Fotograficznie, Z życia Azylu

Nie tak miało być.

18 października 2014

To jest dla mnie kolejny trudny wpis. Wczoraj po prostu zabrakło mi siły, aby o tym napisać. Dzisiaj nie jest łatwiej, dlatego, że próbowałam ułożyć wszystko od nowa w mojej głowie, a teraz znowu muszę się z tym zmierzyć. Z kolejną śmiercią.

[pe2-image src=”http://lh3.ggpht.com/-CshHwXiAM0c/VCLxf5J1E-I/AAAAAAABARQ/jLdUsmTzrFQ/s144-c-o/DSC04424.JPG” href=”https://picasaweb.google.com/116670096946015854768/20140924Batacik#6062673578614395874″ caption=”” type=”image” alt=”DSC04424.JPG” ]

Ze śmiercią Batacika.

Batacik odszedł wczoraj, chwilę po dożylnym podaniu leku. Najpierw myślałam, że  przyczyną jego śmierci był tylko wstrząs związany z reakcją na lek. Wszystko trwało przecież kilka minut. Po podaniu leku, pojawił się przyspieszony oddech. Mimo natychmiastowego podania furosemidum i reanimacji, Batacik odszedł. Sekcja zwłok wykazała , że główną przyczyną śmierci Batacika była niewydolność wątroby. Batacik miał zażółcone jelita i otrzewną – ostatnio wspominałam o żółtaczce, pisząc o Edwardzie….W j. brzusznej nazbierało się trochę płynu, podczas podawania leku doszło do wstrząsu i zatrzymania pracy serca.

Batacik trafił do nas w maju 2014 r. Był wtedy kilkutygodniowym maluchem z encephalitozoonozą. Leczenie szybko przyniosło rezultatl i wspomnieniem po chorobie pozostała tylko lekko przechylona głowa. Kilka tygodni temu zaczął jednak dużo pić, wyniki krwi wskazywały na bardzo silny stan zapalny wątroby, do którego najprawdopodobniej doprowadziła encephalitozoonoza/ wykluczyliśmy kokcydiozę. Wprowadziliśmy leczenie. Wierzyłam, że damy radę. Miał w sobie taką radość życia.

Mimo jego choroby, śmierć Batacika – to w jaki sposób do niej doszło, była dla mnie  zderzeniem ze ścianą. Nie znałam wyników sekcji zwłok i myślałam tylko o tym, że nie tak miało być…

Cieszę się, że Batacik miał tak wiele zdjęć. To jedne z moich ulubionych. Wrześniowych.

[pe2-image src=”http://lh5.ggpht.com/-Akgd8V51OYk/VCLwuZnZGVI/AAAAAAABAPU/1OfGl0TYBkk/s144-c-o/DSC04384.JPG” href=”https://picasaweb.google.com/116670096946015854768/20140924Batacik#6062672728334866770″ caption=”” type=”image” alt=”DSC04384.JPG” ] [pe2-image src=”http://lh6.ggpht.com/-pgAaLLKAEEw/VCLxPpI96GI/AAAAAAABAQc/7SWKCYRvI0w/s144-c-o/DSC04412.JPG” href=”https://picasaweb.google.com/116670096946015854768/20140924Batacik#6062673299437906018″ caption=”” type=”image” alt=”DSC04412.JPG” ] [pe2-image src=”http://lh4.ggpht.com/-AvDMcDfMbDM/VCLxc54qhII/AAAAAAABARI/GxQfnK9RS-4/s144-c-o/DSC04423.JPG” href=”https://picasaweb.google.com/116670096946015854768/20140924Batacik#6062673527271228546″ caption=”” type=”image” alt=”DSC04423.JPG” ]

Azyl to emocjonalny roller coaster. To miejsce, w którym najczęściej płaczę i przeklinam, ponieważ tylko tak mogę uporać się z nadmiarem emocji, których czasami jest trudny do wytrzymania. Z poczuciem odpowiedzialności za wszystko, z koniecznością ciągłego czuwania nad tym co się dzieje, z poczuciem bezradności, porażki i żalu, kiedy okazuje się, że na tyle rzeczy nie mam wpływu. Z poczuciem, że powinnam móc uchronić je przed tym, co złe i zapobiec wszystkiemu co złe i chociaż wiem, że to co piszę jest irracjonalne, wczoraj czułam to wyjątkowo mocno.

