ale mimo to Szypułce od czasu do czasu zdarza się kichnąć – cały czas bez wydzieliny. W związku z tym jeszcze przez kilka dni utrzymamy antybiotyk, a następnie przejdziemy na inhalacje.
Poza tym stan Szypułki nie budzi zastrzeżeń.
Tubiś wciąż jest dokarmiany, chociaż podjada sam zioła. Po zabiegu wszystko goi się bardzo dobrze. W j. ustnej nie ma ropy! Jelita Tubisia pracują prawidłowo. W tej chwili najważniejsze jest to, aby Tubiś zaczął samodzielnie jeść. Być może walkę z ropniem udało nam się podjąć u Tubisia w odpowiednim momencie. Oby.
***
Wczoraj odeszła Ruda – ruda piękność, która rządziła moim rodzinnym domem.
Panie Doktorze dziękujemy za wczorajszą walkę.
***
8 komentarzy
Żegnaj Ruda -Królowo,bądź szczęśliwa za TM[*],najserdeczniejsze wyrazy współczucia dla Opiekunki :'(
Cudowna Ruda :(((
[*]
Wyrazy współczucia dla Ciebie Olu i Twojej rodziny <3
Za Pocieszkę i inne chorowitki kciuki mocno trzymane.
Jeden sms , ten jeden sms uratował życie Lusi. Bardzo dziękujemy Lusia trzyma łapki za wszystkie króliki…. Niestety ludzie traktują je po macoszemu…zamykają w klatkach również widać duży brak wiedzy weterynarzy. Czasem można zostawić majątek jak w naszym przypadku a potem walczyć z Azylem o życie po źle wykonanym zabiegu lub zle dobranych lekach. ….brak swiadomosci, brak empatii to nie usprawiedliwia ani opiekunów ani wetow….Lusia i Jagoda pozdrawia i łączy się w bolu
Pocieszka …. nawet nie wiem jak to skomentować bo tak jak napisałyście, żadne sytuacje życiowe i osobiste czegoś podobnego nie usprawiedliwiają i nie tłumaczą. Tym bardziej, że to nie jest stan spowodowany zaniedbaniem przez tydzień ale trwa od dłuższego czas. Wstyd !!!!!!!!! szok i niedowierzanie.
Ruda ojej … jak to :(((((((((((
Inasia prosi Pocieszkę ,aby walczyła jak najdłużej i nie pozwoli ,żeby ród Inariosławów nie upadł ( W skład rodu wchodzą : Inari , Lucek , Pocieszka i Ważniak – pomimo ,że już odszedł .. ) . Przy okazji , pozdrawiamy wszystkie króliki i wolontariuszy 😉
Ruda! Tak bardzo mi przykro 🙁 O Rudej nie da się zapomnieć, to była królowa…
Szokujące są historie takie jak ta Pocieszki; jedyną pocieszającą rzeczą jest to, że mała ma szansę – ponowną, choć jest strasznie chuda (straszna ta waga jak na barana). Mam nadzieję, że jej opiekunowie, którzy zawalili sprawę, mają potwornego kaca moralnego. Powinni!
Faworku, kibicujemy Ci :*
Czyżby u Mgiełki znowu powrócił skręt szyi? 🙁
Strasznie przykro czytać o takich sytuacjach jak ta z Pocieszką 🙁 Trzymajcie się mocno!
Tak, skręt wrócił 🙁 Gdyby nie to, wszystko byłoby z Mgiełką bez zarzutu 🙁