Fotograficznie, Z życia Azylu

Czwartek (27.03.2014)

27 marca 2014

Za nami długi dzień pełen skrajnych emocji, których niestety przysporzyła mi również Gąska i chociaż teraz się z tego śmieję, Gęś nie zasługuje dzisiaj na pochwałę – wychowałam niezłą agentkę, ale o tym później.

Nad ranem w klatce Pietrynki pojawił się mocz, ale była w nim ropa. Poza tym Pietrynce, mimo podawanych regularnie leków przeciwbólowych towarzyszyła duża bolesność okolicy pęcherza moczowego. Kiedy doc przyjechał do gab., my już czekałyśmy. Następne 2,5 godziny spędziłyśmy razem pod kroplówką, a podczas wieczornej tury Pietrynce towarzyszyła Kasia. Wieczorem bolesność okolic pęcherza była już mniejsza, a Pietrynka zrobiła bobki. W moczu wciąż są grudki ropy.

[pe2-image src=”http://lh5.ggpht.com/-5H76_I3oyuI/UzSYz0X9srI/AAAAAAAAnuM/Cueu1FJWN4s/s144-c-o/DSC06104.JPG” href=”https://picasaweb.google.com/116670096946015854768/20140327Pietrynka#5995585019936879282″ caption=”” type=”image” alt=”DSC06104.JPG” ]

W tej chwili najważniejsze jest dożylne podawanie Pietrynce dużej ilości płynów tak, aby wypłukać ropę. Z uwagi na ryzyko ewentualnego zakażenia całego organizmu, Pietrynka otrzymuje też dożylnie gentamycynę co 12 h.

[pe2-gallery album=”http://picasaweb.google.com/data/feed/base/user/116670096946015854768/albumid/5995584389251419409?alt=rss&hl=en_US&kind=photo” ]

Dzisiaj zabieg nie ominął również Animy, która musi mieć regularne korekty zębów policzkowych, a jej zachowanie zmienia się jak w kalejdoskopie – 2 dni temu zęby kwalifikowały się do korekty za kilka tygodni,a dzisiaj nie było już wyjścia.

[pe2-image src=”http://lh3.ggpht.com/-ikj5iJky044/UzSfNo8MQLI/AAAAAAAAnwA/KLvY7EwU1iA/s144-c-o/DSC06098.JPG” href=”https://picasaweb.google.com/116670096946015854768/20140327Anima#5995592060613968050″ caption=”” type=”image” alt=”DSC06098.JPG” ]

[pe2-gallery album=”http://picasaweb.google.com/data/feed/base/user/116670096946015854768/albumid/5995591664280018017?alt=rss&hl=en_US&kind=photo” ]

Jodełka (znowu napisałam Jodynka…) ma za sobą sterylizację- na szczęście macica była czysta, ale bardzo otłuszczona, połączoną z usunięciem polipów z okolic odbytu, korektą zębów oraz usunięciem tłuszczaków z wole. Miejmy nadzieję, że po kilku dniach rekonwalescencji Jodełka w końcu zacznie ten najlepszy okres w swoim życiu.

Stan Lebiodki tydzień po zabiegu jest stosunkowo dobry. Codzienna walka z oczyszczaniem Lebiodce nosa to kilkanaście minut…w gab. doc 3 osoby próbują nad nią zapanować – rzuca się, kopie, gryzie – jednym słowem jest ciężko, w Azylu jest znacznie trudniej, ale walczymy. Po porannym oczyszczaniu dzisiaj wieczorem u doc nos Lebiodki wyglądał lepiej. Musimy dać jej jeszcze kilka tygodni.

Mniszek, u którego kilka razy dziennie zdarzają się ataki kichania (Mniszek ma pałeczkę ropy błękitnej w połączeniu z gronkowcem złocistym), musimy wprowadzić nowy antybiotyk (dodatkowo Mniszek otrzymuje ribomunyl). Na szczęście tchawica, płuca i oskrzela są czyste, ale ma silny obrzęk błony śluzowej nosa (podobnie jak wyjątkowy Bonsai).

[pe2-image src=”http://lh5.ggpht.com/-XSUS5bpFaOA/UzSggU4XMPI/AAAAAAAAnwg/7o-JQ3GeO2M/s144-c-o/DSC06108.JPG” href=”https://picasaweb.google.com/116670096946015854768/20140327Mniszek#5995593481158340850″ caption=”” type=”image” alt=”DSC06108.JPG” ]

[pe2-gallery album=”http://picasaweb.google.com/data/feed/base/user/116670096946015854768/albumid/5995593264599133009?alt=rss&hl=en_US&kind=photo” ]

Gąskę dzisiaj zostawiłam na koniec. Stan zdrowia Gąski bez zmian – w miejscu po trzonowcach po lewej stronie żuchwy niewielka ilość ropy. Waga 1,05 kg. Ilość bobków – mogłaby rozdzielić nimi kilka królików – podczas naszej wieczornej wizyty u doc gabinet zamienia się w pole minowe. Aktywność na 5. Gąska ma bardzo dobry humor. Kiedy tylko wróciłyśmy dzisiaj do domu, radośnie biegała po mieszkaniu, a teraz czeka na ostatnią część kolacji…, ale nie o tym chciałam dzisiaj napisać.