Kiedyś myślałam, że uda mi się zbudować bezpieczny dystans wobec królików z Azylu. Wierzyłam w to, że mogę walczyć o nie tak samo, jak o mojego królika, ale uchronię się przed pełnym współodczuwaniem. Ten rok nauczył mnie, że jest inaczej. Docierało to do mnie coraz mocniej z każdą kolejną śmiercią, z każdą kolejną walką, której w pełni się oddawałam. Nie można zbudować bezpiecznego dystansu, kiedy każdego dnia jest się razem. Trudno to opisać. Te wszystkie spędzone razem godziny, wyjazdy do doc, podawanie leków kilka razy dziennie,  otwieranie drzwi do Azylu wcześnie rano i zamykanie ich wieczorem bez względu na to, jak bardzo jest się zmęczonym. Nadzieja, kiedy wychodzimy na prostą, radość, kiedy walczą, duma, kiedy widzę, jak się zmieniają, strach, kiedy już wiem, że tym razem może nam się nie udać. W ten sposób powstaje więź, której nie da się poddać zasadom logiki i rozsądku. I nie można. Jeśli Azyl ma być dla wielu królików ich jedynym domem, miejscem, w którym odchodzą, to czego najbardziej potrzebują to naszej ludzkiej czułości, zaangażowania. I to musi równoważyć się z umiejętnościami, wiedzą, zdecydowaniem w podejmowaniu decyzji. To wszystko czasami jest zbyt wymagające, zbyt wyczerpujące, dlatego daję sobie prawo do takich myśli jak wczoraj…Chciałabym jednak, aby taki byl zawsze Azyl i aby tego nas wszystkich uczył. Siły równoważnej z wrażliwością, która zmusza nas do tego, aby wciąż walczyć, zawsze podnosić się i nie rezygnować, chociaż czasami jest to bardzo trudne. Zbyt trudne jest to, że tego ciężaru emocjonalnego nie da się rozdzielić, a poza Azylem istnieje też inny świat, inne problemy i obowiązki.

Mój świat wbrew temu, jak postrzega mnie wiele osób, to nie tylko Azyl. To również wciąż nauka, praca i życie osobiste. I kiedy słyszę, że nie jestem prezydentem, aby nie oddzwaniać i nie odpisywać od razu na wszystkie sms-y, nie zawsze mam ochotę po prostu przejść nad tym do porządku dziennego, chociaż być może powinnam dla własnego dobra. Ja muszę zawsze rozumieć, najczęściej bez słowa komentarza, często wtedy, kiedy sama nie daję już rady, więc chciałabym, aby inni też czasami rozumieli. Aby rozumieli brak odpowiedzi na maila, sms-a czy nieodebrane połączenie  – aby rozumieli to, że my osoby tworzące Fundację mamy poza Azylem inny świat. I chociaż dla osób z zewnątrz 2 min. rozmowy to jest nic, dla mnie czasami po całym dniu, kiedy kręci mi się w głowie ze zmęczenia, 2 min. to wieczność i jeśli i mogę przełożyć te 2 min. na następny dzień, to chcę to zrobić. Nie dlatego, że jestem nieprofesjonalna albo że kogokolwiek ignoruję, tylko dlatego, że jestem człowiekiem. Na wiadomości na fb, czy maile @azyl.torun.pl odpowiadają ludzie – Kasia, Magda, Marta. Nie automatyczne sekretarki. Ludzie, których łączy Azyl, praca – praca na więcej niż cały etat, bo praca w Azylu nie kończy się, kiedy zamyka się jego drzwi. Praca, za którą naszym jedynym wynagrodzeniem jest emocjonalny roller coaster.

* * *

Amigo próbuje samodzielnie jeść. Ma z tym duży problem i wciąż musi być z taką samą intensywnością karmiony, ale pomagam mu w tym, żeby zjadł coś poza rodi. Tak żywo reaguje na zapach koperku…Niestety paraliż lewej storny wciąż uniemożliwia mu poruszanie się.

