Fotograficznie, Z życia Azylu

Czwartek…

9 października 2014

Przetrwaliśmy noc. Cudem. Nad ranem nie miałam złudzeń, że damy rady…Kiedy wróciłam z pracy, pd razu pojechaliśmy do Doc, który Od razu podłączył go doszpikowo. Żyły Korfu od początki były nieczynne. W jelitach się nie przelewa i chociaż od wczoraj bobki są fatalne, z jelitami nie jest źle. Niebo a ziemia przy tym co było w sobotę…od wczoraj postarzał się o kilka lat. Chociaż jeszcze nad ranem półprzytomny jadł rodi ze strzykawki i dostał tyle płynów prawie zniknął od wczoraj. Ma 39 st. – wczoraj było 36, serce bije dobrze, tylko jest w takim stanie jak alkoholik z marskością wątroby. Leży otumaniony. Ogarnęła mnie tak koszmarna złość i bezsilność. Może to przez koszmarne zmęczenie, ale naprawdę mam ochotę tylko klnąć i wrzucić dzisiejsze zdjecie Korfu. K*** to jest królik z „normalnego domu”, tylko karmiony g****, zamknięty całe życie w małej klatce z zielonym poidłem. I wszystko dlatego.

Tak było dzisiaj i dzisiaj nie chciałam pisać już nic więcej.

Po 7,5 godz. wyszliśmy od Doc. Dzisiaj ratunkiem była kawa, ale gabinet Doc to po prostu miejsce, w którym mimo wszystko czujemy się dobrze, bezpiecznie, szczególnie kiedy nadzieja nie daje za wygraną.

[pe2-image src=”http://lh3.ggpht.com/-jJTY5KfOP6s/VDbsuGqcusI/AAAAAAABB9Y/kvSJJJOcXqM/s144-c-o/IMG_0464.JPG” href=”https://picasaweb.google.com/116670096946015854768/20141009#6068297824735115970″ caption=”” type=”image” alt=”IMG_0464.JPG” ]

Korfu żyje. Siedzi. Pojawiły się bobki. Zjadł rodi, jednak jego stan wciąż jest bardzo ciężki, a rokowanie złe. Jedyna szansa na podawanie Korfu kroplówek to podłączanie go doszpikowo, a to nie powinno odbywać się zbyt często. Być może jednak jutro znowu zdecydujemy się na taką kroplówkę. Oby tylko było jutro.

[pe2-image src=”http://lh6.ggpht.com/-FakHCBD6Q4Y/VDb4NaYy2JI/AAAAAAABCAI/oe9voCGfXCg/s144-c-o/IMG_0469.JPG” href=”https://picasaweb.google.com/116670096946015854768/2014100906#6068310457233627282″ caption=”” type=”image” alt=”IMG_0469.JPG” ]

Cokolwiek się dzieje, nie ma czasu na to, aby się wyłączyć, rzucić wszystkim w kąt i powiedzieć – odpuszczam. Tego się przecież nie wytłumaczy tym, którzy potrzebują naszej pomocy.

Dzisiaj u doc byli również Dalia, Duszek, Edward, Julek, Kajzerka, Lubczyk, Madagaskar, Puszczyk. Jutro napiszę znacznie więcej, ale u Duszka znowu zaostrzyły się problemy z układem krążenia i musimy zwiększyć furosemidum, a Dolly jest już po zabiegu amputacji szczątek gałki ocznej.

Wracamy jutro wieczorem.

5 komentarzy

  • Odpowiedź Vanessa H 11 października 2014 at 17:23

    No matter what happens or has happened Corfu died surrounded by love, being with people that loved him and that is what is important. I know his condition is horrible from how the idiots that owned him treated him, but at least now if he dies if he lives he is around people who truly care about him and are taking care of him, not matter the outcome.

    Vanessa

  • Odpowiedź Joac 10 października 2014 at 09:12

    Mój Korfiaczku kochany, powalcz o życie… Olu, dziękuję Wam z całego serca za to, że każdy z tych uszatych stworzeń może na Was liczyć o każdej porze dnia i nocy. To, co robicie, jest po prostu wielkie.

  • Odpowiedź Kasia 9 października 2014 at 23:27

    Trzymamy kciuki! Wszystko będzie dobrze, musi!:)

  • Odpowiedź anka_u 9 października 2014 at 22:53

    Wypocznij Olu, trzymam kciuki aby było jutro. Aby kolejny azylowy cud się wydarzył.

    • Odpowiedź Janka (po_sąsiedzku) 10 października 2014 at 00:00

      Podpinam się pod Ankę :*
      Korfu późno, bardzo za późno został oddany przez ludzi przedmiotowo traktujących zwierzęta …oddany aby mieć z głowy problemy z zaniedbanym, chorym królikiem .
      Myślę,że po tylu latach życia obok nich g**** to ich obchodzi ::(
      Jeden problem z głowy…
      Korfu Kochany, chorutki, wyniszczony, znalazł miłość przyjaciół i dom i mimo choroby poznał to właściwe królicze życie
      Oby dane mu było korzystać z nie jak najdłużej :*
      Korfu walcz dalej dzielnie, a ty Olu nie zapominaj o sobie :*

      to ich obchodzi.

    Skomentuj anka_u Anuluj

    *