Kiedy wchodzę do Azylu wieczorem, w taki dzień jak dzisiaj, listopadowy, odczuwam ulgę – jest ciepło. Szybko zabieram się za podawanie leków, uzupełnianie paśników, które w ciągu kilku godzin od dyżuru stały się puste i wykonywanie innych, niezbędnych czynności. Czas mija, a ja czuję, że wszystko jest pod kontrolą – osiągnęłam taki etap, kiedy w całej tej niepewnej codzienności Azylu, potrafię odnaleźć swój punkt zaczepienia i mogę spokojnie wrócić do domu. Tak było dzisiaj. Teraz cierpliwie czekamy już na poniedziałek. Stan Dali i Fuji nie uległ zmianie, ale mam nadzieję, że do poniedziałku będzie nadal stabilny, pozostali podopieczni Azylu niczym nas dzisiaj nie zaskoczyli, wyjątkiem jest tylko Inari, której omyk jest znowu cały mokry – jeszcze kilka dni temu pisałam o tym, że jest już znacznie lepiej. U Inari w tygodniu na pewno wykonamy kontrolne badanie krwi. Encephalitozoonoza może niszczyć jej nerki i problemem najprawdopodobniej nie jest już tylko zaburzone czucie w dolnej części kręgosłupa, ale będzie jeszcze czas, aby o tym więcej napisać.
Dzisiaj chciałabym przypomnieć kilka wpisów szczególnie dla nas ważnych – chociaż było ich znacznie więcej, będących próbą scalenia tego, o czym piszemy codziennie. O chorobach, o cierpieniu, śmierci, tęsknocie. O tematach, od których nie możemy i nie chcemy uciekać, a z którymi oswajamy się każdego dnia.
Molly to 50 dag życia. Nie rośnie, walczy z encephalitozoonozą i kokcydiozą, nie widzi, ale czuje. Jest wciąż z nami – nasz mały cud i udowadnia, że warto walczyć, bez względu na to, jak zakończy się ta walka.
Dzisiaj wierzę w to, że nie tak szybko. Kiedy patrzę na to, jak rzuca się na zioła i jak się porusza, chociaż nie tak dawno, nie mógł utrzymać się nawet na przednich łapkach, wierzę, że mamy jeszcze trochę fajnego czasu przed sobą.
I to ma sens.
5 komentarzy
Reading the entries again about Gaska brings tears to my eyes. I still can’t believe that she is gone. 🙁
I really hope that Molly can beat whatever is affecting the health and get better. I really want to see these poor little guys get better and be in good health. What a tough life that they have had and it breaks my heart. I love the Azyl entries for all these guys and hope and hope they will improve.
Vanessa
A ja zawsze będę pamiętać Gąskę w zielonym wiaderku. Wcale nie było widać po niej choroby. Tylko mała Gąska i duuużo jedzonka 🙂 Tak ją zapamiętałam i już :-)))
Molly to mały cud 🙂 Chory, a tak bardzo chce żyć – i mam nadzieję, że jeszcze pożyje, słodziak kochany :*
Właśnie dzis wspominałam Gąskę….trzymam kciuki za wszystkie Futerka i za Was 🙂
Pozdrawiam g.
<3 <3 <3