[pe2-image src=”http://lh3.ggpht.com/-IkE28e3rXRA/VEK3NQCHdrI/AAAAAAABDGg/E8p_XBkvfTY/s144-c-o/IMG_1094.JPG” href=”https://picasaweb.google.com/116670096946015854768/20141018Amigo#6071616685918877362″ caption=”” type=”image” alt=”IMG_1094.JPG” ]

Jeżyka w pon. zabieram na kontrolę do doc. Zaczął okazjonalnie kichać – bez wydzieliny i mam nadzieję, że to wyłącznie przeziębienie i nie ma nic wspólnego z odnowieniem ropnia…Jeżyk czuje się poza tym rewelacyjnie, a ja nie wyczuwam żadnego ropnego zgrubienia.

[pe2-image src=”http://lh5.ggpht.com/-vmoHq0kA7k8/VEK36hEgvWI/AAAAAAABDG0/a8hc2QQ68NY/s144-c-o/DSC07692.JPG” href=”https://picasaweb.google.com/116670096946015854768/20141018Jezyk#6071617463586438498″ caption=”” type=”image” alt=”DSC07692.JPG” ] [pe2-image src=”http://lh3.ggpht.com/-aTkMg2ZPfQc/VEK4ACrAlMI/AAAAAAABDHg/62HtOd1THkY/s144-c-o/DSC07707.JPG” href=”https://picasaweb.google.com/116670096946015854768/20141018Jezyk#6071617558505624770″ caption=”” type=”image” alt=”DSC07707.JPG” ] [pe2-image src=”http://lh5.ggpht.com/-NTSF41VL7Eg/VEK4CbexOyI/AAAAAAABDHo/bEigBlUTK5Y/s144-c-o/DSC07709.JPG” href=”https://picasaweb.google.com/116670096946015854768/20141018Jezyk#6071617599524911906″ caption=”” type=”image” alt=”DSC07709.JPG” ]

[pe2-gallery album=”http://picasaweb.google.com/data/feed/base/user/116670096946015854768/albumid/6071617447634977153?alt=rss&hl=en_US&kind=photo” ]

Lebiodka, której życie to symbol, ale nie symbol cierpienia. To trudno opisać. Lebiodka uwielbia ludzi. Podczas dyżuru chodzi za człowiekiem jak pies. Od czasu do czasu wchodzi do kosza z sianem, z ziołami. Wskakuje też do swojej klatki, aby tam odpocząć i sprawdzić czy już wsypałam rodi. Nie znosi, kiedy oczyszczam jej nos, ale się do tego przyzwyczaiła. Zawsze jej powtarzam, że nie ma się wygłupiać i udawać ofiary – przecież nie będziemy razem płakać…, a potem dostaje na pocieszenie rodzynki i wszystko wraca do normy. Nie patrzę na nią  z żalem, patrzę na nią z dumą.

[pe2-image src=”http://lh3.ggpht.com/-GthR9RVgXKU/VEK1SU7PQcI/AAAAAAABDFY/UxDKb-DpnoQ/s144-c-o/DSC07844.JPG” href=”https://picasaweb.google.com/116670096946015854768/20141018#6071614574108295618″ caption=”” type=”image” alt=”DSC07844.JPG” ] [pe2-image src=”http://lh3.ggpht.com/-2IZxC8kZhDA/VEK1UP_scSI/AAAAAAABDFg/O-Lj3If9jfk/s144-c-o/DSC07851.JPG” href=”https://picasaweb.google.com/116670096946015854768/20141018#6071614607144546594″ caption=”” type=”image” alt=”DSC07851.JPG” ] [pe2-image src=”http://lh3.ggpht.com/-D3x6oJToXSs/VEK1XfaHt8I/AAAAAAABDFw/nAZkpuWFTWE/s144-c-o/DSC07859.JPG” href=”https://picasaweb.google.com/116670096946015854768/20141018#6071614662821525442″ caption=”” type=”image” alt=”DSC07859.JPG” ] [pe2-image src=”http://lh5.ggpht.com/-SnSumv19hs4/VEK1aaD1dyI/AAAAAAABDGA/pLVRUo0s0xk/s144-c-o/DSC07866.JPG” href=”https://picasaweb.google.com/116670096946015854768/20141018#6071614712925484834″ caption=”” type=”image” alt=”DSC07866.JPG” ] [pe2-image src=”http://lh3.ggpht.com/-Fmq9h5hBtyY/VEK1cMmw8-I/AAAAAAABDGI/Tii72LDushI/s144-c-o/DSC07854.JPG” href=”https://picasaweb.google.com/116670096946015854768/20141018#6071614743673631714″ caption=”” type=”image” alt=”DSC07854.JPG” ]