Bywam przewrażliwiona – czasami muszę taka być i gdyby nie to, że świadkiem całej sytuacji była Kasia, uwierzyłabym w to, że to moja wyobraźnia, ale nie.

Dzisiaj kiedy wróciłam do domu po pierwszej części kroplówki Pietrynki, nie mogłam nigdzie znaleźć Gęsi – pierwszy naturalny odruch po przekroczeniu progu mieszkania, to sprawdzenie gdzie jest Gęś i jak się czuje. Po 2-3 minutach byłyśmy z Kasią już poważnie zestresowane. W końcu zajrzałam za kanapę w zakazanym pokoju, patrzę, a tam między ścianą a kanapą leży Gąska…z łapkami wyciągniętym do tyłu, głową do przodu, obok widać plamę moczu i bobki…- wyglądała jak martwa. W panice odsunęłam kanapę – zero reakcji, podbiegłam do Gąski – zero reakcji, wzięłam ją w ręce – totalnie bezwładną, w totalnym szoku, wręcz histerii, nic…położyłam ją na kolanach i po chwili…Gąska nagle się ocknęła, tak jakbym wyrwała ją wręcz z narkoleptycznego snu. Obejrzałam ją, postawiłam na kanapie, z której następnie zeskoczyła i pobiegła na swój kocyk pod oknem. Usiadła tam i zaczęła się myć. Potem wesoło biegała po mieszkaniu i zjadła obiad, a mi jeszcze przez 30 minut drgały ręce i kolana z nerwów. Przyzwyczaiłam się do różnych ekstremalnych sytuacji, ale na to nie byłam dzisiaj przygotowana. Gąska nie może tak odejść…, a kiedy ją zobaczyłam  – tak jak Kasia, byłam w 100% przekonana, że ona nie żyje, a Gąska po prostu zasnęła bardzo głębokim snem. To nie było zabawne paskudo.

[pe2-image src=”http://lh6.ggpht.com/-ECXPXUIQ7nE/UzSaJWXsvvI/AAAAAAAAnvE/yrWHNZHCyEY/s144-c-o/DSC06086.JPG” href=”https://picasaweb.google.com/116670096946015854768/20140327Ges#5995586489351454450″ caption=”” type=”image” alt=”DSC06086.JPG” ]

[pe2-gallery album=”http://picasaweb.google.com/data/feed/base/user/116670096946015854768/albumid/5995585241130837297?alt=rss&hl=en_US&kind=photo” ]

W pon. do doc zabieram między innymi Karotkę, której siekacze wciąż przerastają, ale nie tylko. Jak zawsze przyszły tydzień mamy już zaplanowany…

Jutro wieczorem pod opiekę Azylu trafią nowi podopieczni, a do w najbliższych dniach do nowego domu trafią Borówka i Keyen, a do domu tymczasowego Hyzopek.

I mała ciekawostka na zakończenie dnia.

Pani powódka *** (dla przyp. sprawa dot. Poziomki i Fragoli) wniosła do Sądu Okręgowego w Toruniu (za pośrednictwem Sądu Rejonowego, który oddalił jej powództwo) osobistą apelację! – jak widać pełnomocnik nie był w stanie zniżyć się aż tak nisko, a powódka tak. To byłoby naprawdę zabawne, gdyby nie było skrajnie – żałosne, ale cóż począć. My też musimy mieć trochę rozrywki w życiu.

12 komentarzy

  • Odpowiedź Basia 28 marca 2014 at 14:53

    Hej 🙂 Śledzę Was z zaciekawieniem od niedawna i muszę przyznać, że wspaniale się czyta Wasze wpisy 🙂
    Brakuje mi jednak trochę bardziej przejrzystej kategoryzacji. Widzę, że blog stoi na WordPressie? Może porobicie tagi dla częściej pojawiających się uszaków, tak żeby łatwiej było śledzić ich wątki? 🙂

    • Odpowiedź Katarzyna Azyl dla Królików 29 marca 2014 at 21:14

      Hej Basiu! Tak, niedługo o to zadbamy 🙂 Będzie też nowy layout, wtyczki społecznościowe itd. Prosimy o jeszcze chwilę cierpliwości 🙂

  • Odpowiedź Vanessa H 28 marca 2014 at 13:47

    Ola you give me a heart attack reading about Gaska at first!!! Phew! I hope Pietrynk is getting better. If you have the Craisons I would give her some! They are good treats and help with kidneys also.. not as well as medicine.. 🙂

    I bet you had a glass of wine or a shot of vodka after the scare with Gaska!!!

    Vanessa

  • Odpowiedź estra-chan 28 marca 2014 at 09:06

    Czy mogla bym dostać linka (gdyż szukanie, na pewno by się opłaciło, ale nie wiem od czego zacząć) do jakiegoś rozwinięcia sprawy z panią Powódką? Śledzę Was od niedawna, a strasznie jestem ciekawa o co chodzi.

    Gęś widocznie ma się aż za dobrze, skoro pozwala sobie na takie zasypianie, mój pies jak czasem w nocy tak zasnął to dostawałam podobnych ataków paniki C;

    • Odpowiedź estra-chan 28 marca 2014 at 09:23

      jednak szukanie było proste i już wszystko wiem :PPP

  • Odpowiedź ing 28 marca 2014 at 07:52

    Oj Gęsi Gęsi…chybabym umarła.
    Oli należy się jakieś dobre SPA 🙂

  • Odpowiedź KamaJot 28 marca 2014 at 00:56

    Hej,
    moja króliczka, kiedy tylko przyniosłam ją ze sklepu zoologicznego miała podobne napady. Zaczęło się od powolnego kroku z wywróceniem się na boczek i przelewaniem się przez ręce opiekuna. Później natomiast było gorzej, bo w chwili przewrócenia się na bok, króliczce włączał się galop- leżała na boku tak ruszając łapami jakby bardzo szybko biegła. Tak zaciskała przy tym szczęki, że się dusiła, w związku z czym musiałam wkładać palce między jej ząbki i otwierać jej pyszczek. Wet zawyrokował : padaczka. Powiedział, że spowodowana jest stresem związanym z obecnością drugiego królika- 6-cio miesięcznego samczyka. Starszemu o 3 miesiące od poszkodowanej milusińskiemu znaleźliśmy dom tymczasowy, a gdy okazało się, że ataki samiczki ustały, dom tymczasowy stał się dla samczyka domem stałym.
    Miejmy nadzieję, że Gęsi nie doskwiera to samo, bo jej stres związany jest pewnie z całą jej króliczą egzystencją. Ale czytając o tej niecnej pannie już od dłuższego czasu, stwierdzam, że Gąska po prostu się wygłupia 😉

    Pozdrawiam wolontariuszki, pogłaskuję podopiecznych.

  • Odpowiedź Janka - po_sąsiedzku 28 marca 2014 at 00:00

    Oj, Gąska – tym sposobem opiekunkę wykończysz. Nie myśl, że dr Krawczyk to czarodziej i u Oli zrobi czary mary 😉
    Oj, horror odwaliła…
    Tak się cieszę z siusiania Pietrynki :), oby ropy pozbyła się jak najszybciej.
    Pamiętam jak pan dr K. Kowalczyk wspaniale i na cito zoperował Abigail, gdy po podleczeniu po szczurzej trutce okazało się, że ma martwy płód poza macicą. Tak myślałam, oby i u Pietrynki była tak dobra reakcja jak u Abi.
    Biedna Lebiodka musi cierpieć dla własnego dobra i niestety nie może tego zrozumieć 🙁 Jeszcze trochę… byłaś malutka „do zdechnięcia” a już przeżyłaś tyle szczęśliwych króliczych miesięcy. Daj Boże, aby następne były zdrowsze.
    Wyobrażam sobie jaką przeprawą dla was jest takie oczyszczanie…

    • Odpowiedź Janka - po_sąsiedzku 28 marca 2014 at 00:06

      Pani powódka chyba musi walczyć, jeden lubi sporty ekstremalne, inny ma „nietypwe” pasje. Szkoda tylko, że nie znalazła innego frontu… a może znalazła i działa na kilku 😉

  • Odpowiedź martsiaczek923 27 marca 2014 at 23:58

    Ja prawie dostałam zawału czytając wpis – faktycznie czarny humor ma Gąska.

    Co do powódki to ludzka głupota nie przestanie mnie chyba zadziwiać, mam nadzieję, że przynajmniej wysokie koszty sądowe jej dowalą.

  • Odpowiedź Patrycja 27 marca 2014 at 23:49

    Co do Gęsi to miałam identyczną prawie sytuacje dwa razy ze swoim królikiem… dwa razy zasnął, leżąc na boku z wyciągniętymi łapkami. Dosłownie jakby szedł i się przewrócił na bok. Kompletnie nie reagował na dotyk, głaskanie, co jest bardzo dziwne, bo mam dość specyficznego królika, który nie toleruje głaskania w każdym miejscu. Lubi tak jak większość (?) jedynie na plecach i w okolicach uszu. W momencie kiedy dostawałam zawału i brałam go na ręce myśląc, że umarł on podnosił łepek i uciekał mi z rąk (nie znosi brania na ręce) lekko oszołomiony takim wybudzeniem, a w trakcie ucieczki od moich rąk-oprawcy, które chciały go przytulić, otrząsał się jakby nie wiadomo jak się mną brzydził ;D

  • Odpowiedź Magda 27 marca 2014 at 23:43

    Oj, Gęsio jedna, z Tobą nigdy nie będzie nudno :p

  • Napisz komentarz

    *