[pe2-gallery album=”http://picasaweb.google.com/data/feed/base/user/116670096946015854768/albumid/6071614520970209057?alt=rss&hl=en_US&kind=photo” ]

Lubczyk czuje się tak dobrze. Odzyskał swoją radość życia. Po raz kolejny do nas wrócił…

cdn. jutro…chciałabym napisać dzisiaj jeszcze o kilku sprawach, ale zrobię to jutro.

7 komentarzy

  • Odpowiedź Yn 21 października 2014 at 10:04

    … 🙁

  • Odpowiedź waldi poznański 19 października 2014 at 18:25

    Uświadomiłem sobie że jesteście trochę taką króliczą kliniką i świetnie sobie z tym radzicie:)no ile osób wie jak zrobić masaż serca królikowi i zareagować prawidłowo i wiedzieć?Jesteście świetne i że wątroba to bardzo wrażliwy organ który łatwo uszkodzić u królika a to złe odżywianie a to encephalitozoonoza ją uszkadza itp Delikatny ale ważny organ króliczy.Batacik odszedł za TM i sobie już tam kica myślę że zrobiliście wszystko co możliwe dla niego był bardzo chory.Jesteście im potrzebne ach Lebiodka dzięki za zdjęcie nr2 lubię je bo jak ona patrzy wymownie na człowieka niesamowite:-)

  • Odpowiedź Emi L. 19 października 2014 at 10:49

    Takie teksty są potrzebne. Utrzymywanie wizerunku „pełen profesjonalizm, nic nas nie rusza” nie przynosi niczego. Tak to musi robić prezydent 😀 Ty na szczęście nie. Inni muszą wiedzieć, że Wam też jest ciężko. Bo to się tak wydaje, że jak ktoś prowadzi fundację czy robi coś podobnego to jest jakiś inny, ma więcej siły, cierpliwości, albo powinien mieć. Ten sam mechanizm działa przy sławnych ludziach. Można im w necie napisać że są grubi i tam po drugiej stronie wcale nie ma człowieka który się tym przejmie. Nie, wcale.

    Wy wszystkie w pewnym sensie jestescie superhuman 😉 Tyle robicie! Tyle, tyle więcej niż przeciętny człowiek. Przez.doświadczenie odporność też macie większą. Ale są granice. Ciężko uwierzyć że ktoś rzucił tekstem o prezydencie.

  • Odpowiedź Dorota 19 października 2014 at 10:06

    Żegnaj BATACIKU [*],kicaj zdrowy i szczęśliwy po zielonych łąkach za TM .

  • Odpowiedź Joac 19 października 2014 at 09:42

    Batacik 🙁 jaka niespodziewana strata 🙁 Właśnie to jest straszne w Azylu – przy takiej ilości królików nigdy nie możesz być pewna, czego się spodziewać – ciągły alert. Całe szczęście jest też dużo pozytywnych niespodzianek – mosiniaki, Rineja…
    Co do tego zdrowego dystansu, o którym, Olu, piszesz, a którego nie umiesz zachować, to jednak uważam, że jednak w jakimś sensie Ci się to udaje – mimo potwornego zmęczenia, zaganiania, przytłaczającego poczucia odpowiedzialności za wszystko. Udaje Ci się przecież funkcjonować, nie oszaleć – taki plan minimum.
    Podziwiam, jak zawsze, i ściskam serdecznie.

  • Odpowiedź Vanessa H 19 października 2014 at 02:51

    My heart is broken over Batacik. I can’t believe it. At first I thought the death you were going to write about was Amigo’s. But I see Amigo is doing better and I’m keeping my fingers crossed. I can’t get it over it. Batacik gone so quickly. 🙁

    But at least Batacik had the best care possible and that is all that matters. Batacik was loved, wanted, and realized that before passing.

    Hang in there.
    Vanessa

  • Napisz komentarz

    *